Film bardzo klimatyczny, chociaż wyłażą mielizny scenariusza. Dlaczego, jeżeli wiedziano, że z posterunkiem jest coś nie tak to wysłano do pilnowania żółtodzioba. Dlaczego policjantka widząc co się dzieje nie ucieka gdzie pieprz rośnie,tylko bawi się w ściganie zjaw. Czemu nie do końca wyjaśniony jest motyw sierżanta Cohena (czy jakoś tak), który sam w sobie jest dość demoniczny. Film ogólnie niezły.
Ty poważnie?
- Panie naczelniku wyślijmy do pilnowania jakiegoś twardziela, bo posterunek jest nawiedzony przez duchy.
- Tak ma pan racje. I jeszcze do pomocy księdza i ekipę Ghostbusters.
A tak w ogóle to skąd przyszło ci do głowy, że posterunek jest nawiedzony? Bo tak powiedział jakiś głos w telefonie?
Przecież próbowała uciekać, ale nie mogła otworzyć drzwi. Próbowała wzywać pomocy, ale jednocześnie bardzo obawiała się, że nie sprosta pierwszemu swojemu zadaniu i ją wyrzucą z policji. To przecież jasne, że żadnych duchów nie było. Tylko nowicjuszka, zupełnie nie nadająca się do policji, która została policjantką przez wzgląd na ojca, na dodatek obarczona traumą związana z jego śmiercią. Motyw sierżanta? Co tu wyjaśniać - stary, mało sympatyczny glina. W dodatku nastraszył ją. Przyjechał, tak jak obiecał, zmienić ją i znalazł zastrzelonych przez nią chłopaków z ekipy sprzątającej i ją - oszalałą ze strachu i wymachująca bronią.