podać poprzedników i sukcesorów na tronie, wymienić datę urodzin, datę śmierci.
Podać oczywiste przyczyny i skutki, dwie - trzy ciekawostki. Związki, znajomości, hobby, romanse.
Zamieścić portret. Podsumować : "utracjusz" "lekkoduch".
Tak robią w naszym społeczeństwach doktorzy, profesorowie i cieszą się płynącą z tej działalności estymą.

Cóż, można.

Można też zrobić czterogodzinny film, epicki fresk.
Pokazać, że upraszaczanie, streszczanie i zubożanie prowadzą bezpośrednio do wulgarnych kłamstw.
Pokazać, że istnieje wiele, wiele ( prawdziwe mnóstwo ) spraw, które nie mogą być wyrażane w formie dwóch - trzech zdań i ciekawostek bądź portretów.
Też można. Po ciężkim znajdowaniu producentów, po wybieraniu obsady, po kręceniu filmu można udowodnić, że nie da się
wyrazić pewnych rzeczy lakonicznie i jednoznacznie. Można.

A jednak podręczniki dalej istnieją i to jest zbyt straszne.

A co do filmu, to z takimi filmami powinna kojarzyć się kinematografia. Visconti doskonale, zdecydowanie doskonalej od
nam współczesnych rozumiał, że każdy film jest ocaleniem. Jego filmy zawsze coś ocalały, mam wrażenie, że nie robił filmów,
co do których nie miał pewności, że coś ocalą. Stąd ten pietyzm, ten pedantyzm.
To, co najbardziej roztkliwia w tym obrazie to z pewnością bardzo niemodna a wspaniała definicja sztuki
przyjęta w dwóch wymiarach przez Viscontiego -
widoczna jest ona na poziomie fabularnym w postaci Ludwika ( czy ktoś wątpi, że alter ego Viscontiego? ),
no i przede wszystkim w wymiarze formalnym, estetycznym. A Visconti włada formą jak szatański król, wciąż pamiętam np.
najbardziej nietzscheańską scenę w historii kina, kiedy w ostatniej scenie Obcego Mersault czuje wolę mocy.

W ogóle można powiedzieć, że jakąś niezwykłą drogę przeszedł Visconti... od wybitnie czerwonego Terra Trema, który jest jak
wezwanie do rewolucji proletariackiej do tak niezwykle przepysznych arystokratycznych filmów jak te ostatnie - L'innocente, Gruppo di famiglia in un interno,
czy ten ( raczej jeszcze nieostatni :-) ) Ludwig z 1972 roku.
Jeśli jesteście przed, nie zastanawiajcie się !
całkiem przyzwoity film.No... Arcydzieło.