Film raczej niezły, ale jest w nim kilka błędów logicznych... Według mnie jest jedna
teraźniejszość, jedna przyszłość i jedna przeszłość, więc efekty oddziaływania każdej z tych
sfer czasowych powinny być ściśle ze sobą powiązane. Przykładowo gdyby Willis przybył z
przyszłości i obciął Gordonowi rękę, to Willis sam powinien być bez ręki już od momentu
pojawienia się w teraźniejszości Gordona, a swojej przeszłości. W filmie Gordon sam siebie
zabił, więc Willis tak naprawdę nigdy nie istniał. Tak samo, kiedy Blunt postrzeliła Gordona, to
dopiero wtedy na ciele Willisa pojawia się blizna, a powinna już tam być od dawna, bo
przecież Willis i Gordon to ta sama osoba i powinni posiadać taką samą przyszłość,
przeszłość i teraźniejszość i nawet, jeżeli Willis zmienia swoją przeszłość, to powinna ona
mieć skutki w przyszłości od zawsze, a nie od momentu zmienienia przeszłości... chyba, że to
nie jest takie proste na jakie wygląda, a co wy o tym myślicie?