"Lejdis" to komedia o perypetiach czterech kobiet usiłujących poradzić sobie ze zwariowanym życiem, które nigdy nie wygląda tak, jak sobie zaplanowały - POPRAWKA: "Lejdis" to wulgarny kicz zrealizowany "z rozmachem" TVNowskich seriali, gdzie nawet reżyseria pozostawia wiele do życzenia, opowiadający o perypetiach czterech kobiet niedojrzałych do życia (no, w sumie poza nauczycielką Łucją), dlatego wygląda ono inaczej, niż sobie dziewczynki wymarzyły. Tandetna podróbka "Sex in the city" i "Desperate Housewives" o życiowych desperatkach, które potrafią głównie kląć nie dostrzegając nic więcej poza czubkiem swojego nosa. Co więcej, w amerykańskich pierwowzorach przynajmniej widoczne są różnice w osobowościach bohaterek, w naszej krajowej podróbce różnica ta jest praktycznie niedostrzegalna.
Słaba muzyka, słaba gra aktorska (poza Kotem i Szycem), film "obfituje" w ok. 3 godne uwagi i wywołujące naturalny śmiech żarty, co i tak szybko się rozmywa chociażby pod wpływem nastoletniej niedojrzałości bohaterek i ich wulgarnego języka (tak jakby współczesne kobiety umiały tylko kląć, wkurzać się na facetów - za to na swoją głupotę już nie, bo nawet jej nie dostrzegają) i narzekać. Scena z "Solidarnością" potwierdza jedynie, że po 25 latach ich umiejętność dojrzałego myślenia adaptacji do sytuacji w ogóle się nie rozwinęła.
Nawiązując do opisu - jeśli jest to film o kobiecej przyjaźni, to nawet i to zagadnienie gdzieś się rozmyło, a ich przyjaźń jest widoczna głównie w akcji wymierzonej w odwecie Więckiewiczowi i alkoholizacji (nie licząc końcowej sceny).
Nudny i słaby film, co więcej - przewidywalny! Nic nie wnosi a jedynie odbiera czas, taki "Klub Szalonych Dziewic" w pełnometrażowej wersji, gdzie akcja skacze po łebkach. Cieszę się, że nie poszedłem na to do kina, bo kląłbym nie mniej niż bohaterki. Btw - jeśli to jest obraz współczesnych wyemancypowanych kobiet, to się nie dziwię, że mają w życiu tak jak mają (nie licząc końcowej sceny) a nie tak jak sobie wymarzyły, a co więcej - tak jak powinno być.
Na szczęście, jako facet wierzę, że są jeszcze na tym świecie normalne kobiety. Osobiście "Lejdis" podziękuję, aczkolwiek bohaterki obok prawdziwych dam nawet nie stały...
P.S. Żeńska odpowiedź na "Testosteron"? "Testosteron" można obejrzeć 3 razy i wyłapać nowe, dotychczas niezauważone motywy - w "Lejdis" co najmniej 3 razy można bez problemu przewidzieć bieg wydarzeń. "Testosteron" rozgrywa się w ciągu 24 godzin - "Lejdis" ciągnie się jak flaki z olejem na przestrzeni miesięcy. "Testosteron" opowiada o stos. damsko-męskich - "Lejdis" opowiada o niedojrzałości i nieumiejętności ułożenia sobie życia we współczesnym wyzwolonym świecie.