PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=290675}
6,4 31
ocen
6,4 10 1 31
La Ville dont le prince est un enfant
powrót do forum filmu La Ville dont le prince est un enfant

Ten film to jakaś totalna porażka! Już sam opis wprowadza w błąd, bo wyraźnie widać, że mimo, wydawałoby się, na ogół wyższego poziomu wykształcenia społeczeństwa i rozwoju nauki, wciąż wielu utożsamia pedofilię z homoseksualizmem! Otóż film porusza problem PEDOFILII w Kościele, a nie homoseksualizmu jako takiego! Przecież nie mieliśmy tu doczynienia z zauroczeniem jednego dorosłego faceta do drugiego, z zakochaniem jednego księdza w drugim (wtedy dopiero można mówić o problemie homoseksualizmu), lecz o pociągu dorosłego faceta (księdza) do dziecka! A to już jest pedofilia (i zupełnie nie ma znaczenia czy jest to pedofilia homo- czy heteroseksualna, gdy ofiarą manipulacji jest dziecko!). Po drugie miałem przekonanie, że reżyserowi pomylił się świat dzieci ze światem dorosłych! Te wszystkie wzniosłe wyznania, deklaracje miłosne i zobowiązania wierności, z którymi nawet wielu dorosłych sobie nie radzi (jakby nie było obecnie przeżywamy kryzys instytucji małżeństwa i poważnych związków, które coraz częściej się rozpadają i są coraz krótsze i niedojrzałe), w ustach ok. 10/12-letniego dziecka brzmią conajmniej komicznie. Gdyby jeszcze umieścił fabułę wśród znacznie starszej, dojrzewającej młodzieży (przynajmniej w wieku licealnym), kiedy to rzeczywiście pojawiają się pierwsze "szczenięce" zakochania i miłości, film byłby bardziej wiarygodny i mógłby mieć jakąś wartość. Oczywiście w pewnym wieku granica między pedofilią a "dojrzałą" seksualnością staje się trudniejsza do uchwycenia, bo moment dojrzewania płciowego u jednych następuje wcześniej, a u innych później, dlatego prawnie ta granica została ustalona na 15 r.z. (przynajmniej u nas). Lecz nie chodzi tu tylko o fizyczną, biologiczną dojrzałość płciową, ale przede wszystkim psychoseksualną i emocjonalną (a więc nie sprowadzaną tylko do seksu)! Do tej pory wydawało mi się, że są to oczywiste sprawy, zwłaszcza gdy ostatnio coraz częściej są nagłaśniane i napiętnowane przestępstwa pedofilii, zwłaszcza w Kościele. Dziwi mnie ta schizofrenia w tym temacie. Z jednej strony panuje święte oburzenie społeczne na tę kwestię, pedofilów chce się kastrować, a nawet skazywać na śmierć, a z drugiej strony nagle pojawia się zachwyt nad "relacjami uczuciowymi" i "fascynacjami" ukazanymi w filmie (już skrzętnie przemilcza się słowo "pedofilia")! Reasumując, reżyser subtelnie próbuje oswoić nas, wręcz "uświęcić" pedofilię jako coś niewinnego, pięknego, a przynajmniej niejednoznacznego i jak widać wielu udało się nabrać na ten lep! Nie chodzi mi o sądzenie kogokolwiek, bo pedofilia to zawsze jest dramat, ale na pewno nie ma w niej nic ani pięknego, ani wzniosłego, jak chcieliby niektórzy to przekazać. Bo pedofilia to nie tylko jej skrajne przypadki (gwałty, przemoc fizyczna i zabójstwa), ale także - i dużo bardziej powszechniejsza - manipulacja emocjonalno-uczuciowa, która często ma doprowadzić do zbliżenia seksualnego pod płaszczykiem "przyjaźni", "miłości" (nawet "miłości Bożej") czy opiekuńczości, czego przykładem jest właśnie ten film, który doskonale uśpił czujność wielu odbiorców (ostatecznie zawsze można zwalić winę na homoseksualizm)...

singiel72

Tak tylko gwoli ścisłości, ten film jest na podstawie książki Henri de Montherland Les garçons - chłopcy. Autor książki był homoseks. a to co opisał w książce jest na podst. jego własnych przeżyć z dzieciństwa (młodości).

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones