Ja ten film już widziałam. Bardzo mi się podobał, choć, jak już ktoś zasugerował wcześniej na tym forum, bardziej spodoba się fanom tego filmowego gatunku. Pierwsza połowa filmu była taka sobie, by potem druga połowa zaczęła nas mocniej chwytać za gardło. I to bardzo skutecznie. Tak się składa, że oglądałam to wieczorem przed snem i po raz pierwszy zdarzyło mi się, że po obejrzeniu filmu nie mogłam zasnąć. I to jest największy plus tego filmu. Bo pokazuje, co z człowiekiem może zrobić chora fascynacja strachem.
Trochę mnie dziwi jedno zdanie, jakie pojawiło się w powyższej wypowiedzi. Niby który z aktorów debiutował w tym filmie, bo z tego co ja wiem, tam wszyscy mięli już za sobą jakieś doświadczenia z grą w filmach. Radzę dobrze zapoznać się z biografią i filmografią każdego aktora.
Teraz czas na ocenę. Jestem fanką tego typu filmów, więc moje podejście fo tego obrazu mogło być czysto subiektywne, ale niech będzie. 8/10. Dlaczego tak wysoko? Jest kilka powodów: dobra gra aktorska, świetne, niesamowicie mroczne zdjęcia, ciekawa muzyka. Gorąco polecam :)

Zapomniałam wspomnieć, że najbardziej podobała mi się tam rola Quaida, zagrana bardzo dobrze przez Shauna Evansa. Te jego obłąkane spojrzenia i szatańskie uśmiechy robiły wrażenie. Jego kolega z planu, Jackson Rathbone, też dobrze grał, choć w porównaniu z Evansem, można by powiedzieć, że aktorsko zaledwie mu dorównywał. Szkoda, bo wiem, że stać go na więcej.
Jednym z powodów, dla którego dałam tak wysoką ocenę temu fimowi, było niespodziewane zakończenie. Mam na myśli te ostatnie minuty. Kto widział, wie o co chodzi. Tutaj, Evans wręcz przeszedł samego siebie :)

Tak! jego spojrzenie (spojlerek mały) w momencie śmierci Stephena, jakbym widział następce Jacka Nicholsona w roli w "Jasność"...Jakby nie patrzeć, sny Quaida były z podkładem muzycznym znanym z dzieła właśnie Kubricka...co dziwne, rodziców Quaida zamordował człowiek z siekierą, czyżby kolejne nawiązanie do Lśnienia ? nie wiem. Zapewne wiele jest filmów gdzie jest morderca z siekierką i nie koniecznie jest to naśladownictwo ekranizacji King'a...
Ale cholerka. Cały czas miałem takie przebłyski...Scena gdy krew rozlewa się w barze ze stripteazem i podąża ku bohaterowi...Okaleczone ciała...Obrazy...Dzieła,robione podczas psychopatycznych ataków...
Uwielbiam tego typu filmy...
A to ,że trochę było według mnie z Lśnienia to o niczym nie świadczy. Po prostu mam sentyment do tego filmu, i czasem pewne rzeczy nad interpretuję...

Muzyka w filmie świetna...
Klimat. Brudny, taki jaki uwielbiam...
Gra aktorska, niesamowicie mnie zaskoczyła...Młoda ekipa, a naprawdę dała radę!...
Pomysł na film? Świetny...Rzadko już teraz kręci się oryginalne filmy...

Ogólne wrażenia? Taaak. To naprawdę bardzo bardzo dobry film...
Przeraża swoją surowością...

Tak więc 9/10...Należy się mu...

*Chodziło mi o to ,że podkład muzyczny w pierwszym śnie był właśnie stylizowany ,a nie puszczony z nagrania...Takie małe sprostowanie, bo teraz tak przeczytałem co za głupota wyszła...

Przez 1h30min siedziałem jak zahipnotyzowany :)Jest malo filmow ktore
wywarly na mnie duze wrazenie ale musze powiedziec ze DREAD to niesamowcie
oryginalnie i genialnie zmontowany film . Muzyka , ujęcia oraz oczywiscie
glowny motyw na ktorym jest oparty film jest tak niesamowity i oryginalny
ze goraco polecam wszystkim amatorom gatunku . Trzyma w napiecu , moze nie
od samego poczatku ale wlasnie w tym filmie to jest idealne , bo co za duzo
to nie zdrowo , doskonale polaczenie filmu psychologicznego z horroro -
thrillerem :) Daje 10/10

Zgadzam się.
Muzyka nastrojowa. Trzyma w napięciu. Każe myślec.
Ci aktorzy - genialne!
I jeszcze ten dreszcz emocji...
Moja znajoma, mówi, że to pierwszy horror na jakim się popłakała... Z
emocji...

Też 10/10

dla mnie film jest conajmniej chory, początek ok, ale scena z mięsem przyprawiła mnie o mdłości, polecam ludziom o mocnych nerwach...

o to w tej scenie chodziło

bez kitu scena kiedy dziewczyna wcina zgniłe mięso jest przerażająca(i obrzydliwa zarazem)dawno tak się nie zeshizowałam na filmie.