Świetnie wpleciona symbolika, do końca nie wiadomo, kto jest pozytywną, a kto negatywną postacią. Reżyser żongluje widzem raz po raz zacierając tropy i zasiewając wątpliwości. Deszcz, mroczna atmosfera, mała wioska i uczucie alienacji---> od razu na myśl weszły mi Resident Evil 4 i The Evil Within. Niestety nie mamy tu glin w postaci Leona S. Kennedy'ego czy Sebastiana Castellanosa, tylko koreańskich policjantów z brzuszkami o IQ dziecka z gimnazjum i chyba tylko to oraz ich trywialne, permanentne zachowanie raziły mnie w oczy. Poza tym naprawdę świetny dreszczowiec z elementami wielu innych gatunków. Redaktor Popielecki opisał go dobrą recenzją. Nic dodać, nic ująć. Warto obejrzeć.