PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=33325}

Lewy sercowy

Punch-Drunk Love
2002
6,4 16 tys. ocen
6,4 10 1 15776
7,3 41 krytyków
Lewy sercowy
powrót do forum filmu Lewy sercowy

Ale wszystko w pełni świadome, niesamowicie pomysłowe i zrealizowane perfekcyjnie Minus za brak scenariuszowych ambicji - "Zakochany bez pamięci" niestety to nie jest.
8->9/10 - film dla widzów, którzy cenią kino przede wszystkim jako formę.

użytkownik usunięty
Howler

That's right. :)

Mnie przekonał jako projekt w pełni świadomy i zamierzony. Nie jestem może jakimś zagorzałym wyznawcą filmowej formy, bo wiadomo, że najlepsza jest sytuacja, gdy jedno z drugim - forma z trescią - idą w parze. Tu trochę zabrakło treści, ale samo pogrywanie z konwencją komedii romantycznej, to była rzecz skierowana dla ludzi troche bardziej w filmach wyoglądanych, potrafiących rozpoznać to, co widzą na ekranie. Postać głównego bohatera to już jest niezłe pogrywanie z konwencją, bo to juz nie żaden wygogusiowany piękniś marzący o prawdziwej miłości, tylko - chciaoby się rzec - romantyk z krwi i kości, kompletny neurotyk, szukający szczęścia i miłosci na opakowaniach jogurtu. ;)

użytkownik usunięty
Howler

Reasumując: PT Anderson niebanalny pomysł miał i na palemkę sobie zasłużył.

Howler

Dość ryzykownie opieracie swoje opinie na twierdzeniach zakładających grubą krechę pomiędzy "formą" a "treścią". Granica między tymi dwoma aspektami (czy myśląc bardziej po waszemu - wymiarami) jest zbyt zatarta, żeby je tak radykalnie od siebie oddzielać. Pozdr.

użytkownik usunięty
yanoshka

Oczywiście, masz rację. Takiej granicy nie daje się jasno wytyczyć. W moim przypadku taki zabieg bierze się prawdopodobnie stąd, że trudno mi ten film jasno zdefiniować, określić. Wymyka mi się. ;) Na pewno jest pogrywanie z konwencją komedii romantycznej, co właśnie bym określił jako zabieg formalny, ale na pewno jest on również obłożony określonym ładunkiem treści. Chęć taka bierze się może również stąd, że w swojej warstwie audiowizualnej jest to film bardzo odważny, a może nawet w jakimś stopniu eksperymentalny. Elswitt wykazuje tu bardzo wiele chęci do "opowiadania obrazem" i nie są to bynajmniej ujęcia statyczne, ale nerwowe i niepokojace. Nie odczułem tu jednak większego emocjonalnego tąpnięcia, jak chociażby w "Magnolii". Film nie angażuje tak bardzo - stąd może zarzut drobnego braku "treści". Nie miałem na myśli jakiegoś "radykalnego" oddzielania jednego od drugiego, jednak warstwa "wykonania" rzuca się w oczy i to bardzo. Pozdr. :)