Jestem kilka godzin po seansie. Mam ambiwalentne odczucia, co do tego filmu. Z jednej strony w jakiś tajemniczy sposób mi się spodobał - imponderabilia, ale z drugiej strony łatwo się wynudzić. Produkcja moim zdaniem przydługa, można było zrobić ten film zdecydowanie krótszym, a nie straciłby nic ze swojej wartości. Jestem z tych ludzi, którzy słowa popierają przykładem więc bez owijania w bawełnę. ok. 40-50 minuty [słownie: około czterdziestej-pięćdziesiątej minuty] praca w polu, albo jedzie sobie traktor. Już z wcześniejszych scen wiemy, że ciężko pracowali, powtarzanie tego jest zbędne. Nic to nie wnosi, takie sceny nic nie znaczą. Wystarczyło raz. Podobnie scena modlitwy, mnisi odprawiają bardzo wiele mszy. Jak dla mnie zbyt wiele, jest to kolejne spowolnienie akcji. Ponadto historia została przedstawiona w sposób iście ascetyczny (ale rozumiem taki był zamysł). Liczyłem na bardzo inteligentne dialogi w tym filmie, na konfrontacje świata chrześcijańskiego oraz islamu. Ale zawiodłem się pod tym względem.
Tak jak wspomniałem we wstępie, jest to film, który nie przyciąga ani fabułą, ani dialogami, ujęciami, muzyką czy aktorami; posiada jednak ten pierwiastek duchowy, który sprawia, że film ogląda się z przyjemnością. Mam nadzieję, że rozumiecie o jakim odczuciu mówię.
Nie będę się rozpisywał, nie jest to moim celem by zanudzać. Film jak dla mnie b. trudno ocenić. Dziwi mnie jednak fakt, że to "Ludzie Boga" otrzymali Grand Prix na festiwalu w Cannes. Nie oglądałem wielu filmów nominowanych do tej nagrody w 2010 roku, ale jestem święcie przekonany, że były produkcje, które bardziej przypadłyby mi do gustu. Jestem zdziwiony nagrodą dla tego filmu, ale cóż tak już to bywa.
Niech nikt nie sugeruje się tym komentarzem, ani żadną inną opinią. Wszyscy widzowie powinni wyrobić sobie sami zdanie na temat tego filmu.
Pozdrawiam
chyba rozumiem Twoje odczucia, lecz nie mogę zgodzić się z jednym. mianowicie uważam, że wszystkie teksty czytane, listy a nawet dialogi są w tym filmie na najwyższym poziomie i doskonale korespondują z sytuacją tych ludzi. ich uważne odczytanie uważam za konieczne do przeżycia tego filmu.
ponadto uważam powtarzane sceny za wartościowe w dwu aspektach: po pierwsze pokazują monotonię i pokorę mnichów, których sposobem na życie jest "ora et labora" a po wtóre w scenach tych wyraźnie da się wyczuć to napięcie, które towarzyszyło im po wizycie terrorystów.
a na koniec wyrażę nadzieję, że jednak ludzie zasugerują się naszymi komentarzami. doceńmy własne głęboko przemyślane opinie.