Ale wiesz, przecież Loki usłyszał ten gwizdek :) Ja myślę, że prawdopodobnie by go wyciągneli :)
No niby tak. Albo mieli limit czasu i musieli skrócić film o tę scenę, albo chcieli zdenerwować widzów ;P
Dobrze piszesz. Film trwa 2 godz. 33 min. Nie zmieściłby się na blureya, gdyby był chociaż o minutę dłuższy. A wtedy to też Ci zwolennicy kina domowego byliby zdenerwowani, tak to tylko ci kinomani. :P
Końcówka filmu-bez sensu-jakby ktoś uciął scenę...niedomówieni,pomyłka?Paranoja jakaś...to niech powycinają sceny z filmów żeby widzowie zgadywali o co chodzi... :-/
Dokładnie, człowiek ogląda sobie film a tu nagle koniec w środku ważnej sceny. No i teraz nie wiadomo co się stało z mężem, oskarżyli go o porwanie i znęcanie się ? Bez sensu
Wkurzyłam się,nie lubię takich niespodzianek(?) na koniec filmu.Sumienie i wiara każą mi wierzyć że go odnaleźli... :-D ba,pomyślałby kto...że też Keller niby gotowy na wszystko dał się tak wpuścić w maliny...
Hmm, a może to właśnie miało pozostać taką małą zagadką, tajemnicą dla Ciebie i innych odbiorców? :)
To tak jakby oglądać Władce Pierścieni i film kończy się w momencie gdy Frodo stoi z pierścieniem nad tą przepaścią z lawą w dole, człowiek chce poznać całą historię a nie tylko 90%. Mnie ciekawiło bardzo czy wsadzą ojca do ciupy :)
Tak przy okazji, jakie to ma znaczenie czy go wsadzą? Powinni wsadzić czy nie? Moim zdaniem, to oczywiste, że powinni i by wsadzili w realu. Dlatego - to nieistotne, to co istotne zostało pokazane, poza jednym.
Do Tesco by go wsadzili a nie do Reala :) Wybbacz ale stwierdzenie ''w realu'' działa na mnie jak płachta na byka ;)
Piękne. Masz rację, jednak jest to przyjęty termin w dyskusjach 'w sieci' i ma nieco inne znaczenie, bardziej jasne niż 'w rzeczywistości'. W każdym razie - brawo!
To tak jak spędzanie czasu w sieci, nie będąc rybakiem, który się zaplątał i nie nosząc ich na sobie...
Oh, czepiasz się! Poza tym to już materiał na jakiś kryminał, a nie dobry thriller :) Pozdrawiam.
No dokładnie mam takie same odczucia. Oglądam, oglądam i nagle BACH koniec filmu.
Dokładnie! W literaturze też często tak bywa i myślę, że to dość ciekawe. Nie zawsze wszystko musi być..Hmm..Oczywiste.
Glina przecież ewidentnie słyszy ten gwizdek, więc go znajdzie i wyciągnie tu nie ma co poruszać wyobraźni.
Gwizdek jest słyszany przez widza, co niekoniecznie musi oznaczać, że słyszy go i Loki.
Proponuje jeszcze raz obejrzeć końcówkę, po każdym gwizdnięciu detektyw spogląda w stronę samochodu- ewidentnie go słyszy.
Spogląda w jego stronę, bo ten się rożni od otoczenia w sęsie, ze stoi tam sam. Końcówkę można rozumieć dwojako. Ale ostatecznie uważam, ze go usłyszał.
Które przedmioty z otoczenia nie różniły się od otoczenia, w tym "sęsie", że nie stały same. Czyli które stały w parach, trójkach etc? Tego samego gatunku, czy może być także para np. drzewo i budynek?
E tam, przyczepiłeś się. Od razu byś chciał, aby klasyfikował jak Arystoteles albo Borges. :P
Chciałbym to zrobić, opisz jak czyni to widz, gdy poruszy (słownie raz) wyobraźnię!?
Może miało być: uruchomił, posłużył się? Albo: to miało poruszyć wyobraźnię widza?
Czy dzisiaj już książek się nie czyta? Skąd bierze się to ubóstwo językowe, te liczne, permanentnie popełniane błędy? Nikt (prawie) już po polsku mówić i pisać nie potrafi, jedno zdanie - a nieraz i trzy błędy - tylko strzelają palcami po tych smartfonach i tabletkach, co to od nich głowa boli.
uważam, że ucięli akurat w dobrym momencie. można sądzić, że Loki go znalazł, bo przecież usłyszał gwizdek. a w szpitalu jak pamiętacie rozmawiał z żoną Kellera, a ta powiedziała, że córka utrzymuje, że znalazła swój zaginiony gwizdek, ale znowu gdzieś przepadł - kobiecina myślała, że dziecku się coś pomyliło - w końcu tyle przeżyła - i na pocieszenie kupiła jej całkiem nowy. czyli było mu wiadomo o gwizdku. pewnie skojarzył fakty i odszukał biednego Dovera.
musieli na tym niedomówieniu skończyć, bo jakby nakręcili jego wyciągnięcie, to by jeszcze trzeba pokazać, czy nadgorliwy ojciec poniósł jakieś konsekwencje swojego bestialstwa względem Alexa. czujecie? kolejna godzina wyjaśnień? :P film i tak już ma dwie i pół godziny.
a i tak zawsze byśmy chcieli wiedzieć co dalej ;)))).
Z pewnością nie uszło mu płazem...dosyć ciekawa postać,Dover...do czego jest zdolny posunąć się bezsilny rodzic...
mam malego synka i nie wyobrażam sobie takiego bólu i takiej bezsilności w momencie zaginienia dziecka. na jego miejscu postąpiłabym tak samo
Dzięki za komentarz,jako komentarz Rodzica nie jest wyimaginowany...ale jest też druga strona medalu...nie brdzo chcę abyś sobie wyobrażała porwanie synka,zbyt drastyczne.Chodzi mi jednak o to że jakby nie było - okazuje się że gnębił niewinnego,skrzywdzonego człowieka...dało mi to do myślenia,podczas całego seansu...
w którymś momencie on powiedzial,ze nie nazywa sie Alex. moze wtedy bym przestala, moze nie..
od momentu jak zostałam matką nie obchodziłaby mnie druga strona medalu
Pozwolę się wtrącić, bo zauważyłam ciekawą dyskusję ;) Nie mam jeszcze dzieci, ale potrafię zrozumieć miłość, dla której można się posunąć do strasznych rzeczy. I Alex choć był ofiarą wcale nie był niewinny - wziął choć niekoniecznie świadomie udział w porwaniu dziewczynek, kłamał w zeznaniach i przez cały czas tortur wiedział dobrze gdzie są. Wiadomo syndrom sztokholmski, spustoszenie w mózgu, które uczyniły podawane substancje i wychowywanie przez dwójkę psychopatów - był głęboko skrzywdzony, ale na pewno nie całkiem niewinny. A argument, że był czyimś synem jest lekko bez sensu, bo każdy nim jest nawet zwyrodnialec, który porywa i zabija dzieci a nie zasługuje na nic lepszego niż to co spotkało go w filmie.. Oczywiście nie pochwalam działań Dovera, bo co to byłby za świat gdzie każdy samemu szuka sprawiedliwości (w dodatku tutaj chybionej), ale rozumiem, że nie można być bezczynnym świecie gdzie takie śledztwo prowadzi 1 detektyw a pedofile dostają śmieszne wyroki i w promieniu 10 mil mieszka przynajmniej 9 przestępców seksualnych.
Cieszę się że wtrąciłaś się w dyskusje :-) Zgodzę się z tym że ból i rozpacz potrafią odebrać zdrowy rozsądek.Mogę samą siebie uznać za jedną z tych która nie wierzy w polskie prawo (widziane naprawdę z bardzo bliska) i zapewne próbowałabym "śledztwa" na własną rękę...sama postać Alexa odbierałam dość negatywnie,ale...musiałam spojrzeć subiektywnie na sprawę i w rzeczywistości był bardzo skrzywdzonym młodym człowiekiem,zastraszonym i niespełna rozumu...Skoro tyle wycierpiał i nadal milczał,możemy wyobrazić sobie jak bardzo musiał być zastraszony przez "ciocię" i co przeżył...blizny na twarzy świadczą że bardzo wiele ("wypadek" z wężami?-jak wspomniała "ciocia" a może i wiecej...).Myślę że miał naprawdę parszywe i...pop....one życie i nigdy już nie dojdzie do jako tako normalnego człowieczeństwa...Alex i Dover - dwie osoby na swój sposób skrzywdzone i na swój sposób z jakimiś problemami,poważnymi.Każda strona medalu ma dwie strony.Argument że był czyimś synem zaznaczyłeam dlatego że był porwanym synem matki,matki która równieżprzeżywała to co Dover ale na inny sposób i oto znajduje się po tylu latach syn - w jakim jednak stanie...fizycznym i psychicznym - strzęp człowieka.Mam na uwadze że Dover i matka Alexa były w identycznej sytuacji i czy to przeszłość czy teraźniejszość - nie ma znaczenia - bo takie blizny się nie goją.Oczywiście dyskusję poprowadziłam ze względu na stan rzeczy,żeby zrównoważyć poruszony temat,ale w filmie ogólnie dla widzów nie miała tak wielkiego znaczenia,co jest zupełnie naturalne,bo poruszamy w tej chwili sytuację w stanie fikcyjno - rzeczywistym...
Ostatniej części Twojego wpisu nie rozumiem, ani co, ani po co. Od oczywiście. Ale to nieistotne. Cała reszta poprzednia - wspaniale trafna. Cieszy to, że są nadal wśród nas osoby, które potrafią oceniać, rozumieć z perspektywy człowieczeństwa, a nie z perspektywy zła.
Zazdroszcze ludziom takiego czarno-bialego widzenia swiata. Takie zycie jest prostsze. Choc z drugiej strony ciesze sie, ze tacy jak ty nigdy nie zostana np. sedziami, bo to koniec chocby nadziei na sprawiedliwy osad. Z trzeciej strony szczerze zycze, zebys nigdy nie trafila wlasnie pod osad takiej osoby jaka sama jestes. Nie znajdzie dla ciebie okolicznosci lagodzacych, nie sprobuje dowiedziec sie wiecej o tobie, o uwarunkowaniach w twoim zyciu, tylko z gory bedzie wiedziala, ze jestes winna.
Rozumiem, ze wg ciebie bite dzieci sa same sobie winne, bo moga powiedziec nauczycielowi. A skoro nie mowia, to znaczy, ze az tak nie cierpia.
Mozna oczywiscie sie rozpisywac o uwarunkowaniu, o uzaleznieniu (syndrom sztokholmski dotyczy ludzi, ktorzy umieja samodzielnie myslec, a nie opoznionych dzieci), o presji wychowania, o praniu mozgu, ale chyba szkoda mojego czasu - w koncu to sa wszystko szarosci, a ty koncepcje odcieni odrzucasz w calosci.
O lol, jakieś problemy z czytaniem ze zrozumieniem? Nigdzie nie napisałam, że Alex jest winny i zasługiwał na karę, bo chyba to według Ciebie moja teoria. Otóż napisałam jedynie, że nie jest zupełnie niewinny - to właśnie twoje ukochane odcienie szarości, o których jest cały mój post, więc nie wiem jak ich można nie dostrzegać. Tak samo jest z postacią Kellera - napisałam, że nie pochwalam tego co zrobił i że się mylił, ale jestem w stanie zrozumieć jego motywację. I nie rozumiem też twojego pomysłu, że w tym przypadku nie ma mowy o syndromie sztokholmskim - to chyba jakaś kpina, że do pojawiania się przywiązania do porywającego jest potrzebny jakiś progowy iloraz inteligencji, wprost przeciwnie dzieci z niższym IQ, szczególnie z zespołem Downa jeszcze łatwiej tworzą silne i emocjonalne więzi z opiekunami, więc proszę nie obrażaj 'opóźnionych dzieci'! Zarzucając mi wydawanie wyroku sama właśnie tak postępujesz i wyciągasz dalekosiężne wnioski na temat moich poglądów, w dodatku zupełnie nietrafione, bo dla mnie jedynymi jednoznacznie negatywnymi postaciami w filmie byli przyszywani ciotka i wujek właśnie za to co robili dzieciom i w ich przypadku faktycznie nie interesują mnie okoliczności łagodzące, bo jak napisałam w poście wyżej nie zasłużyli na nic lepszego niż co spotkało ich w filmie. Powinnam również z Ciebie poszydzić, ale w odróżnieniu od Ciebie naprawdę wiem, że wszystko jest względne i jak nie można jednoznacznie ocenić postępowania Kellera czy Alexa tak nie można wyciągać wniosków na temat człowieka po jednym poście..
Dlaczego się tak łatwo wycofujecie ze swoich poglądów? Tak się łatwo traci szacunek otoczenia. Wcale nie napisałaś, że "niezupełnie" jest niewinny. Napisałaś: " I Alex choć był ofiarą wcale nie był niewinny". To jest stwierdzenie kategoryczne. Nie ja mam problemy ze zrozumieniem, tylko ty z pisaniem raczej...
Alex był winny jedynie braku odwagi i całkowitej niezdolności do walki. I tyle. Nic więcej złego nie zrobił.
A syndrom sztokholmski nie dotyczy uzależnienia, tylko sympatii i dobrowolnej współpracy. Alex nie okazywał śladu przywiązania do swoich "opiekunów", on się ich bał.
O samych mordercach i karze dla nich nie napisałam ani słowa, więc po co ich tu wyciągasz?
Co do Kellera - jeszcze raz, skoro jesteś taka wyrozumiała dla jego motywów, to może wyobraź sobie siebie w takiej sytuacji, nawet mniej skomplikowanej, w której znalazł się Alex. Ktoś jest przekonany, że porwałaś mu dziecko. Jest przekonany i koniec. Bez żadnych dowodów. Mógł sobie nawet wyobrazić lub się przesłyszeć jak się do tego przyznawałaś. Na bank zrozumiesz, że musiał, bo mu miłość rodzicielska tak kazała.
A szydź sobie, jak masz z czego.
on sie ich bał? okej, powinien bać sie bardziej w momencie gdy tamten mu spuszczał niezły wpie*dol
Odwróćmy sytuacje: gdybym cie dorwała i napie*dalałabym w ciebie jak w worek treningowy, bo przyszpuszczałabym, że ty porwałaś moje dziecko lub choćby coś na ten temat wiesz, to byś dawała się tłuc czy może wreszcie coś byś powiedziała?
Dopiero to zobaczyłem. Jak ja lubię bystre osoby, logicznie myślące i potrafiące przeanalizować tekst. I jeszcze z pryncypiami rozmaitego rodzaju. Ten Sędzia ma dobrze :). Pozdr.
A dziękuję, ale to ja mam z nim dobrze :)
I również ogromnie się cieszę, że jak będą znowu palić czarownicę, to znajdą się w tym narodzie mądrzy ludzie, którzy zastanowią się od czego baba ma tę brodawkę na nosie :) Tak trzymaj i się nie daj, bo to niełatwo się przez tę jedynoracyjny beton czasami przebijać :/
Z zainteresowaniem czytam waszą wymianę zdań. Bronisz się nieźle. Tylko dwie uwagi, w Twojej obronie znalazły się dwa jawne fałsze.
1. 'Nie jest (zupełnie) niewinny' i 'nieprawda, że jest winny', to sprzeczność, oponent trafnie Ci to wykazał, albo zatem winny, choćby w niewielkim stopniu, albo niewinny. Odcienie szarości nie znoszą logiki klasycznej.
2. Fałszem jest, że wszystko jest względne.
Są rzeczy bezwzględne. Np. a. zdanie 2. jest prawdziwe bezwzględnie. b. Bezwzględna jest względność wszystkiego co względne, inaczej wszystko byłoby bezwzględne. c. Prawdą, jest, ze względne jest wszystko co ma charakter relacyjny. Ale żeby relacja zachodziła, bo muszą być jej dwa człony, które są bezwzględne bo już nie są czymś relatywnym.
Pozdr.,
otóż będę sędzią już niedługo (po wielkich trudach nauki) wlasnie piszę ostatnia prace i jak narazie swoim myśleniem plusuje każdemu doktorowi i profesorowi.
Ech... To takie glebokie westchniecie. Chcialam napisac cos zlosliwego, ze np. Widziano takze osla, ktorego mrowka niosla, ale sie rozmyslilam.
Na przyszlosc - aplikacji sedziowskiej nie konczy sie pisaniem pracy i na pewno nie oceniaja jej doktorowie i profesorowie. Radze sprawdzic szczegoly, bo diabel w nich tkwi. Nawiasem mowiac w tym roku do egzaminu sedziowskiego przystepuje szesciu facetow. To tez jest informacja ogolnie dostepna. Jak sie wie, gdzie szukac.
Powodzenia kiedys w przyszlosci przy zdawaniu na aplikacje (ciekawosc mnie zzera czy studiujesz juz to prawo czy dopiero sie przymierzasz, ale tego sie nie dowiem, bo jedyne co zrobisz to obrzucisz mnie kolejna lista obelg i czegos, co wydaje ci sie sarkazmem). Na prawie sie dowiesz, co to jest domniemanie niewinnosc i co to jest wspoluzaleznienie, ktore odbiera czlowiekowi zdolnosc jakiegokolwiek myslenia. Zwlaszcza czlowiekowi z umyslowoscia dziecka. Kiedys zobaczysz proces, nie jeden pewnie, w ktorym czlowiek tak bardzo boi sie swojego oprawcy, ze nawet perspektywa posadzenia go na dlugie lata i ucieczki od niego na zawsze powoduje fizyczna niemoc powiedzenia chocby slowa.
Ja z tym tematem skonczylam, bo to juz sztuka dla sztuki.
Najlepsze jest to, że ona/on chwali się tym, że ową sędziną zostanie, choć nie do niej była skierowana Twoja opinia, że się na sędziego nie nadaje/nie będzie nim. Ta osoba mnie przeraża.
Mnie bardziej śmieszy niż przeraża. Nie wierzę w to sędziowanie, nawet nie wie, co trzeba zrobić, żeby taką funkcję otrzymać. Poza tym jest bardzo infantylna.
Byłoby dobrze. Sam raz miałem przyjemność poznać lepiej sędziego, było to przygnębiające doświadczenie. Przyjaciele, korzystający z sądu, potwierdzają w odniesieniu do innych.
Przerażasz mnie. Sędzią będzie osoba nie potrafiąca oceniać zgodnie z zasadami dobra moralnego i kierująca się emocjami, ba z powodów emocjonalnych dopuszczająca stosowanie działań moralnie złych?
Na razie nie jesteś materiałem na sędzinę, tylko na jej kiepską imitację. Takich w Polsce mamy wielu. Ani wiedzy, ani charakteru nie mają, ani sprawiedliwi nie są, bez cnót a wyrokują i zmieniają losy innych ludzi. Obrzydliwość.
Proponuję rekolekcje, choć nie wiem czy jest co zbierać do kupy. Może zamiast zdobywania wiedzy o prawie stanowionym popracować nad duszą, bo z nią masz kłopoty jawnie widoczne, skoro się na forum FW: 1, ośmieszasz niepoprawnymi ocenami moralnym, to pikuś, gdy ktoś nie pełni funkcji publicznych, tylko jego bliscy wówczas cierpią. 2. tym że próbujesz argumentować z autorytetu - chwaląc się przyszłą funkcją. Tak czynią osoby niedojrzałe. 3. Używasz słów "plusuje" "wpier..." Zgroza. Na serio. Gdybym nie znał osobiście sędziny, która z uśmiechem na ustach stwierdziła, że w sądach nie chodzi o sprawiedliwość a o załatwienie spraw, to byłbym bardziej zgorszony. Ale jestem już przyzwyczajony do sytuacji, że w Polsce powierza się ważne społecznie i odpowiedzialne funkcje posłów, ministrów, dyrektorów, sędziów ludziom, którzy są niekompetentni, czasem z moralnością na bakier i zazwyczaj - udają, że robią, co powinni.
Uważaj Dover, 'dobry człowieku', idea, że nadajesz się na sędzinę to kpina. Niezależnie od tego, co wiedzą albo czego nie wiedzą o Tobie doktorzy, habilitanci, profesorowie, którym plusujesz.