Świetny do połowy film i zasługujący na ocenę 8 zaczął mi się niemiłosiernie dłużyć i irytować od momentu pojawienia się głównej bohaterki (która rzeczywiście miała ogromny problem z odpowiednim doborem partnerów i można pomyśleć, że traciła głowę dla każdego mężczyzny, który pojawił się w tym filmie, oczywiście pod warunkiem że był w miarę przystojny - Waldo miał 100 procent racji w swojej analizie) . Detektyw w typie Humphreya Bogarta stopniowo przekształca się od tego momentu w tandetnego Don Juana (szczytem wszystkiego jest pocałunek z Laurą po niecałych dwóch dniach znajomości, wyjątkowo żenująca scena). Tandetny wątek miłosny (chociaż przy stopniu kochliwości Laury nie wiadomo czy to prawdziwa miłość) zabił całkiem zgrabną intrygę i pozostawił spory niesmak.