PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=7892}
5,7 6,2 tys. ocen
5,7 10 1 6158
6,6 10 krytyków
Last Days
powrót do forum filmu Last Days

Cobain czy Blake?

ocenił(a) film na 6

Chyba raczej Blake bo całość to jedynie wymysł reżysera, który o smierci Cobaina wie tyle co i ja, czyli tylko to co wyczytał lub usłyszał w mediach. A więc podobieństwo do prawdziwych osób i wydarzeń jest tutaj przypadkowa.
Blake równie dobrze mógł by być chińczykiem. I może lepiej gdyby był bo nikt by go nie porównywał z Cobainem. Ale gdyby nie podobieństwo do Cobaina to filmu nie obejrzało by tyle osób. A więc Cobain nawet po smierci musi zasuwać nie dość że na swoją żonę to jeszcze na Gusa Van Santa.
Nie mniej jednak film ogląda się dobrze. Introwertyczny bohater snujący się po lesie wzbudza sympatię. Jest jednak pewien szkopuł. Ja nie widzę tutaj niczego co mogło by doprowadzić Blacka do samobójstwa. Jest może trochę osamotniony. Ale nie wygląda na to żeby z tą samotnością było mu źle. Końcówka filmu nie bardzo pasuje do reszty (chyba że Blake miałby być Cobainem i o Cobainie widz cokolwiek by wiedział - gdyby Blake był nieznanym nikomu chińczykiem to założę się że nikt by końcówki tego filmu nie zrozumiał). Mimo to film jest dość łatwostrawny i ogląda się lepiej niż np takiego "Słonia" (na którym się mocno wynudziłem).

2222

Blake to Blake, Kurt to Kurt.

Chociaż, gdyby nie było takiej osoby jak Cobain to tego filmu by po prostu nie było. W opisach i recenzjach filmu wyraźnie jest napisane, że reżysera zainspirowała jego historia, co zresztą jest widoczne w zachowaniach, wyglądzie Blake'a (czy jak to tam się pisze). Co wcale nie oznacza, że jest to film dokumentalny czy biograficzny... I tym, którzy chcą takowy o Cobainie obejrzec "Last Days" nie polecam. Potem znowu ktoś wyskoczy z komentarzem "zrobili z Kurta czubka" ... To nie jest film o Cobainie!

Muszę jednak przyznac, że po obejrzeniu "Last Days" fanom Nirvany (czyli w 1/3 osobom zafascynowanym twórczością, muzyką Kurta) po obejrzeniu tego filmu nasuwają się troszkę inne refleksje, także dotyczący Cobaina, i to potrzebne i przydatne refleksje. I dlatego wg mnie dobrze, że Blake wygląda jak wygląda i zachwouje jak zachowuje. Trzeba tylko do filmu podejsc rozsądnie i pamiętac, że to nie biografia wokalisty Nirvany, a film o zupełnie kimś innym, tylko albo aż zainspirowany jego osobą.

ocenił(a) film na 6
bakteria1510

Nie lubię filmów które tworzą alternatywną historię w takiej mikroskali jak życie jednego człowieka bo to całkowicie zakłamuje jego obraz.

Trąci mi to chęcią zarobienia na śmierci znanego człowieka (Cobaina) którego się wcale nie znało (autor filmu nie znał go osobiście- widział go tylko raz). A więc z moralego punktu widzenia nie miał prawa żeby robić film o Cobainie, lub Cobainem inspirowany. Mało tego. Nie miał nawet na ten temat wystarczającej wiedzy. Równie dobrze mógł sugerować że Blakea zamordowali kosmici - i było by z to pewnością lepsze bo jasne było by że to fantazja scenarzysty. A tak ludzie którzy obejrzeli film piszą na forum że opowiada on prawdziwą historię Cobaina:)
Osobiście uważam że nie ma w tym filmie przyczyny i skutku. Tzn że jest brak logiki.
Z filmów o podobnej tematyce "Last days" na głowę bije "Control"- film o Ianie Curtisie. Jasny dla każdego- nie tylko dla fanów Joy Division.

ocenił(a) film na 7
2222

Reżyser mówił że nie jest to biografia Kurta...Mówił że tylko postać Blaka jest na nim wzorowana...

ocenił(a) film na 6
Zarrock

Owszem mówił, ale z filmu to nie wynika, a film powinien bronić się sam.

2222

A więc z moralego punktu widzenia nie miał prawa żeby robić film o Cobainie, lub Cobainem inspirowany.

moim zdaniem coppola nie miała też prawa do zrobienia filmu o 'marii antoninie' gdyż nie znała jej osobiście, przeinaczyła jej życiorys, pododawała jakieś bzdury, jeszcze te trampki i soundtrack - nie jestem w stanie tego tolerować.

A tak ludzie którzy obejrzeli film piszą na forum że opowiada on prawdziwą historię Cobaina:)

ludzie na forach piszą różne głupoty, na przykład o tym, że nie można robić filmu o kimś, kogo się nie zna.

ocenił(a) film na 6
_t4

1. Żeby robić film biograficzny trzeba mieć wiedzę nieco większą niż to co się widziało lub słyszało w mediach (a taką marną wiedzę o Cobainie posiada Gus Van Sant z czym się wcale nie kryje).
2. Jeśli film natomiast faktami jest jedynie inspirowany to uważam iż taka wzmianka powinna się pojawić na samym jego początku- bo inaczej film o takiej jak Last Days konwencji będzie zwyczajnym oszustwem).

3. Twoim zdaniem "coppola nie miała też prawa do zrobienia filmu o 'marii antoninie'gdyż nie znała jej osobiście..." Skoro tak uważasz to w zasadzie powinno to zostać Twoją sprawą, bo wypowiedź ta jest tak absurdalna że wypada mi jedynie Cię zacytować "ludzie na forach piszą różne głupoty".
Poza tym nie widziałem dzieła pani coppola więc ciężko mi na ten temat się wypowiadać.

4. Prosił bym też żebyś na przyszłość cytując jakąś wypowiedź pisała w cudzysłowie, lub używała jakiegoś innego ozdobnika bo cały Twój tekst traci na komunikatywności i zlewa się w jeden za przeproszeniem "bełkot".

2222

mogę oddzielać obrazkami robionymi ze znaków, będzie przyjemniej.

gus van sant przy 'słoniu' powiedział, że to nie był film o columbine, przy 'last days' mówi, że to nie jest o cobainie. taki ma styl, a na ile cobain i columbine są inspiracją, każdy powinien rozważyć sobie sam.

3. pozostawię cię w wierze, iż jest to mój niezaprzeczalnie niepodważalnie zakorzeniony w mojej świadomości sąd i napisałam to bez mrugnięcia okiem i bez związku z żadnymi słowami, które padły poprzednio, a każdą rozmowę sprowadzam do 'marii antoniny', bo tak jej nie znoszę.

ocenił(a) film na 6
_t4

Piszesz:"gus van sant (...)przy 'last days' mówi, że to nie jest o cobainie"
Problem w tym że niczego takiego nie mówi na filmie tylko właśnie "przy" filmie (czyli w wypowiedziach mniej lub bardziej prywatnych). Uczciwość jednak nakazywała by wspomnieć o tym przed rozpoczęciem filmu w postaci np napisu umieszczonego w jego czołówce. Niestety marketing nakazywał by w tej sytuacji to przemilczeć. Gus Van Sant wybrał to co dobre dla marketingu czyli własnej kieszeni.

2222

zgadzam się w zupełności, ale, jak można przekonać się na przykładzie 'last days' i wspomnianego 'słonia', van sant ma taką irytującą manierę i udaje, że film nie ma nic wspólnego z tym, z czym oczywiście, już na pierwszy rzut oka, się kojarzy.
też tego nie rozumiem, no ale widocznie that's art!

_t4

Mysle, ze martwicie sie na zapas... Widzowie tak niszowego kina, jakie prezentuje Van Sant (przecietny widz rezygnuje po pierwszych 15 minutach) raczej staraja sie byc obeznani z geneza jego tworzenia. Tak wiec chyba to ze rezyser mowi obok filmu o tym, ze jest on inspiracja, a nie biografia w zupelnosci starcza. Zreszta... Tak naprawde nie pojawia sie informacja, ze film oparty jest na prawdziwych wydarzeniach, wiec nikt nikogo w blad nie wprowadza. Co najwyzej mozna sie wprowadzic w blad samemu;)