Ale tylko dzięki Clintowi, który ratuje go jako całość. Jak zwykle się spisał i nawet w takim średniaku zagrał dobrze. Poza tym jednak nic nie zasługuje na specjalne uznanie, może niezła scenografia. Do bólu przewidywalny, nie specjalnie zaskakujący. Warto tylko dla Eastwooda. :)