Nie pamiętam, przy którym ostatnim filmie trykociarskim miałem tyle frajdy z oglądania, film pod każdym względem jest leszy od wersji kinowej, o której radzę wszystkim zapomnieć. Superman, czy też głównie Clark Kent również wypadł świetnie, a pamiętam, jak internetowi "znawcy" powtarzali, że Snyder wykreuje w swojej wersji Supermana, którego znów znienawidzimy. Przypadek tej wersji reżyserskiej udowodnił mi. by opierać się na swoim guście, lub na opiniach ulubionych dziennikarzy filmowych. W odróżnieniu o 3/4 MCU, nie mogę doczekać się ponownego seansu.