I wszystko jasne.
Piszę skrótowo, czasem kilkoma słowy zastępując zdanie, niektórzy to czytać potrafią. Sądziłem, że nie będziesz miał z tym problemu. Jeżeli poczujesz się lepiej, to po raz kolejny napisz, że coś jest nie tak z moim czy innych pisaniem, oglądaniem etc. Jeżeli jednak widzisz teraz już więcej niż wcześniej, to zachęcam do zaproponowanej heurystyki - zanim potraktujesz piszącego niezrozumiale jak idiotę, dopuść możliwość, że nie załapałeś za pierwszym podejściem i daj sobie szansę. Zapewniam Cię, że mimo, że wszystkie teksty naukowe, które do tej pory przeczytałeś były dla Ciebie zrozumiałe, to są takie, które by takimi się nie okazały przy pierwszym podejściu i w takim wypadku niezrozumienie, dziwaczność tego co czytasz jest dla Ciebie szansą. Tylko rozumiejący to - uczą się tego co naprawdę ciekawe.
Jeszcze jedno:
nie obrażaj, argumentum ad personam jest zawsze wyrazem słabości. Rzeczowo, rzeczowo odpowiadaj lub milcz.
Łapiesz to? Powinieneś, to nietrudna do zrozumienia zasada, a Ty przecież napisałeś o sobie "ja nie mam problemu z czytaniem nawet najbardziej zawiłych tekstów naukowych"
Próby upokarzania innych, zamiast rozmowy, nie zbudują Ciebie, nie czynią lepszym, mocniejszym, bardziej kulturalnym, zwycięzcą. Wprost przeciwnie. Nie wyzywaj już mnie, bo wiesz, za wszystko kiedyś trzeba będzie zapłacić. Za każde słowo. A na mnie Twoje próby nie robią wrażenia, na które liczysz. Wszystkiego dobrego.
A ja mam proste pytanie.
Czy można tu gdzieś namierzyć wartościowy temat, w którym ustosunkowano się krytycznie czy negatywnie wobec filmu "Labirynt"?
Bo mnie rozpisywać się nie chce, niemniej wydaje mi się, że coś się to "dzieło" nie udało. Fakt, oceniłem wysoko (7/10), ale chyba bardziej przez wzgląd na to, iż ostatnie wydowiska, jakie zaszczyciłem uwagą, mnie nie rajcowały.
Załóż temat, coś jednak napisać musisz, bo samo stwierdzenie, że dzieło nieudane to zbyt ogólnikowe potraktowanie sprawy. W moim wypadku jest odmiennie. Oglądanie zakończyłem, oceniłbym na 7,5, dopiero potem gdy zacząłem pewne sprawy dostrzegać zacząłem rozumieć, że film jest lepszym niż mi się zdawało. Nie nazwę go rewelacyjnym, lecz określiłbym go jako świetny i z przyjemnością zapoznam się z poprawnym rozumowaniem podważającym moją ocenę.
Na razie polemizuję z Twoim pojmowaniem roli Kellera.
Mam nadzieję, że się nie machnąłem - rzuciłem okiem tylko na wpisy, bardziej domyślając się intencji rozmówców niż je doczytując.
Ale to nie dotyczy oczywiście kwestii wartości tego filmu, to osobny problem.
Nie zauważyłem tych dwóch postów. Odpowiem dzisiaj albo jutro w nocy, bo jestem w trakcie konsumpcji 5 odcinkowego filmu i nie chcę sobie obrazu w głowie psuć drugim, Ale z przyjemnością przeczytam.
Oki. Mam nadzieję, że nie zapomnę do tego czasu "Labiryntu". Bo już teraz mam trochę wątpliwości, czy wszystko pomnę. Nie zaprzątam sobie zazwyczaj uwagi takimi filmami, ale dyskusja jest ciekawa. I - wygląda na to, iż jestem w niej oponentem, co zawsze mnie potrafiło rozkręcić. :P