Sam początek jest niezły... jak byłam w kinie to się martwiłam o to że pomyliłam sale :P Ogólnie film jest trochę denerwujący bo tym dzieciakom nic się nie udaje a pod koniec jest happy end. Gdyby nie Carrey to film byłby do bani. On urozmaica ten film i robi z niego komedię w swoim rodzaju. Po przeczytaniu książki spodziewałam się czegoś zupełnie odmiennego. Chyba jestem na tak... :P

Mnie w tym filmie najbardziej wkurza że wszyscy do okoła oprócz trojki dzieciaków są idiotami. Nikt nie potrafi rozpoznać kolejnych (powiedzmy sobie szczerze nieudolnych) przebrań hrabiego Olafa. Nawet ich wuj, który na pierwszy rzut oka wydaje się być człowiekiem rozumnym :) okazuje się kretynem. Olaf mógłby się wogoóle nie przebierać a i tak wmówiłby każdemu doroslemu w tym filmie że jest kimś innym a nie sobą. Idiotyczne...

co jak co to jest bardziej przewrotny od potera, jakoś bardziej sie wczułem, super carrey, obleśny i odpychający. Meryl tez fajna, cała stylizacja ciekawsza, a napisy koncowe i fragment z elfem powala:)