Po beznadziejnej ,,Ludzkiej Stonodze" można było spodziewać się, że nie powstanie już film od niej gorszy. A jednak, niestety, pan Six (który IMO jest osobą albo chorą psychicznie, albo ,,tylko" prowokatorem) przebił samego siebie, tworząc kontynuację swego ,,dzieła", która jest wręcz SKANDALICZNIE zła.
Nasz dzielny bohater, nieudacznik-onanista, mieszkający z matką astmatyk Martin, zafascynowany dziełem dr. Heitera postanawia stworzyć własną ludzką stonogę, składającą się z 12 osób.
Przez ponad połowę filmu widzimy Martina, który łapie kolejne ofiary, najpierw do nich strzelając, a następnie bijąc po głowie łomem (!). Złapanych ludzi trzyma w magazynie, gdzie też ostatecznie, po kilku perturbacjach udaje mu się stworzyć stonogę złożoną z 10 (!!!) osób.
Fabuła jest fatalna, a gra aktorska... powiedzmy, że nie powala. Reżyseria stoi na niskim poziomie. Plusem filmu jest czarno-biały filtr, który wytwarza absurdalny, psychodeliczny klimat (swoją drogą, efekty stoją na wyższym poziomie niż w części pierwszej. Czyżby znalazł się odważny sponsor?). Po oczach bije niesamowite nagromadzenie absurdu, których nie tłumaczy nawet zakończenie.
Głównym celem tego filmu jest chyba zniesmaczenie widza. W niektórych momentach mu się to udaje ( zmasakrowanie matki łomem czy gwałt na stonodze ). W żadnym stopniu nie usprawiedliwia to jednak nudy i poczucia oglądania budżetowej fuszerki autorstwa najaranego psychola. Film jest beznadziejny, a pomysł na niego poroniony. Panie Six, chyba najwyższy czas wziąć szlafrok, kupić ciepłe kapcie i wybrać się na leczniczą terapię w ośrodku psychiatrycznym. A przynajmniej przestać kręcić filmy.