PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1497}

Mad Max pod Kopułą Gromu

Mad Max Beyond Thunderdome
6,6 39 768
ocen
6,6 10 1 39768
5,4 12
ocen krytyków
Mad Max pod Kopułą Gromu
powrót do forum filmu Mad Max pod Kopułą Gromu

Od razu, na wstępie, dodam, iż słabo znam poprzednie części. Co prawda, obejrzałem raz jedynkę i dwa razy dwójkę, ale jak to się mówi: "to było dawno i nie prawda". Dlatego też trudno mi porównać ten film z "poprzednikami". Obejrzałem dzisiaj trójkę ponownie, aby odświeżyć pamięć i być rzetelny w ocenie. Wrażenia - krótko mówiąc - ciekawy i przyjemny aczkolwiek trochę nudny i miejscami głupawy. Film zaczyna się ciekawie - Max, po utracie "samochodu" i wielbłądów, przybywa do Bartertown. Scenografia świetna, choć może trochę uboga w detale. Potem Tina. To bodajże jakaś piosenkarka, czy tak? Mniejsza z tym, trzeba przyznać jednak, że gra w miarę dobrze. Potem twórcy raczą nas okropnym widokiem "podziemia" Zagadka: o co tu chodzi? Obejrzenie filmu kilkakrotnie nie pomoże w jej rozwikłaniu. Dlaczego twórcy każą nam patrzyć na świnie i ich odchody (bez uprzedzeń - lubię wszystkie zwierzęta i jestem wegetarianinem)? Czy to na potrzeby sztuki? A może jakiś reżyser miał ciężkie dzieciństwo. Dobra - jesteśmy tam chwilę, ale potem wracamy tutaj i oglądamy idiotyczne zmagania "drużyny" Max'a z pracownikami "podziemia" - przypomina to zapasy w błocie (kisielu, musztardzie, jak kto woli). Ale wracając do "analizy" akcji. Potem Max stacza pojedynek z Blasterem, który wygrywa. Trochę to dziwne, gdyż Blaster (a dokładniej jego twarz) jest stylizowany na upośledzenie bądź zespół Downa, a jednak przejawia agresję (i w dodatku w jego twarzy widać dobro i jeszcze ten szczery uśmiech). Potem Max zostaje skazany na wygnanie. Przecież gułag to sowiecki obóz koncentracyjny. Ale największy debilizm (tzn. gwóźdź programu) - to "maska", którą oprawcy zakładają Max'owi na głowę. Jeśli to miał być żart producentów - to bardzo kiepski. Teraz dłużyzna. Można sobie pójść do toalety, albo zrobić herbatę/kawę. Potem mamy te dzieciaki. I wierzcie mi - nie mam nic do nich. W końcu są bardzo sympatyczne. Ale to nie wystarczy. Co to ma być? Wyglądało to na film dla dorosłych, może nawet dla twardzieli (tych mniej twardych raczej), a tu mamy nagle kino familijne. Przez pierwsze kilka minut Max'a wśród tej hordy postapokaliptycznych małolatów, nie mogłem się wyzbyć skojarzenia z filmem "Hook" z 91. roku. Poważnie: gdyby wyciąć odpowiednie fragmenty z obu filmów, i puścić komuś najpierw fragment jednego, potem drugiego, to miałby wrażenie, że obejrzał 2x to samo. Ale najgorsza jest ta baśniowa muzyka. W takim filmie? Trzeba jednak przyznać, że dzieciaki mają dobre kostiumy, a wytworzony przez twórców pseudosystem filozoficzno-religijny też jest dobry - dzięki temu "drużyna Piotrusia Pana" przypomina lud pierwotny. Potem akcja powoli się toczy. Max, dobry wujek Max, idzie na ratunek naiwnej grupce dzieci, która podąża w stronę Bartertown. Max nie jest chyba stały w swoich poglądach, gdyż początkowo przeciwny zbliżaniu się do tego miasta, wkrótce udaje się wraz z "drużyną" w jego stronę. Teraz mamy, o czym już wspominałem wcześniej, głupkowatą bójkę sfory dzieciaków z nadzorcami "podziemia". Najbardziej idiotyczna jest idea tłuczenia Drużyna zabiera ze sobą Mastera (były "mózg" zabitego Blastera) i Pig Killera (bardzo sympatyczna postać). Teraz mamy pościg. Co za pościg! Teraz, dla odmiany, mamy coś dynamicznego. Tylko po co to tłucznie patelnią? Powoduje to, iż film przeradza się w komedie. I tak przy okazji, to odnoszę wrażenie, jakoby była to kalka z poprzedniej części - tam mieliśmy też przecież pościg na podobnych "zasadach". Potem nasi bohaterowie docierają do końca podróży. Max spotyka starego kolegę - nie jestem pewien, ale to chyba ten koleś co latał w dwójce. Dzieciaki z kumplami Max'a odlatują w siną dal. A nasz główny bohater? Co on robi? Jedzie jakimś samochodem w stronę pościgu. Aha, pewnie oczyści "pas startowy" dla samolotu. Jednak wychodzi to jakoś dziwnie. A może mi się wydaje? Tylko jak mu się to udało, że walną w 1 pojazd a kilka jest wywróconych? Widać mam małą wiarę w prawa fizyki. No i happy end: Samolot dociera do pozostałości po jakimś mieście i załoga odbudowuje cywilizację. A Max? Max, jak zresztą zawsze, odchodzi i udaje się na samotną tułaczkę po pustyni w poszukiwaniu przygód - lot z resztą ekipy byłby niezgodny z jego światopoglądem. Czas na podsumowanie. Naprawdę podobał mi się ten film i miło mi się go oglądało. Jednak, szczerze mówiąc, trzeba przyznać, że to tytuł niezbyt udany. Jeśli jesteś fanem Mad Max'a, to film dla ciebie. Jeśli nie, ale nie masz wyśrubowanego gustu i nie masz co robić, to go obejrzyj. Ale jeśli jesteś koneserem, to ten film nie jest dla ciebie.
P.S. Trochę się rozpisałem... Myślicie że dać to w rubryce "recenzje"? Ale czy to można nazwać recenzją? W każdym razie zapraszam do komentowania.

missingo

Troche bełkotliwe ... noł ofens ;). Twoje podsumowanie nie do końca pokrywa się z tym co obserwuje się choćby tutaj, bo 3ka jest częścią znienawidzoną przez true-fanów :D

l0ser85

Ofkoz noł ofens! A moje zdanie wynika z pewnie z tego, iż nie jestem miłośnikiem trylogii (z reszą spójrz na "disklamer" - uprzedziłem o moim stopniu znajomości poprzednich części). Poza tym, proszę obniżyć mi poprzeczkę, bo nie jestem profesjonalnym krytykiem, a bardzo się postarałem, tworząc ten temat. Ale dzięki za odpowiedź. Pozdrawiam.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones