Nie widziałam jeszcze "Last days", niedługo będę miała okazję. W opinii wielu jest to film nudny, 'senny', być może na tym polega jego urok. Życie Kurta (które jak wiemy było inspiracją) niewątpliwie wzbudzało kontrowersję, wiele sytuacji owianych tajemnicą, największą zagadką był umysł muzyka, sposób jego rozumowania - zagmatwany, często niezrozumiały, męczący, również przerażający,(ponoć)jak film. Bez wątpienia znajdzie on wielu przychylnych recenzentów wśród fanów Nirvany, choćby ze względu na sentyment do muzyka, często bez względu na to, czy film był "słaby" czy też nie. No i oczywiście kwestia gustu. Nie wiem jak ja odbiorę tę inscenizację, jednak już jestem pewna, że będę go oglądac w skupieniu, doszukując się faktów z życia Kurta (pomijając wygląd głównego aktora, poniekąd muzykę, stany emocjonalne bohatera i wszystko inne "oczywiste"). Jestem pod wrażeniem dwóch ksiązek "Pod ciężarem nieba; biografia Kurta Cobaina" (Charles R. Cross) oraz (dla koneserów) Kurt Cobain - Dzienniki. Spojrzę na film zapewne przez pryzmat obu książek. W każdym razie jestem zadowolona, że ktoś docenił twórczość Cobaina i zadedykował mu właśnie ten film, "kiepski" czy "fenomenalny".