PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=566529}

Ludzie Boga

Des hommes et des dieux
2010
6,9 9,4 tys. ocen
6,9 10 1 9401
6,9 16 krytyków
Ludzie Boga
powrót do forum filmu Ludzie Boga

Wiązałem z dziełem Beauvoisa olbrzymie nadzieje. Zakochany w "Wielkiej ciszy" i lubiący kino polityczne szedłem na film pełen entuzjazmu. Jakkolwiek "Ludzie Boga" mnie rozczarowali. Dostrzegam olbrzymi potencjał historii. Przeplatające się światy - konserwatywny, surowy na pozór monaster, który w środku przepełniony jest tętniącym życiem. Z drugiej strony - niejednolity obraz islamu, w którym napotkamy walkę zbrojną, ale i "kwiatki" Koranu, pokazujące tę jasną stronę religii Mahometa. Głębsze przesłanie filmu - medytujemy nad sensem ofiary, nie tylko ofiary religijnej, ale samego oddania życia za jakąś sprawę po prostu. Tymczasem moim zdaniem relacja islamu i chrześcijaństwa oraz problem poświęcenia zostają tutaj pokazane pobieżnie. Piękne krajobrazy, śpiewy mnichów - są fantastyczne ale powtarzane w nieskończoność na tysiąc różnych sposobów niosą ciągle tę samą treść. Można odnieść wrażenie, że trapiści przez cały film przygotowują się do przejścia na drugą stronę, że nawet narracja próbuje od tego uciec ale ciągle, ciągle musi się pojawiać jakiś śpiew, metafora śmierci. To na pewno zaleta? Gra aktorów - poza Luciem i Amadee sądzicie, że mnisi dojrzeli do takich decyzji jak oddanie życia? Zaryzykowałbym, że prawdziwi bohaterowie tak. A pozostali aktorzy w filmie - jakoś mnie nie przekonują. Sekwencja wieczerzy - przepiękna. Ale także pompatyczna, sztuczna, przerysowana, rozciągnięta do granic. Film jest niezły ale mógł być wielki, mógł płynąć przez widza. Żałuję, szkoda.

ocenił(a) film na 9
Deer_Hunter

Nie zgadzam się, film jest nieporównanie głębszy od WIelkiej Ciszy. Pokazuje życie monasteru od wewnątrz, ludzi z ich rozdarciem. Sekwencji z lturgii jest właśnie znacznie mniej, a każdy obraz ma właśnie inną treść - bo tej treści mnisi są zmuszeni szukać, i ona się odkrywa wraz z ich wewnętrzną walką.
A to, że heroiczne decyzje podejmują właśnie ludzie słabi, jest zasadniczym przesłaniem. Dotykającym istoty treści wiary. Której zresztą bohaterowie po drodze omal nie tracą. Nie wydaje mi się to ani trochę sztuczne czy pompatyczne.
Jedną jeszcze rzecz trzeba wziąć pod uwagę - ten film jest niezwykle wiernym faktom. Aż po wzór ceraty, która leżała na stole. A jego reżyser zostaje do niego wybrany przez producenta właśnie ze względu na swoją umiejętność kręcenia filmów "niemal dokumentalnych", przy jednoczesnej "zdolności do empatii dla bohaterów" (francuska strona filmu, Wikipedia). Pamietajmy też, że wciąż żyje jeden z dwóch ocalałych braci, drugi zmarł trzy lata temu, już w trakcie kręcenia filmu.