Dla wielu ludzi pewnie ten film będzie za nudny,dużo scen pokazywali bardzo dokładnie i długo.Ale o to chyba chodziło reżyserowi,żeby pokazać to jaki Kurt był samotny. Film był tylko inspirowany ostatnimi dniami Kurta,dużo scen było wymyślonych.Michael Pitt chodził w takich samych ubraniach jak Kurt ,czyli w starym swetrze z poziomymi pasami ,plastikowych okularach,z daleko bardzo przypominał Kurta,ale z bliska wogóle.Miał całkiem inny nos i usta, to już mi bardziej z twarzy Kurta przypominał ten drugi koleś (co miał granatową czapke z kościotrupem)
Końcówka była taka jak myślałam,nie pokazali dokładnie jak Kurt strzelił sobie w głowe,nawet nie było słychać strzału,pokazali tylko od dołu jak leży i odchodzi z niego duch w strone nieba,co nawet interesująco przedstawili...Sama nie wiem co mam o tym filmie myśleć,może musze go jeszcze raz obejrzeć żeby się do niego bardziej przekonać.Jednak myśle ,że wielu fanów Kurta się zawiedzie tym filmem,ja się troche zawiodłam.