Film niezły bo temat ciekawy ale jak dla mnie kompletny brak dramatyzmu.
Dlaczego dostał tyle nagród nie rozumiem.Podejrzewam ,że chodziło poprawność polityczno-socjologiczno-światopoglądową. O pokazanie jak dobrze mogą razem żyć porządni chrześcijanie z porządnymi muzułmanami
Gra aktorów pierwsza klasa ale co z tego skoro scenariusz lub reżyseria spowodowały,że za chiny ludowe nie zauważyłem gdzie ten heroizm mnichów francuskich w Afryce !!!
Po jednej niezbyt groźnej wizycie ortodoksów islamskich już rozterki wyjeżdżać czy zostać ?
Dlaczego po kolejnej godzinie filmu porwała ich jakaś inna grupa islamistów i koniec końców zamordowała choć na początku mieli być tylko zakładnikami ? Dlaczego ich zamordowano ? Rząd francuski jakoś reagował na żądania terrorystów? Z filmu nic więcej wywnioskować nie można.
Jak dla mnie mało to wszystko przekonujące,może w rzeczywistości (niefilmowej) wyglądało to inaczej.......
Tak poza filmem pytanie - skąd wiara dorosłych i niegłupich ludzi,że miejsce ich pobytu wybrał Bóg ,a nie jakiś tam szeregowy biskup francuski?
Jak myślicie mieli jakieś kontakty III stopnia ze Stwórcą ?
pozdrawiam :)
W zupełności się z Tobą zgadzam. Bardzo ciekawy temat filmu, ale wykonanie to istne flaki z olejem ;/ nie tego się spodziewałem.
"gdzie ten heroizm mnichów francuskich w Afryce" Widać, że nie zrozumiałeś tego filmu. Co chciałeś, aby chrześcijańscy duchowni uzbroili się w AK-47 i zaczęli walczyć, robić rewolucję? Nie rozśmieszaj się. Film jest taki jaki miał być. Nie każdy film ma akcję szybką jak np. "Rambo". A co do Twoich głupot na temat kontaktów z Bogiem, to pozostawię to bez komentarza. I tak zbyt wiele czasu straciłem, aby odpowiadać na słabą prowokację.
To nie była prowokacja Ptysiu z Kremem,więc niepotrzebnie traciłeś tak cenny czas.Dlaczego twierdzisz,że rozśmieszałem się też nie kumam.Skąd wiesz,że film jest taki jaki miał być ? Gadałeś z realizatorami ? Jesteś najwybitniejszym znawcą kina ? Należysz do PISu ?
Widzę Misiu Pysiu ,że mało trybiący jesteś więc Ci pomogę .To nie Pan B. wybrał miejsce pobytu mnichów tylko była to pewnie pozostałość kolonializmu francuskiego.Tego sojuszu władzy i kościoła katolickiego dla pozyskiwania wpływów i kasy z kolejnych stad niestrzyżonych baranów.Myślę,ze Pan B nie istnieje ale nawet gdyby istniał musiałby być niezłym palantem by popierać idee kolonializmu i chrystianizacji siłą.
Heroizmu żadnego w tym filmie nie było.Była chęć trwania na swoim podstarzałych i zniewieściałych facetów,którzy nie wiedzą co mają zrobić ze swym życiem bez rozkazu biskupa. To tak jak z Tobą.Rodzina i znajomi już mają dość Twojego pitolenia więc gdyby zabrać Ci fora, na których możesz publikować swe mądrości poczułbyś się jak ryba wyrzucona na ląd.Albo jak mnich francuski niechciany w Afryce ......
Będę się modlił za Ciebie by Pan B i Sly Stallone odpowiednio oświetlali Ci drogę w jedynym ,właściwym kierunku :)
pozdro
Padłem ze śmiechu,sorry.
"Trzeba mieć chaos w sobie, aby narodzić tańczącą gwiazdę"
Uważaj z tym chaosem w sobie bo zamiast tańczącej gwiazdy może narodzić się tokujący burak .....
ciao
Bravissimo! Takiej riposty jeszcze nie czytałem. I co jeszcze mi ciekawego odpowiesz? Może widzisz mnie przez okno? Jestem tak inspirujący dla Ciebie, że przeglądałeś mój profil? Kurcze, chłopcze nie spinaj się tak. To, że mamy odmienny pogląd na jakiś film to nie znaczy, że jestem Twoim wrogiem. Nie popadaj w paranoje. A co do Nietzschego, to daruj sobie, metafory nigdy nie zrozumiesz.
Po przeczytaniu powyższego wywodu jestem już pewny, że spróbowałeś pobawić się w prowokacje. Nie była ona zbyt wytrawna, musisz się jeszcze sporo podszkolić, podobnie jak w erystyce, bo gadki szmatki rodem z podstawówki nie robią już od x lat na mnie wrażenia.
Słodka Dziecino dlaczego miałbym Cię uważać za wroga ? Wyluzuj ,to tylko forum filmowe.
Przez okno widzę akurat teraz gołębie sąsiada.Jeden taki napuszony oddaje się defekacji.Jeśli masz pióra i akurat robisz kupę całkiem możliwe ,że Cię widzę :)
Jeśli to Ty to dosyć ładny jesteś ale bez żadnych erotycznych podtekstów proszę.
Jasne ,że zerknąłem na Twój profil. Z ciekawości ! K-pax i Taxidermia to słabizna,chyba na 3 oceniłem obydwa :)
I nie jesteś dla mnie Chłopcze zbyt inspirujący ale skoro marzysz o szermierce na bejsbole to spoko,jestem :)
ahoj
Ale się rozwinąłeś... Przykro mi się jednak robi gdy widzę Twoje ironiczne teksty pisane na silę, bez smaku, bez tej lekkości. Już kilku "dyskutujących" w ten sposób widziałem, nawet na tym serwisie. Nie porywasz mnie, ani inteligencją, ani stylem. Bywali sporo lepsi od Ciebie, ale gorsi też, więc ostatni nie jesteś. Żebyś zrozumiał o jaką lekkość słów mi konkretnie chodzi, pozwolisz, że zacytuję J.Tuwima (nie obrażaj się, ale ta fraszka wydaje mi się w sam raz dla kogoś tak zafascynowanego urodą zwierzątek):
"Próżnoś repliki się spodziewał
Nie dam ci prztyczka ani klapsa
Nie powiem nawet pies cię j****ł
Bo to mezalians byłby dla psa"
Teraz widzisz jak Tuwim igra sobie ze słówkami. A u Ciebie jest dużo gorzej, wyczyniasz cuda, w próbie wyprowadzenia mnie z równowagi i powiem Ci tak, że rok temu pewnie by Ci się udało, ale uodporniłem się na kurze gdakanie. Więc teraz poważnie bez dopiekania sobie nawzajem, zgoda?
Nawiązując do Twojego pierwszego postu, powinienem nakreślić sytuację chyba dokładniej. Bohaterowie filmu mają rozterki czy ratować swoje życie czy pełnić dalej swoją misję. Gdybyś dokładniej zaznajomił się z doktryną Kościoła, to wiedziałbyś, że nie ma żadnych kontaktów III stopnia z Bogiem (chyba, że u księdza Natanka, wtedy to zrozumiem). Sytuacja mnichów była taka jak żołnierzy broniących Westerplatte. Jedni trwali na stanowiskach za wiarę, a drudzy w celu obrony ojczyzny. Mnisi bardziej cenili sobie życie wieczne od tego na ziemi. Film stara się pokazać jak zwalczali strach. Nie ma tutaj mowy o bohaterstwie godnym orderu Virtuti Militari; chodzi o "trwanie na stanowisku". O takiej odwadze jest ten film. A czytając Twój post można dojść do wniosku, że chciałeś zobaczyć księdza chwytającego za broń i zwalczającego muzułmanów. Albo fragment Twojej wypowiedzi o "niegroźnym przybyciu ortodoksów". Jesteś z pewnością tak dzielny, że nie ruszyłoby Ciebie jakby uzbrojona banda ludzi, którzy szczerze Cię nienawidzą wpadła do Twojego domu. Nie rób sobie jaj. Co do tego za co ten film dostał tak wiele nagród, to też nie wiem i ciągle zadaję sobie to pytanie. Film jest wręcz nudny. Liczyłem na ciekawe dialogi, konfrontację świata chrześcijańskiego z islamem, ale się rozczarowałem.
A co oznacza moje zdanie "film był taki jaki miał być"? Nie ma tutaj chyba żadnej amfibolii, ale niech Ci będzie wyjaśnię dokładniej. Z Twojego postu płynie czytelny dla wszystkich przekaz, że spodziewałeś się uzbrojonych mnichów, walczących do ostatniej kropli krwi. A od samego początku już, możemy się domyślić, że film będzie ascetyczny. Twórcy zaplanowali ukazać to w ten sposób. Pragnęli pokazać, że wiara mnichów zwycięży chęć ratowania się ucieczką. Próbowali stworzyć obraz drogi jaką każdy z nich pokonuje, aby w końcu uznać, że zostanie bądź ucieknie. Czy teraz już jaśniej?
Mam nadzieję, że Twoja odpowiedź będzie na jakimś akceptowalnym poziomie.
Pozdrawiam.
PS: Czy nosisz okulary albo odczuwasz problemy ze wzrokiem. Wybacz, że o to pytam, nie ma w tym żadnej mojej złośliwości. Często ludzie o słabszym wzroku (na przykład ja) nie dostrzegają, że postawili obok dwie małe kropeczki itp.. Pytam o to, bo zauważyłem, że brakuje u Ciebie konsekwencji w znakach interpunkcyjnych.
No widzisz ,potrafisz jednak normalnie bez nadymania się jak pyta kupidyna.
Daruj sobie te komentarze na temat mojego sposobu pisania.Piszę jak piszę i zwisa mi to czy Ci się to podoba czy nie .Jakbyś był ładną Dziewczyną może bym się bardziej starał :) I nie odgrzewaj nieświeżych i zgranych kotletów w postaci fraszki,która była przez lata międlona na wszystkich forach dyskusyjnych.Fraszka fajna ale ileż można,wymyśl coś bardziej oryginalnego.
Co do meritum ......
Całą swoją krytykę mojego pierwszego postu i teraz również opierasz na jakimś dziwnym ,ze tak powiem "z d..y" wziętym wymyśle,że chciałbym by mnisi walczyli z bronią w ręku.Wskaż ,które moje słowa doprowadziły Cię do tak wysublimowanego wniosku.Mam słaby wzrok ale jeszcze jakoś widzę.Szukam,szukam i kurna nie znajduję.Przez teleskop Hubble'a też nie znajdę więc bądź tak łaskaw i oświeć bliźniego.
Nie wiem jak w rzeczywistości wyglądała sprawa życia i śmierci głównych bohaterów filmu.Film nie wyjaśnił zbyt wiele w tej materii i o to mam główne pretensje do realizatorów.
Twoje porównanie "misji" mnichów z obroną Westerplatte jest kompletnie nie na miejscu więc nie będę tego komentował.
Co do mnisiego heroizmu ..... Ty go zauważasz ,ja nie.Ty twierdzisz,że trwali na stanowiskach za wiarę.Ja śmiem podejrzewać,że nie za bardzo wiedzieli co mają ze sobą zrobić. Strach był naturalny i oczywiście na miejscu. Górnolotnie oceniając to oni oddali się w wierze Panu B ale mnie to bardziej wyglądało na niepokój co dalej z nimi będzie.W górach Atlasu byli szanowani,mieli ułożone życie.Jeśli wyjadą to wszystko zaczynać od nowa ? Nie wiadomo gdzie biskup wyśle na kolejną "misję".Biskup,nie Pan B !!! Więc trzeba trwać............
Jak myślisz dlaczego rdzenni mieszkańcy tak często nienawidzą "misjonarzy" ? Czy nie uważasz,że to pokłosie chamskiej i "po trupach" ekspansji kościoła katolickiego ? Myślisz ,że taki był zamiar hipotetycznego Pana B ?
Oglądałem niedawno rosyjski film "Car".Popi prawosławni błogosławili wojska wyruszające na wojnę z polską szlachtą piejąc ,że to w obronie wiary.Polscy księża błogosławili swoich pieprząc to samo. "Misje" z "Bogiem na ustach" spowodowały najwięcej niewinnych śmierci w historii ludzkości.
Stąd mój sceptycyzm co do obecności mnichów francuskich w Afryce......
Nie wiem czy czytałeś "Kolumbów" Bratnego.Jest tam taki fragment ,który utkwił mi w pamięci na całe lata. Młody powstaniec ukrywający się na cmentarzu patrząc na Chrystusa na krzyżu stwierdził mniej więcej "Ty szczyciłeś się ,że umarłeś za ludzkość ,a my umieramy za kolegę..." Jak myślisz ,który heroizm jest większy ?
Nie mam zamiaru zaznajamiać się z doktryną kościoła,który od 2 tysiącleci jest siedliskiem zła :)
Gdyby energię marnowaną na modły,msze,pieśni i procesje spożytkowano na pomaganie bliźnim ten świat byłby rajem. Wiesz dlaczego uważam ,że Boga nie ma ? Jakby był to rzygałby na te wszystkie szopki i jednym porządnym grzmotem rozpieprzyłby to całe świętojebliwe towarzystwo :)))
Jeśli uraziłem Twe uczucia religijne , przepraszam.
nara
"No widzisz ,potrafisz jednak normalnie bez nadymania się jak pyta kupidyna."
A czy Ty to potrafisz?
Powołujesz się na niechlubną historię Kościoła, jednak w obecnych czasach księża nie walczą z "poganami" tylko szukają dialogu. Hejterzy wspominają właśnie historie, ale zapominają o tym jak w obecnych czasach wyglądają "Misje". Nie mówię o księżach typu "pączuś w maśle" (Ci mają za dobrze, często gubią moralność), ale o tych z prawdziwym powołaniem.
"Gdyby energię marnowaną na modły,msze,pieśni i procesje spożytkowano na pomaganie bliźnim ten świat byłby rajem."
W filmie widziałem harmonię między pracą, modlitwami i pomaganiem
"Nie mam zamiaru zaznajamiać się z doktryną kościoła,który od 2 tysiącleci jest siedliskiem zła"
To czemu się wypowiadasz na temat czegoś o czym nie masz pojęcia? A może wiedzę czerpiesz z mediów lub własnej wyobraźni? Jedź na misję do Afryki, pomagaj chorym na malarię, ebole, Aids a może zobaczysz heroizm. Gdybyś wykorzystał energię na pomaganie, a nie pisanie bzdur to świat byłby lepszy;)
Nie wiem czy potrafię ale spróbować mogę :)
Ad.1
Przywołałem historię "ekspansjonizmu po trupach" kościoła katolickiego w związku z dywagacjami dlaczego rdzenni mieszkańcy tak często nienawidzą misjonarzy ! Nie twierdzę ,że wszędzie.Nie twierdzę,że zawsze. Wiem ,że są porządni księża i misjonarze.Wiem ,że wielu spełnia się w pomocy bliźnim i im należy się duże uznanie.I daję sobie łeb uciąć ,że takie uznanie u swych podopiecznych zyskują.
Co do szukania dialogu pewnie wiesz,ze bywa różnie więc nie ma co wyciągać zbyt pochopnych wniosków.
Ksiądz z samego założenia tak mi się wydaje to SŁUGA , a nie Pan i Władca Na Krańcach Świata.Jednym się pewnie udaje ,innym niekoniecznie.
Ad.2.
W filmie faktycznie była harmonia.Więc nie rozumiem (i o to mam duże pretensje do realizatorów) skąd nagle taka nienawiść części muzułmanów.Może w rzeczywistości faktycznie misjonarze katoliccy byli idealni ,a arabscy terroryści byli wcieleniem zła.Być może.Ale również być może wcale nie było tak różowo jak przestawiono w filmie.
To dlatego film skrytykowałem bo naprawdę nic z niego się nie dowiedziałem czyli dlaczego zamordowano porządnych ludzi.Jeśli w realu wyglądało to tak jak w filmie to terroryści byli zwyczajnymi zwyrodnialcami i nie ma o czym gadać.
Jedno na koniec tej części - przykro mi ale jak widzę mnichów francuskich w Afryce to zapala mi się światełko ostrzegawcze.TO JEST PRAWIE NA PEWNO POZOSTAŁOŚĆ KOLONIALIZMU FRANCUSKIEGO.Co wcale nie świadczy o tym ,że obecna działalność nie przynosi dobra rdzennym mieszkańcom...
Ad.3.
Wypowiadać się można na każdy temat,internet to ostoja wolności.Ty tez to robisz wiec nie zabraniaj mnie gadać o czym chcę gadać.Mówiąc o doktrynie miałem na myśli przepisy kościelne.Bo co do filozofii kk każdy przeciętny obserwator zauważy potworny rozziew między deklaracjami ,a praktyką.To najbardziej obłudna i przeżarta hipokryzją organizacja na świecie. Co nie znaczy ,że wielu szeregowych księży nie jest porządnymi ludźmi. Z tych powodów wiele lat temu odszedłem z tego targowiska pychy i już tam nigdy nie wrócę.
Ponieważ na końcu pojechałeś trochę ostrzej to Ci Chłopcze napiszę ,ze pomagać bliźnim można nie wyjeżdżając do Afryki.Ty jako chyba praktykujący katolik powinieneś to wiedzieć najlepiej ,a nie wysłuchiwać takich oczywistości od bezbożnika :)
Na tyle na ile mogę staram się to robić nie z imieniem Pana B na ustach tylko ze zwyczajnej ,ludzkiej przyzwoitości.Czy mi się to udaje nie Tobie ani mnie oceniać.
Energia poświęcona na rozmowę z Tobą nie będzie zmarnowana.Ewangelizowanie katolika powoduje ,że świat staje się lepszy :)))
pozdrawiam,mam nadzieję,że bez urazy :)
ps Dalej twierdzę ,że nie zauważyłem heroizmu mnichów w tym filmie.Nie mówię,że w rzeczywistości niefilmowej go nie było.Po prostu film nie dał mi żadnej przesłanki by go zauważyć.Pisząc o heroizmie nie miałem na myśli walki z bronią w ręku jak twierdził pewien Mniej Kumaty Forumowicz :)
Mam jeszcze pytanie. Skąd założenie, że jestem wierzący? Czytałem Biblię, Katechizm Kościoła Katolickiego, książki o historii chrześcijaństwa, mam również przyjaciół księży, ale nie oznacza to, że jestem wierzący, przynajmniej nie w ten sposób. Muszę też Ciebie przeprosić za "Gdybyś wykorzystał energię na pomaganie, a nie pisanie bzdur to świat byłby lepszy", była to odpowiedź na Twój tekst wypowiedziany w podobnym tonie, nie zmienia to jednak faktu, że złamałem swoją zasadę o niewypowiadaniu się o czymś czego nie wiem.
Ad.1 Z tym się zgadzam. Co do dialogu, dialog powinien być dokonywany poprzez czyny, a nie słowa.
Ad. 2 Ja w filmie nie widzę wielkiej nienawiści i zaciekłości u terrorystów. Większość z nich raczej nie żyło w czasach kolonializmu i nie wiedziało nawet co to jest. Są narzędziami ludzi którzy żyją w krajach gdzie muzułmanie byli wolni od zawsze, ludzi dla których życie "sług" jest niczym. To jednostki manipulują innymi za pomocą koranu niejednokrotnie przekręcając lub błędnie interpretując jego słowa, tak jak to ma miejsce w judaizmie i chrześcijaństwie. Jak pokazały ostatnie rewolucje, wiara i pochodzenie nie ma znaczenia gdy ludzie mają wspólny cel (Egipt - Koptowie, Muzułmanie, Prawosławni, kobiety, mężczyźni wspólnie obalający Mubaraka). Wszystko to świadczy o tym że mieszkańcy Afryki Północnej mają dość nienawiści i chcą żyć razem.
Ad. 3 Ja tych mnichów traktuje jako rodzinę. A heroizm polega na tym, że woleli umrzeć razem, niż żyć samemu. Pomagali sobie do końca gdy większość ludzi by dbało tylko o siebie. Nie każdy byłby w stanie przeciwstawić się strachowi przed śmiercią. Ci którzy schowali się, żałowali tego do końca życia (czytałem ich wypowiedzi).
Ja do nikogo nie chowam urazy ;) Trzeba mieć dystans.
Założenie było złe ,sorry.Myślałem ,że zarzucając mi nieznajomość doktryny kościelnej jesteś "obrońcą krzyża":)
Co do tekstu "Gdyby energię marnowaną na modły,msze,pieśni i procesje spożytkowano na pomaganie bliźnim ten świat byłby rajem "- to według mnie zwyczajna prawda.Te obrzędy-teatrzyki są potrzebne tym ,którzy w nich biorą udział.Bliźni i potrzebujący nie mają z nich pożytku.Zakładając na potrzeby tego posta,że Pan B istnieje ,to uważam ,że musiałby być wyjątkowo małostkowym burakiem gdyby chciał by ludzie się do niego modlili i oddawali mu hołd .Więc lepiej wierzyć ,że Boga nie ma :)
Aad 2.
Jeśli nie z powodu zaciekłości i nienawiści to właściwie dlaczego terroryści zamordowali kilku podstarzałych ,nikomu nie wadzących ludzi ? O to mi chodzi od początku -film nic w tej materii nie wyjaśnił.
Co do rewolucji egipskiej -żebyś się nie zdziwił jej dalszym tokiem.Nic tak nie konsoliduje ludzi jak wspólny wróg.Jak go zabraknie mogą obudzić się demony.Obym się mylił,poczekamy,zobaczymy......
I jeszcze coś dopóki owieczki będą bezwolnymi zwierzętami dającymi tylko mleko i wełnę z zakazem myślenia dopóty pasterze będą im w stanie wcisnąć każdy kit. Najgorsze jest to,że nawet jeśli oświeconych owieczek przybywa i tak nie mają najmniejszego wpływu na wybór swych pasterzy,przynajmniej w tych głównych religiach.
Aad3. Jeśli czytałeś cokolwiek o rzeczywistych losach rzeczonych mnichów to wiesz na ten temat dużo więcej ode mnie. Może w końcu ruszę tyłek i poszukam w necie.Dramat tych, którzy przeżyli rozumiem.Pewnie czują ,że zdradzili swych przyjaciół,zachowali się nielojalnie.
I znowu egzystencjalne pytanie -lepiej żyć czyniąc dobro czy umrzeć razem z bliskimi,choć nic dobrego to nie przyniesie.
Obyśmy nie mieli takich dylematów :)
Co do heroizmu Twoim zdaniem czyli wspólnej śmierci zamiast samotnego życia.Tez mam z tym problem.Uczciwe życie w niezbyt sprzyjających warunkach jest heroizmem.Śmierć bywa ucieczką i poddaniem się .....
Jak w końcu poczytam coś o prawdziwych losach bohaterów "Ludzi Boga" może inaczej spojrzę na film ?
pozdro
To jeszcze małe postscriptum.
Trochę poszperałem i chętnie się podzielę jeśli to kogoś interesuje :)
"Po projekcji obrazu odbyła się dyskusja z udziałem dr. Krzysztofa Śliwińskiego, który osobiście znał zamordowanych mnichów. Były ambasador RP w Maroko przyznał, że film bardzo go poruszył. Jak wspominał wielokrotnie, niemal 30 razy, gościł w klasztorze w Tibhirine."....
"Dyplomata przyznał, że ciał trapistów nigdy nie odnaleziono. Natomiast w dwa miesiące od ich zamordowania na drodze do jednego z większych miast Algierii na drzewie zawieszono głowy mnichów."
"Zapytany po co w kraju muzułmańskim obecność chrześcijan dr Śliwiński podkreślił, że Kościół jest tam obecny nie po to, żeby nawracać ale być świadkiem, choćby tego, że Bóg jest ojcem wszystkich naszych braci i sióstr."
całość :http://info.wiara.pl/doc/691413.Ludzie-Boga
"Cysterscy mnisi siedzieli tam od roku 1938, choć datę pierwszej fundacji synów św. Bernarda w Algierii należy przesunąć o sto lat wstecz, w czasy, kiedy Francja na kolonizowanych terenach wyznawała „strategię trzech słów”: „pług, miecz, krzyż”. Sprowadzeni z opactwa Aiguebelle mnisi, specjaliści od karczunku, mieli zadbać, aby pierwsze z tych słów stało się ciałem na dziewięćsethektarowej posiadłości w Staoueli na zachód od Algieru, jeszcze nie tak dawno bronionej przed francuską inwazją przez zaciężne tureckie oddziały. Zachowane w aiguebellskim archiwum fotografie z tamtego okresu świadczą o tym, że i drugie ze słów nie było mnichom całkiem obce, bo widzimy na nich dość pokaźny mniszy komunik na mułach uzbrojony w strzelby"
"Budynki nowego klasztoru w Tibhirine zaplanowano z wielkim rozmachem, podobnie ambitna była dewiza nowego opactwa: Lux in montibus."
"Lux in montibus – w zamyśle autora dewizy owo światło miało rozpraszać mroki islamu, jaśnieć zwycięsko poprzez zaprowadzaną przez mnichów kulturę, imponować, i przez to przyciągać tutejszych górali. Bóg zaś zrozumiał to inaczej – światłem stało się ukryte życie braci, w skromności i biedzie, niczym nieróżniące się od życia ich muzułmańskich sąsiadów, wreszcie ich śmierć, bo nie chcieli wyjechać do Francji, kiedy Algierczycy nie mieli gdzie wyjechać. "
całość :http://dominikanie.pl/polecamy_x/polecamy/set,1,news_id,2707,polecamy.htm
uczucia mam dalej mieszane
- nie pomyliłem się co do genezy istnienia misji
- czy stąd wzięła się nienawiść Arabów czy raczej była to walka z władzami Algerii trudno jednoznacznie powiedzieć ( w tym czasie zginęło tam 12 innych sióstr i zakonników) i jeszcze te głowy zawieszone na drzewie .....
- czy powodem zostania mnichów była wiara i chęć pomocy biedakom z wioski -chciałbym w to wierzyć
- realnie całkiem możliwe było ,że zapuścili tam korzenie i grupa starych mężczyzn nie wyobrażała sobie zaczynania życia gdzieś indziej (to najbardziej do mnie trafia choć nieomylny nie jestem)
Jedno jest pewne -zginęło 7 niewinnych,nieszkodzących nikomu ,pokojowo nastawionych ludzi i to jest porażające i smutne.
A tu się zgodzę, iż zgineło 7 niewinnych osób.
Nie sądzę, by terroryści islamscy zagłębiali się w historię Algierii. Warto poczytać o tym, w jaki sposób werbowało się i werbuje ekstremistów islamskich, o podziałach w samym islamie, o tym, jak sie wykorzystuje Koran.
I w słychać się w słowa brata, który był lekarzem i brata Christina z filmu, którzy mówią zarówno o tym, że to w imię religii popełnia się ochoczo najgorsze zbrodnie, a i nie kryją swoistego ciężaru współwiny za to, co się dzieje.
Bez względu na to, jakie były motywy pozostania braci, jedno jest dla mnie oczywiste - film aż krzyczy, by - mówiąc potocznie - żyć samemu i dać żyć innym w pokoju, szczególnie gdy owocem ich życia jest dobro. A przecież tak było w przypadku zakonników.
Wydaje mi się, że w filmie wyraźnie widać dojrzewające w zakonnikach przekonanie o tym, że to jest ich miejsce na ziemi. Tak wynika z ich rozmów przy stole. Z początku kilku z nich znajduje się w rozterce: "zostać, czy też wyjechać?" Ostatecznie pokazani zostają mężczyźni świadomi i pewni swego wyboru. To w filmie widać wyraźnie. Nie dostrzegam zagubionych w świecie ramoli, bojących się samowoli swojego biskupa.
Oczywiście to jest film, więc jest to spojrzenie reżysera. Pozostali mu jeszcze Ci z braci, którzy ocaleli. Podejrzewam, że mieli oni swój udział w powstaniu tych scen, dzięki swoim późniejszym zwierzeniom na ten temat. Tego jednak nie wiem. Jeśli tak jest, to film oddaje w sposób wierny to, co grało wtenczas w duszach mieszkańców tego klasztoru
Post dość dawny, ale nie mogłam się powstrzymać ;)
"Gdyby energię marnowaną na modły,msze,pieśni i procesje spożytkowano na pomaganie bliźnim ten świat byłby rajem. Wiesz dlaczego uważam ,że Boga nie ma ? Jakby był to rzygałby na te wszystkie szopki i jednym porządnym grzmotem rozpieprzyłby to całe świętojebliwe towarzystwo :)))"
I zapewne zapisałby się do Bojówek Ateistycznych, które to z radością paliłyby klasztory chrześcijańskie i insze, a pewnie i meczety, synagogi itd. itp.
I właśnie o tym, że ludzie co niektórzy mają właśnie takie podejście jest ten film (między innymi).
Czy ja Cię dobrze rozumiem - Bóg zapisał by się do Bojówek Ateistycznych ?
Dlaczego niby ?
Bo (według mnie )gdyby istniał to cierpiał by na widok hipokryzji,pychy i włazidupstwa swoich podobno wielbicieli ???
Wybacz ale to kompletnie bez sensu .......
I przy okazji - to nie hipotetyczne Bojówki Ateistyczne są zamieszane w miliony niewinnych śmierci w historii świata.
To mordercy z "Bogiem" na obłudnych mordach robili przez wieki "mokrą robotę" lub tylko do niej podpuszczali.
Powiedziałbym Ci "Idź z Bogiem" ale cholera wie jak by się to skończyło dla mnie więc powiem tylko przyjaźnie "odejdź w pokoju" :)
Po pierwsze - to była wypowiedź ironiczna, która miała uświadomić przedmówcy, że on sam posługuje się tą samą bronią (choć tylko słowem, a nie karabinem na szczęście), przed którą film ostrzega - agresją.
Z pewnym niepokojem obserwuje na filmwebie właśnie (może dlatego że tutaj piszę nieco częściej niż gdzie indziej) czytelnicy nie potrafią zupełnie wyłapać ironii, a nawet wypowiedzi nieco kpiącej z tematu.
Czyżby wynikało to jednak z faktu, iż czytamy coraz mniej? To nie przytyk osobisty, to refleksja, dla mnie nieco smutna. Wniosek dla mnie jeden - nie należy stosować chwytów retorycznych na filmwebie, by być bbardziej czytelnym. :)
Po drugie ostatnie zdanie w mej wypowiedzi było kluczowe.
"I właśnie o tym, że ludzie co niektórzy mają właśnie takie podejście jest ten film (między innym)."
Bo problem właśnie nie tkwi w tym, kto jaką religię wyznaje lub nie wyznaje, ale w tym iż agresja, nienawiść, ślepy fanatyzm prowadzą do nieszczęść, zła, zabijania niewinnych.
Każdy fanatyzm niesie ze sobą niebezpieczeństwo. Chrześcijański, muzułmański, ale i politycznie zaangażowany ateizm czy nacjonalizm.
W miliony śmierci niewinnych istnień są zaangażowani i religijni fanatycy (różni) i wiedzeni mglistym, całkowicie areligijnym pojęciem patriotyzmu politycy wszczynający wojny i "wyznawcy" "religii ateistycznych" (to mój termin, tak określam ideologie, które przypominały religie, choć odcinały się od niej samej - jak choćby komunizm, szczególnie w wydaniu Stalina i ideologie faszystowskie) .
Dla mnie każdy fanatyzm, każdy brak szacunku wobec drugiego człowieka (również wyrażanie się o kimkolwiek w stylu, który prezentujesz pisząc "To mordercy z "Bogiem" na obłudnych mordach..." - wiem, że chodzi Ci tylko o ocenę kościoła, ale dla mnie to język agresji i nienawiści) jest potencjalnie niebezpieczny. I naprawdę jest mi obojętne, w co wierzy ów fanatyk. Bo to człowiek wykorzystuje religię lub ideologię wykorzystuje jako pretekst, by odbierać innym wolność, dorobek życia, by zakosztować władzy.
To my wybieramy co dzień, co rusz drogę, którą idziemy.
I o tym też jest film, że się tak powtórzę... :)
Mam nadzieję, że teraz jaśniej.
Nie jest jaśniej nic ,a nic :)
Szanowna Offi na temat ironii czy dystansu się nie wypowiem bo widzę,że jesteś prawie nieomylna w tym temacie i wiesz lepiej.Tak - ludzie nie wychwytują Twojej ironii ,za to Ty od razu łapiesz ich żarty !!!
Co do meritum :
posłużę się cytatem z Twojego postu,od którego zaczęła się ta rozmowa :
"Post dość dawny, ale nie mogłam się powstrzymać ;)
"Gdyby energię marnowaną na modły,msze,pieśni i procesje spożytkowano na pomaganie bliźnim ten świat byłby rajem. Wiesz dlaczego uważam ,że Boga nie ma ? Jakby był to rzygałby na te wszystkie szopki i jednym porządnym grzmotem rozpieprzyłby to całe świętojebliwe towarzystwo :)))"
I zapewne zapisałby się do Bojówek Ateistycznych, które to z radością paliłyby klasztory chrześcijańskie i insze, a pewnie i meczety, synagogi itd. itp.
I właśnie o tym, że ludzie co niektórzy mają właśnie takie podejście jest ten film (między innymi). "
Po pierwsze nie kumam o co Ci biega z tym,że "ludzie niektórzy mają takie podejście jak film".Nie jestem ,żadnym purystą językowym i robię wiele błędów ale to jakiś potworek stylistyczny i intelektualny .Nad tą frazą proponuję więcej nie debatowac bo jako chwyt retoryczny tez się nie nadaje.
Wydaje mi się ,że poruszyły/rozśmieszyły/zmierziły (wybierz co chcesz) Cię moje słowa o hipotetycznym Bogu ,który wg mnie powinien rozwalic w pył tych ,którzy z jego imieniem na ustach robią dokładnie to czego on by nie chciał. Zdaję sobie sprawę z tego ,że nie jest to temat na forum filmwebu ale cóż ,spróbujmy.
Myślisz,że Bóg marzy o tym byśmy do niego się modlili ? Byśmy oddawali mu hołdy ?Byśmy organizowali marsze i uroczystości ku jego czci? By od tysiąca lat z dużym kawałkiem istniał przemysł ,który na jego imieniu nabija sobie kabzę? By istniał ten cały jarmarczno-odpustowo-pielgrzymkowy szajs dla ciemnego luda ?
Jeśli tak to według mnie Bóg jest pustym,pełnym pychy,nadętym palantem,który nie zasługuje na szacunek.
Jeśli tego nie chce ,a nic nie robi by to zmienic to jest albo bardzo słabiutki albo ma to w bożej du..e albo go nie ma .To ostatnie brzmi dla mnie najsensowniej :)
To było a propos moich słów o "rozpieprzeniu świętojebliwego towarzystwa".
Teraz możemy przejśc do agresji i nienawiści.
Jako agresor i nienawistnik najwyższej próby z pełnym przekonaniem użyłem słów o "mordercach z Bogiem na obłudnych mordach". Ja po prostu "nawracajacych "pogan,krzyżowców,hitlerowców z napisami na pasach "Got mit uns",dżihadystów wysadzających się w powietrze by zlikwidowac jak najwięcej niewiernych itd itp uważam za morderców .Koniec i kropka.
Jeśli Bóg też uważa ich za morderców powinien dac światu świadectwo i rozwalic ich nawet jeśli będzie musiał zapisac się do Bojówek Ateistycznych i spalic parę świątyń czy meczetów :)
Jeśli tego nie robi to ja myślę,że po prostu GO NIE MA !!!!!!
Ty możesz miec oczywiście inne zdanie :)
Na koniec z jednym się zgodzę.
Też myślę,że szacunek dla bliźnich,umiłowanie pokoju,nienarzucanie innym naszych wartości ,poszanowanie życia i przyrody powinny nam wszystkim przyświecac przy wyborze drogi,którą idziemy. Byle ta droga nie była na ruchu kolizyjnym z innymi uzytkownikami świata ........
Możesz mi na końcu wyjaśnic po co mnisi francuscy kolonizujący Algerię w XIX wieku byli uzbrojeni po zęby ???(według strony dominikanie.pl)
wiem,wiem chcieli polowac na wiewiórki pustynne czy inne surykatki ......
pozdro :)
Co do ironii... Tu nie można być omylnym bądź nie. Po prostu spotkałam się już parę razy z tym "zjawiskiem" na filmwebie. I nie chodziło tylko o moje posty. Od dość dawna bywam na różnorodnych forach internetowych i zauważyłam, że to "nieczytanie ironii" jest teraz zdecydowanie częstsze. Stąd refleksja.
Ale może to tez kwestia środowiskowa, danej grupy posługującej się wspólnym "kodem językowym".
Z tym, że nie łapię wszystkich zasłyszanych żartów się zgodzę.
A za nieomylną się nie uważam od bardzo dawna. Ale fakt nieczytania ironii mnie smuci i tyle.
Może tyle na ten temat, bo chyba nam obojgu nie chodzi o dyskusję (niestety bardzo częstą tutaj) o naszych walorach i wadach intelektualnych.
Fraza, która cytujesz jest niestety moim błędem. Zjadłam przecinek, co się zdarza, gdy pisze się szybko między jedynymi a drugimi zajęciami. Filmweb niestety też nie oferuje opcji edycji tekstu. Ale moja wina, bo powinnam napisać posta pod swoim z erratą.
Zdanie powinno brzmieć ""I właśnie o tym, że ludzie co niektórzy mają właśnie takie podejście, jest ten film (między innym)." Brak przecinka bywa zabójczy :)
Teraz to samo w prostszej składni (zamiast zdania podrzędnego wtrąconego zwykłe zdanie podrzędno-nadrzędne) "Ten film jest między innymi o tym, iż niektórzy ludzie mają właśnie takie podejście."
Bo tak odbieram ten film. Jako opowieść o tym, iż niestety ludzie walcząc o słuszną lub niesłuszną sprawę posługują się agresja i nienawiścią.
Ja uważam, że każda agresja i nienawiść są złem. Bo w rezultacie przyniosą tylko jeszcze więcej nienawiści i agresji. Bez względu na to, czy używamy ich w słusznej lub nie sprawie.
Bóg, który by dał świadectwo takie, o jakim piszesz, dla mnie byłby palantem, bo stanąłby w jednym szeregu z tymi, których sam potępiasz.
Choć paradoksalnie to byłby Bóg rodem ze Starego Testamentu, okrutny, karcący, mściwy nawet. Tak, który zsyła boski ogień na Sodomę i Gomorę. Nowy Testament zupełnie inaczej rozkłada akcenty. Ale to oczywiste, więc nie będę się na ten temat rozpisywać.
Ale może i stąd ta dwoistość chrześcijaństwa w ogóle. Z jednej strony wzywającego do nawracania ogniem i mieczem, a z drugiej wznoszącego na ołtarze św. Franciszka z Asyżu. Ale to już dyskusja zupełnie na to forum.
Niestety myślę, że w imię właśnie kary, "słusznych" idei też łatwo się dopuścić zbrodni.
Dlatego sama jestem nie przeciwko jakimkolwiek przejawom agresji i nienawiści skierowanym przeciwko drugiemu człowiekowi, nawet tymi w imię "słusznej sprawy". Morderstwo jest morderstwem, niczym więcej.
Dziś w Afryce kościół katolicki nikogo nie morduje, zakonnicy, o których jest film, robili wiele dobrego dla miejscowej społeczności. Przyszli ci, którzy domagali się "sprawiedliwości", też z Bogiem na ustach oczywiście. I tak spirala się napędza. A byli i są tacy, którzy mordują w imię ateizmu.
Czy więc jedyną szansą na otrzeźwienie, na pokojowe współistnienie wszystkich nacji, religii i idei nie jest po prostu wyraźne powiedzenie, że jakiekolwiek morderstwo, jakakolwiek agresja są złem?
Dla mnie to jedyne wyjście, choć obawiam się, że utopią jest założenie, że kiedykolwiek nauczymy się żyć ze sobą w pełnym pokoju.
Żeby było jasne. Ja nie neguję tego, że w imię religii dopuszczono się wielu zbrodni. Co ciekawsze w filmie też pada zdanie, iż w imię religii popełnia się je najłatwiej. Ja neguję sens jakichkolwiek "rozwałek".
Tak, jak neguję sens kary śmierci.
Czy Bóg jest, czy też Go nie ma, nie podejmuję się rozstrzygać, dlatego też jestem agnostyczką.
To, że ewentualny Bóg nie ingeruje w sprawy ludzkie nie jest dla mnie dowodem, iż Go nie ma.
Jeśli by obdarzył nas wolną wolą to Jego ingerencja zaprzepaściłaby Jego własne dzieło.
Wszechświat, którego częścią jesteśmy jest też niewyobrażalnie wielki. Po dziś dzień nie udaje nam się go tak naprawdę opisać prawami fizyki. Wiemy tyle, co nic. I wobec tego ogromu coś we mnie nakazuje mi zachować pokorę i powtarzać, że nie wiem.
Stąd mój agnostycyzm, bardzo areligijny, bo czuję więzi z żadną religią, z którą dane mi się było zetknąć.
Ale z drugiej strony szanuję każdą religię, bo jest potrzebna wielu ludziom, którzy potrzebują wsparcia, nadziei, oddechu w trudach życia. A ja wiele takich osób znam - prawdziwie wierzących katolików, protestantów, świadków Jehowy itd. itp. I nigdy między nimi a mną nie było muru, nigdy moje i ich odmienne poglądy dla nikogo nie stanowiły problemu.
A jedyne osoby, z którymi nigdy się nie mogłam dogadać, bo miałam wrażenie, że mają ze mną problem to fanatycy. I to ci z prawej strony, katoliccy, jak i "wojujący" ateiści.
Może teraz będzie jaśniej. ;)
I dodam, że cieszę się, szczególnie po moich ostatnich doświadczeniach w pewnej dyskusji, że i tutaj spotykam ludzi, z którymi udaje się (mimo małych zgrzytów ;) kulturalnie porozmawiać mimo różnicy poglądów.
pozdrawiam :)
I znowu... :)
Tym razem więc z erratą.
W zdaniu: "Dlatego sama jestem nie przeciwko..." nie powinno być "nie" oczywiście.
I "nie czuję więzi z żadną religią..." (za mało o "nie" z kolei).
Też się cieszę ,że gadamy bez wydrapywania sobie oczu .Może dlatego ,że prawie sąsiadami jesteśmy :)
Zgadzamy się ,że każda agresja i nienawiśc są złem. Tez jestem przeciwnikiem kary śmierci.
Różnimy się w sumie mało znaczącymi szczegółami.
Poznałem w ciągu swych 50 lat życia wielu mieszkańców planety Ziemia .Jedno nie ulega dla mnie wątpliwości - to czy są porządnymi i dobrymi ludźmi (moim zdaniem) jest kompletnie niezależne czy wierzą w takiego czy innego mzimu czy nie wierzą w żadnego.
Wręcz przeciwnie - ci ,którzy maja pełne usta słów o moralności i etyce ,raczej przykładem etycznego zachowania nie grzeszą.Ci ,którzy pieją z ambon i mównic o źdźbłach w oczach bliźnich raczej nie widzą belek w swoich.
Jeśli już weszliśmy na takie tematy ......
Dlaczego uważasz,że hipotetyczny Bóg ,który domagał by się przestrzegania ustalonych przez siebie praw byłby palantem ???
Przecież to byłoby proste : popełniasz przestępstwo -ponosisz karę .zabijasz -będziesz stracony,krzywdzisz innych -będziesz ukarany itd.
Każdy człowiek na Ziemii wiedział by co go czeka za każdy niecny uczynek. Wiem ,że to naiwne ale jak wiemy z praktyki tylko nieuchronnośc kar powoduje spadek przestępczości. Sprawiedliwośc w najczystszej postaci egzekwowana od razu po przestępstwie.
Tylko tym sposobem osiągnęlibyśmy upragniony przez Ciebie i przeze mnie stan nieagresji i poszanowania bliźnich :)
Niestety ziemska rzeczywistośc jest ,jaka jest. Ma niewiele wspólnego z wytycznymi Chrystusa,Mahometa,Konfucjusza ,wybitnych humanistów i filozofów.Więc każdy robi co chce ,a ewentualne nagrody czy kary za swe postępki mają nadejśc w dalekiej , nieznanej,niepewnej przyszłosci czyli byc może nigdy.
Więc tak właściwie to po co byc przyzwoitym ?Żeby robic za jelenia dla armii cwaniaków ?
Cała historia świata pokazuje ,że nie warto byc dobrym człowiekiem ,nawet jeśli są wyjątki potwierdzający tą regułę :)
Może Pan Bóg jak zobaczył co za qrestwo niechcący stworzył spieprzył do innej galaktyki i udaje ,że to nie jego robota :)))
A nam czarni ,czerwoni ,narodowi ,liberalni i inni pasterze wciskają kit ,że mamy "wolną wolę" i musimy wytrwale pracowac nad przyszłością tego badziewia .....
pozdrawiam :)
Jeśli chodzi o pierwszą część Twego posta to się w zupełności zgadzam - to, jakim ktoś jest człowiekiem nie zależy zupełnie od tego, w co wierzy, a nawet, czy wierzy w cokolwiek.
Różnimy się wizją owego hipotetycznego Boga, w którego, żeby był zabawniej jedno z nas w ogóle nie wierzy, a drugie otwarcie mówi, że nie wie, czy istnieje. :)
Ale ad rem. Gdzieś przeczytałam, że Bóg po stworzeniu wszechświata i człowieka poszedł sobie grac w tenisa. Coś w tym jest... Milczenie Boga jest faktem (tak mi się przypomniał film Sunset Limited - dialog dotyczący właśnie wiary i milczenia Boga, polecam, choć dla tych, którzy nie lubią filozofii może być nudny nieco).
Czemu jednak byłby palantem, gdyby nie milczał, ale był sprawiedliwym i surowym sędzią?
Bo byłby wtedy nie Stwórcą wszechświata, który dał nam wolną wolę, a zarządcą, niczym nie różniącym się w istocie od tego, czym są niektórzy ludzie. Byłby panem i władcą, sprawiedliwym, o tak. Ale kim bylibyśmy my w tym układzie? Nikim.
A co jak co... żadnej ojciec, żadna matka nie chce widzieć w swym dziecku kogoś, kto jest nikim i poniósł klęskę. Może więc Bóg nadal wierzy w swoje dzieło?
Jedno dla mnie jest ważne. Bóg nie jest twórcą praw. Nie w sensie praw rządzących społecznością ludzką. Te prawa są zależne od kultury, rozwoju itd. itp. Wszystkie ustroje oparte na tzw prawach bożych (idea państwo religijnego, wszystko jedno w jakiej opcji) to wymysł czysto ludzki.
To my potrzebujemy praw rządzących naszymi społecznościami, my potrzebujemy też przykazań, nakazów, zakazów itd.
W kontekście wszechświata nie mają one najmniejszego znaczenia - zauważ.
I czemu Bóg miałby się zajmować w sumie takimi "dyrdymałami" (świadomie w cudzysłowie, bo dla nas to nie dyrdymały oczywiście)?
Ten, który tworzył prawa fizyki i biologi, życie jako takie, potem instynkt, inteligencje, sumienie, duszę... Dał nam możliwość rozpoznawania w końcu tego, co dobre i złe. I resztę zostawił nam. I tak, uważam, że wolna wola wyklucza możliwość interwencji. Wszelka kara i nakłanianie to interwencja. To byłoby przyznanie się do klęski ;)
Ale jest i inna strona medalu.
My tak do końca nawet nie wiemy, czy nasze pojmowanie np. czasu, przyczyny i skutku nie jest ułomne, a nasze domaganie się kary nie jest naiwne. Bo co, jeśli w przestrzeni Boga nie ma czasu, gdy np. skutek poprzedza przyczynę?
Wiem, to wydumane (a przy tym bardzo agnostyczne), ale my naprawdę mało wiemy, a już istota, która stworzyła np. czarne dziury musi być dla nas nie do pojęcia, nie do ogarnięcia.
I może to szokujące, ale niekiedy myślę, że prawdziwy Bóg musiałby być nawet ponad ideę dobra i zła.
Mnie nie interesuje oczywiście, czy opłaca się być dobrym człowiekiem.
Mi tak, bo moje wady, bo moja zdolność np. do nienawiści (a doświadczyłam tego uczucia) były destrukcyjne dla mnie samej. Tak działa mój wewnętrzny regulator, sumienie?
I nie ma przy tym znaczenia to, czy będę za to, co robię nagrodzona, czy ukarana.
Tylko smutne, że nie każdy ma tak silny regulator...
Jaką "wolną wolę" Szanowna Offi dał nam ten mityczny Pan B.???
Na czym polega wolnośc tej woli ?Że możemy robic to co chcemy ale jeśli przegniemy w taką czy inną stronę to będziemy ukarani w jakimś nierealnym życiu wiecznym ? To jest wolna wola ? Robisz to co ci każę bo inaczej będziesz miał przechlapane ? To sensowniejsze by było wymierzanie kary od razu bo tylko to działałoby wychowawczo .....
Jak ułomni i grzeszni ludzie mają starac się postępowac uczciwie skoro nie wiedzą czego życzy sobie Ten Który Niby Będzie Ich Sądził.
Skoro widzą ,że Ten On ma to głęboko w ..... to mają się przejmowac bliźnimi ?
Przecież cała historia świata pokazuje ,że zawsze wygrywają ci silniejsi,bardziej bezwzględni,z mniejszymi wyrzutami sumienia i traktujący uczciwośc z przymrużeniem oka .
Czym wytyczne Pana B.różnią się od polecenia ojca by dzieci były o 22 w domu - macie wolną wolę ale jak nie będziecie do ustalonej pory w domu to macie szlaban na wyjście i komputer.
Każdy rodzic wytycza granice co wolno ,a co nie .Uczy jak postępowac ,co się powinno,co należy,co nie uchodzi,czego w żadnym wypadku nie wolno.
I to zdaje jakoś egzamin,choc oczywiście nie bez przeszkód i nie do końca :)
Uznałabyś,że Twoje dziecko poniosło klęskę stosując się do Twoich zasad i nauk ???
Ja byłbym z niego i z siebie dumny jeśli te działania służyły by dobru .
Sprawiedliwy ,miłosierny Bóg jako ojciec wychowujący i pomagający swym dzieciom byłby ideałem wg.mnie ,a nie powodem do wstydu czy uczucia klęski.
Bóg -ojciec nie poświęcający swym dzieciom czasu nie jest w stanie nauczyc je rozpoznawac co dobre ,a co złe.
Tak właściwie to ja poczuwam się do winy za wszystkie złe postępki moich dzieciaków ,te w przyszłości również bo to będzie również świadczyc jakim byłem ojcem.
Dlaczego hipotetyczny Pan B. miałby się nie poczuwac nie rozumiem.
Bóg stwórca wszechświata olewający ciepłym sikiem istnienia ,które powołał do życia jest tylko zwyczajnym ojcem-dawcą plemników,którego "wali równo" co się stanie z owocem jego jurności :)
TAKIM BOGOM I TAKIM OJCOM MÓWIMY ZDECYDOWANE NIE !!! :)))
chyba trzeba kończyc temat bo jeśli jakiś Bóg istnieje to możemy go nieźle podqrwic tymi pogaduchami i w ramach kary zapisze nas do Pisu albo mianuje asystentami ojca rydzyka .....
pozdrawiam
:) - to była reakcja na przeczytanie o ewentualnym zapisaniu do PiS-u.
O strzeżcie mnie bogowie ;)
I tak odniosę się na koniec, choć wiem, że po dłuższym czasie i dość powierzchownie na koniec.
Widzisz, nie przez przypadek jestem agnostyczką.
W ogóle nie odpowiada mi koncepcja Boga jako tego, który teraz nas szpieguje, podglądając, jak to się zachowujemy, jakie to uczynki gromadzimy na swoim koncie, by potem sądzić nas lub nagradzać.
To jest koncepcja ludzka. Ba, śmiem twierdzić, że wszystkie święte księgi to produkty ludzkich idei, a Boga w nich tyle co nic. To człowiek wyobraża sobie Boga jako kogoś nadrzędnego i władającego. Przyznasz chyba, że jako cywilizacja mamy tendencję do czczenia tych, co nad nami (stąd boskość faraonów, Juliusza Cezara, stąd kulty jednostki). I oczywiście upatrujemy w Bogu Ojca, bo to znamy, bo tak żyjemy. Mamy tych, co nami rządzą i tych, mamy ojców i matki.
Już nie mówiąc o tym, że stawiamy się w centrum wszechświata.
Cały czas więc tkwimy w koncepcji osobowego, ludzkiego Boga.
Czy to ma cokolwiek wspólnego z Bogiem?
Jako agnostyk muszę powiedzieć, że nie wiem, ale naprawdę śmiem wątpić.
Bóg osobowy to nie jedyna koncepcja Boga. Dlaczego wciąż się kręcimy wokół wyibrażeń judeo-chrześcijańskich?
Bo przyjmijmy na chwilę choćby punkt widzenia deistów. Oni widzą Boga w każdym przejawie natury. Bóg nie jest na zewnątrz, nie jest odrębnym bytem. Ba, można iść dalej i stwierdzić, że jest i w nas, w każdym przejawie i bycie świata widzialnego i niewidzialnego.
Buddyzmowi w ogóle nie jest potrzebny osobowy Bóg, a nie prowadzi to do negacji idei dobra i poszukiwania drogi do zbawienia, czyli szczęścia. Tu nie ma koncepcji grzechu (ja jej nie uznaję, choć oczywiście nie neguję etyki i moralności, tyle że uważam, że to też dzieło człowieka, normy, które są wskazówką dla żyjących w społeczeństwie. Bóg dał nam lub raczej wciąż daje tylko możliwość tworzenia właśnie tych praw.)
Sama zaś odpowiedzialność.
Co zrobisz, jeśli Twój dorosły syn nie spełni Twoich oczekiwań? Zmusisz go do tego by postępował tak, jak chcesz, by postępował (oczywiście zakładam, że chcesz tego, co dobre i dla niego, i dla reszty społeczności, w której on żyje)? Jeśli chcesz go zmusić do czegokolwiek to musisz go ubezwłasnowolnić, prawda? Musisz mu odebrać status osoby dorosłej i samo stanowiącej o sobie.
Tu nie ma miejsca na klęskę, na poczucie wstydu, bo pełną odpowiedzialność za wszystko, co robimy, ponosimy my sami. Również za to, czy będziemy szczęśliwi, czy też nie. Jesteśmy dorośli, choć cholernie nam tęskno do sytuacji, gdy wciąż jesteśmy dziećmi i to ktoś nam wciąż pokazuje, co mamy robić - pokazuje nagradzając i karząc. Człowiek się broni przed odpowiedzialnością. A jeśli przestaje, przyjmuje na siebie to brzmię to uznaje, że Boga nie ma, bo jak to... Jak Ojciec może potraktować dzieci jako dorosłe?
I tak po dłuższym zastanowieniu to sądzę, że jeśli Bóg istnieje to ten nasz ateizm mu nie przeszkadza wcale, ale też pewnie nie przeszkadza Mu wiara wiecznych dzieci, które potrzebują wsparcia.
Cały czas wrzucamy Go w ludzkie ramy. I nie pasuje mi to, bo my jakoś nie potrafimy stworzyć układu słonecznego, galaktyki, nie wiemy nawet, jakie prawa rządzą naszym fizycznym światem (o ile on jest fizyczny, bo fizycy mają co do tego duże wątpliwości ;). A chcemy zdefiniować Boga i jeszcze mamy wymagania, co, gdzie i kiedy...
Ale kończmy rzeczywiście, bo ten PiS grozi całkiem ludzką traumą.... ;)
pozdrawiam
Mam podobne odczucia po zobaczeniu filmu. Zasiadłem do sensu bez interesowania się o czym jest i jaki ma wydźwięk - wiedziałem tylko o nagrodach. No i porażka - rozumiem ,że historia prawdziwa ale sposób w jaki została sfilmowana - seans na popołudnie w TVN.
Heroiczna historia zupełnie nie medialna. Film jednowymiarowy o pytaniu : zostać czy wyjechać ? Akcję filmu spokojnie można by było zawrzeć w 20 minutach. Za mało jest w tym filmie motywacji mnichów, która powinna była stanowi trzon opowieści i skłonić widza do refleksji. Głosowanie: kto jest za, to za mało.
Nuda.nuda iNUUUUDDDDA!!!!Tylko pięć w skali.Słaby.Tak piały koguty o tym filmie ze zacząłem wierzyć że piać potrafią i kury...Niestety magii w tym nie było.A wiadomo że zupa bez przypraw...śmierdzi!hahahaha!
Za dużo filmów akcji się naoglądało i teraz się wydaje, że jak kilku facetów, którzy parę dni wcześniej poderżnęli gardła paru osobom, wpada z gnatami do Twojego domu i ma wobec Ciebie żądania, jest "niezbyt groźnych". Może czas zejść na ziemię i wyobrazić sobie, że na ulicy obok zabici zostali jacyś ludzie, a teraz ich mordercy wpadają do Twojego mieszkania z bronią i generalnie nie są Ci za bardzo "przychylni". A poza tymi mordercami, jest jeszcze wiele innych grup, które są może jeszcze bardziej szalone, rozwścieczone i zaślepione. Niestety na policję też nie masz co za bardzo liczyć, bo są skorumpowani i dziś będą Cię chronić, jutro zabiją Twojego sąsiada, a pojutrze targną się na Ciebie.
No i teraz pytanie: zostajesz czy uciekasz? A jeśli zostajesz, to jak możesz się pozbyć zwierzęcego lęku i instynktu, żeby ratować swoje życie? Masz szansę się wydostać i wrócić do miejsca, gdzie panuje spokój, gdzie bez strachu możesz każdej nocy zasnąć i obudzić się następnego poranka wypoczęty w czystej pościeli. Ale jednak ze względu na to, że jesteś człowiekiem, który jest w stanie poświęcić się dla drugiego człowieka i który wierzy, że wojna, przemoc i poddawanie się im, nie są rozwiązaniem, zostajesz.
To tak a propos "stawki", którą uważasz za niską, ponieważ w związku z tym, że widziałeś mnóstwo filmów, w których mordują, strzelają itd., nastąpiło w Tobie znieczulenie na oglądanie tych wszystkich rzeczy. Co jest normalne. Jak bracia Lumiere puścili w kinie pociąg, wjeżdżający na stację, to ludzie uciekali z kina, tak byli przerażeni. No a teraz już się napatrzyliśmy na dużo krwi i śmierci, więc nie za bardzo nas tu rusza. Warto jednak używać czasem głowy.
A film nie był próbą reporterskiego oddania zdarzenia, bo tym zajmują się zwykle dziennikarze i telewizja, ale opowieścią o tym jak trudno jest pozostać wiernym ideałom i wyższym wartościom i nie poddać się własnym instynktom i słabościom, itd. I możesz to przenieść na wiele sytuacji, bardzo upraszczając: np. masz wspaniałą żonę, która jest dla Ciebie dobra i z którą masz dzieci, za które odpowiadasz, ale poznajesz kobietę, w której się nagle zakochujesz. I co robisz? Postępujesz szlachetnie czy nie? Zostajesz czy odchodzisz?
Nie ma znaczenia potem, kto zabił mnichów i kto ich porwał, bo w tych konfliktach tak naprawdę trudno jest czasem odnaleźć złych i dobrych. Ważne jest, że Ci mężczyźni, którzy są tylko ludźmi, jednak postąpili bardzo odważnie - nie w spektakularny sposób, ale po cichu. Nie dla poklasku i uznania innych, ale dla tych kilkudziesięciu osób, których życie ocenili tak samo wysoko jak swoje lub wyżej. A to naprawdę imponujące.
Mam nadzieję, że to troszkę pomaga w interpretacji i zrozumieniu dlaczego nie było wybuchów, więcej terrorystów i strzelania i dlaczego to, co się działo po ich porwaniu nie było już tak istotne wobec odwagi i szlachetności, na które się zdecydowali.
Byłem szczerze zainteresowany, jakie spostrzeżenia wydobędzie z Was ten film, jakie wykrzesze wrażenia, jakie smaki w nim dostrzeżecie. Nie myślałem, że dla wielu stanowczo za długi seans skupiony na postaciach ludzi oddanych życiu dla innych, zgromadzi tutaj taką gromadę nienawistników. Czyżby przesłanie tego filmu właśnie w taki oto sposób, zostało jeszcze potwierdzone kształtem tutejszej dyskusji? I zaraz na myśl przychodzi tamto trafne spostrzeżenie Pascala ...
Znów okazałem się naiwny, że głębsze przesłanie, domaga się głębszej dyskusji, i że tu ją niewątpliwie odnajdę.
Znowu dzikie łowy i gonitwa po klepisku.