bezsensu ..czemu on umarł ..byłby taki ładny happy end...ile razy ten film ogladam, tyle razy rycze..:(
Ja też uwielbiam Costnera i także ryczałam na tym filmie... pzrepiękny... taki prawdziwy...
Jego smierc była w sumie takiem happy endem, bo on spotkał sie w koncu ze swoja ukochaną Catharine. A mnie film wcale tak nie urzekł, był troche nudnawy, ale to kwestia gustu...pozdrawiam