Sama bym po taki film nie sięgnęła, można powiedzieć, że do filmu zostałam zmuszona i na samym początku przeraziłam się, że to będzie coś na wzór głupiutkich amerykańskich komedii romantycznych o kilku głupiutkich kobietach i ich problemach damsko-męskich, które kończą się oczywiście happy endem, a tymczasem.. Tymczasem ten film wcale nie jest płytki, problemy bohaterek są dość poważne- Gosia i jej pragnienie posiadania dziecka, mąż homoseksualista, potem choroba, Korba i jej odrzucanie wszelkich uczuć wynikające z urazu jaki wyniosła z domu, gdyż czuła się porzucona przez ojca, potem odnalezienie brata i choroba ojca, Monia i jej zaniżone poczucie własnej wartości, szczególnie, a może przede wszystkim przez blask jej własnej matki.. Mogłabym jeszcze trochę powymieniać, tak więc chciałoby się powiedzieć, że psychologicznie postacie są naprawdę dobrze skonstruowane, czy jakkolwiek to nazwać ;) Druga rzecz moim zdaniem wartościowa w tym filmie to przełamanie pewnego stereotypu, bo w naszej kulturze dużo jest mowy o moralności, jaki jest model wartościowej kobiety wiemy, w filmie natomiast mamy chociażby Korbę, która żyje trochę inaczej, a mimo to nie jest napiętnowana, czy to w samym filmie, czy przez widzów, bo widzowie odbierają ją raczej z sympatią.. No i cóż, było coś jeszcze ważnego w tym filmie, ale zapomniałam teraz, więc jako trzecią rzecz wartościową wymienię tu fenomenalną grę Tomasz Kota :) 6/10.