ja naprawde nie rozumiem dlaczego on dostal rozowa malinke(hihi)rentgenowski wzrok kota, banan szukajacy pracy,wsteczny facet, chec przypodobania sie ojcu...najbardziej wykrecona komedia jaka w zyciu widzialam moze nie miesci sie w kanonach typowej glupiej amerykanskiej komedii(przekracza ja o lata swietlne)no i totalne szalenstwo w oczach green'a...ale to pewnie jakies moje wykolejenie ze lubie takich wariatow;-)
nie tylko Tobie podobal sie ten film.ja uwazam ze "Fredyy..." to najlepsza amerykanska komedia!!tak pokreconej i zrytej w pozytywnym sensie koemedii nie widzialem.ogladalem ten film kilka razy i za kazdym razem mnie smieszy:)bravo!.pozdrawiam(ja lubie wariatki wiec pewnie bysmy sie dogadali:))