Pamiętam, że mój tata miał go na kasecie wideo. Całkiem miło było usłyszeć muzykę z "Parszywej dwunastki" na początku filmu i w napisach końcowych. No i przede wszystkim doborowa obsada - Jack Nicholson zagrał tutaj mistrzowsko, wręcz rewelacyjnie. Szkoda tylko, że tak przewidywalny, widz ma podane na tacy to, co ma myśleć o danych bohaterach mimo, że zostali awansowani o jeden stopień wojskowy wyżej. Ale i tak najlepszy z tych wszystkich przeciętnych filmów, jakie kiedykolwiek obejrzałem. Piszę to poważnie i nie żartuję! Może arcydzieło to nie jest, ale jest to średniak. Oglądałem bardziej wkurzające i niedorzeczne filmy, ten film strawiłem przede wszystkim z sentymentu i szacunku do lat dziewięćdziesiątych.
P.S.: Bardzo dużo pójścia na łatwiznę i sporo banalizmu. Ale ogląda się dobrze i o to w filmach chodzi. Typowe 5/10 - to moje guilty pleasure!