Yen film jest tak tragiczny że to aż boli, nie wiem czy to tylko ja nie rozumiem jak działają relacje międzyludzkie czy to jest po prostu melodramat na skalę conajmniej mody na sukces... Gość który cały film rozpacza po zmarłej żonie i kobieta, która jest tak zdesperowana że nie zwraca na to uwagi i postanawia sobie ze z nim będzie i go kocha, głupota do kwadratu. Jedyny moment w filmie który mi się podobał, to ten jak on umiera ;-; W sumie oni powinni być ze sobą, oboje są siebie warci