Ja ten film obejrzałem przypadkowo. Chciałem iść na "Całą Nią" (o rany, to się naprawdę tak odmienia???), ale pomyliłem dzień. Naprawdę! No i słyszę szum morza, i widzę jakąś butelkę. Ale nie wyszedłem z kina i wytrwałem do końca, nie zasypiając przy tym, co uważam za wybitne osiągnięcie (był późny wieczór). Film się ciągnął jak Ocean Spokojny, wiał huragan nudy i w ogóle było beznadziejnie. 4.