Ma parę fajnych momentów i faktycznie rozszerzenie i pokazanie niektórych usuniętych scen pomogło temu filmowi , wątek cyborga dzięki tym nowym scenkom zyskał i to bardzo, tak samo wątek Stefana naszego głównego złego. Niestety ten film ma dużo wad, fabuła dalej jest głupiutka, średniawa i gryzie się z poprzednimi filmami. Dalej jest dużo niepotrzebnych scen, wątków które dla niedzielnego widza będą nie zrozumiałe, jeśli nie znają np. gry Injustice lub komiksów. A to co zrobiono z supermanem w tym filmie to duże rozczarowanie, o pozostałych postaciach nie dowiedzieliśmy się niczego nowego, nowe postacie nie wnoszą nic do filmu i są na 5 min. U Whedona bohaterowie mieli lepsze zakończenia i miały jakieś fajne interakcje między sobą, żartowały, kłóciły się wyrażały swoje poglądy i czuć było że stali się drużyną, w wersji Snydera to nie do końca działa bo niby gadają ze sobą ale głównie rzucają ekspozycją , albo opracowują plan. A jak już ktoś próbuje sobie na luzie z kimś pogadać to ta rozmowa jest szybko przerywana. Sceny walk wypadły też tak sobie tzn. Były lepiej zmontowane ale te efekty specjalne były mega brzydkie, a jak za dużo się działo to obraz był bardzo rozmazany. Muzycznie też tak sobie, w niektórych momentach pasowała a czasami nie, i cały czas powtarzany był ten sam utwór kiedy do gry wchodziła Wonder Woman, ale rozumiem że Snyder dostał mały budżet i nie dało się wszystkiego dobrze zrobić. Podsumowując Justice League Snydera to dla mnie średni film ale chyba najbardziej zjadliwy jeśli chodzi o jego twórczość, gdyby tak skrócić ten film do 3 godzin , skasować początek i epilog oraz zabrać postacie z wersji z 2017 r. I wkleić je i ich interakcje do tych paru fajnych scen z wersji Snydera to byłby całkiem spoko film, a tak dostaliśmy dwie średnie wersje tej samej historii.