Możemy mówić, że jest w tym jakaś wtórność, że księżniczka..tfu! cesarzowa i ogr..omny potwór już był, że wiele scen komicznych jest przerysowanych i przesadzonych i przez to nadpsutych, że absurd pomieszany jest z amerykańskim poczuciem humoru - to wszystko świadczy o tym, że naszym wschodnim sąsiadom nie przychodzi on naturalnie, ale...się starają! i za pomocą świetnej grafiki (nie mogłam oderwać wzroku od Lissi i jej mimiki) oraz rubasznego humoru udało się stworzyć fajną kreskówkę. Czekam na część drugą pod jednym warunkiem: kompletnie oleją dzieci i zrobią ostrzejsze gagi.
A ponoć ten film się dla dzieci nie nadaje? Czyli jednak trochę łagodniej niż się wszyscy spodziewali?
Żarty pojawiają się w takich okolicznościach, że najmłodsi nie odczytają podtekstów (chociaż nie wszystkie joki), mimo, że twórcy poszli o krok dalej z dwuznacznymi tekstami, niż w dotychczasowych animacjach, liczyłam na coś więcej