Moim zdaniem film jest dobry i ciekawy, owszem kontrowersyjny, ale zostaje w pamięci a czy nie o to chodzi? Nagrany jako biało-czarny tworzy specyficzny klimat. Główna postać jest niesamowita, aktora dobrali genialnie, widać drugie dno w tej postaci. Jak widać nie potrzeba ani słowa aby stworzyć coś mega ciekawego. Film traktuje o rzeczach chorych, momentami jest szczerze obrzydliwy, ale wart zobaczenia i przemyślenia. Pierwsza część była delikatniejsza, ale bardziej jak film klasy B, tutaj widać większe ambicje, inny klimat.
Ja mu daję wysoką notę.
zgadzam się, chociaż trzeba przyznać, że odczuwa się mimowolne zażenowanie dając dobrą ocenę akurat temu filmowi. zdjęcia są naprawdę bardzo dobre, pogłębiony kontrast czerni i bieli sugeruje, że forma jest bardziej nawet niż fabuła przemyślana. reżyser i operator mimo niemal pewnego skrzywienia epatowania okrucieństwem i, według mnie, tanim dość szokiem na pewno zrealizowali dobry obraz. główny bohater jest po prostu niezwykle utalentowanym aktorem (poza tym, że przerażającym). w filmie przeszkadzało mi jednak zacięcie do stylizowania na "slasher film", co było mocno niesmaczne i trochę gryzło się z "artystyczną" koncepcją przedstawienia. oczywiście było to na pewno zamierzone i przemyślane – mnie jednak zupełnie nie odpowiada, stąd moja nienajwyższa ocena.
Starałam się oceniając film ocenić jego poszczególne elementy składające się na całość, nie podchodziłam do tego jako- jak dam wysoką ocenę to będę zboczoną psycholką. Dałam wysoką ocenę właśnie za te aspekty o których napisałeś. Forma filmu naprawdę stworzyła fajny klimat, wydaje mi się że gdyby ten film byłby kolorowy to natłok krwi, fekaliów i feria barw mogłyby mu nadać wydźwięk wręcz tandetny, pospolitego horroru klasy niższej. A tak wyszło ambitnie, bardziej skupiamy się na emocjach niż na krwi czy innych tym podobnych ;) Mi też troszkę przeszkadzała ciągła stylizacja na slasher, ale cóż, nie można mieć wszystkiego, widocznie taka była wizja twórców ;) Zgadzam się też z Tobą że główna postać była świetna, ani jedno słowo nie padło z jego ust (no, jedno mini mini ;)) a był po prostu... przerażający.