I nie mam tu na myśli gore, makabry i obrzydliwości, bo tych jest tu w zasadzie pod dostatkiem. Po prostu po licznych opiniach opisujących "dwójkę" jako znacznie przewyższającą część pierwszą, zawiodłem się. Moje odczucie było wręcz przeciwne - uprzednio Tom Six znalazł bardzo udany stopień wyważenia miedzy groteską, a brutalną dosłownością, tutaj zwyczajnie "przegina pałę". Pierwsza połowa intryguje - swym klimatem przywodzi wręcz "Eraserhead" Lyncha, jest absurdalna, jakby nie do końca realna. Później jednak wszystko zamienia się w festiwal okrucieństwa. Nie to, żebym był przeciwny, ale w tym przypadku widać, że jest to już jedynie szok dla samego szoku, ciągłe udowadnianie przez reżysera "żebyście wiedzieli, że tak, że właśnie w tym kierunku pójdę". Tym samym, pod koniec straciłem już w dużej mierze zainteresowanie dla całej historii. Zastanawiałem się nad niższą oceną, jednak przez wzgląd na "jedynkę", którą naprawdę miło wspominam, postać głównego bohatera (teraz już wiem, dlaczego brzydzę się grubymi ludźmi...) oraz wspomniany klimat - jest naciągane 6.
"postać głównego bohatera (teraz już wiem, dlaczego brzydzę się grubymi ludźmi...) "
Heh, dla mnie zdecydowanie najobrzydliwsze były sceny gdy główny bohater paradował w bieliźnie z tym brzuchem XXXL i pośladami na wierzchu. Serio, co innego by się działo na ekranie - OK, ale na tych scenach mrużyłam oczy, by ograniczyć sobie takich wrażeń wzrokowych...