Już sam tytuł jest powalający. Nie wiem jak wy, ale dla mnie maglownica jest jedną z ostatnich rzeczy, które kojarzą mi się z opętaniem czy morderstwami. A swoją drogą ta maszyna nie bardzo przypominała maglownicę, no chyba, że oni po prostu tak piorą w Ameryce. Tutaj też pytanie do pani żony opętanego wariata: "Czy nie zaniepokoiło Panią, że małżonek konstruuje maszynę z noży i tasaków?" A wracając do samego filmu. To najwyraźniej jakaś produkcja za 10 000 dolarów. Gra aktorska jest rewelacyjnie denna (zwłaszcza szaleństwo w oczach pana wariata jest po prostu fantastyczne), łapki odciśnięte na ścianie trochę zbyt wyraźne jak na desperacką szamotaninę niedoszłych ofiar szatańskiej maglownicy, irytujący brak pośpiechu bohaterów, kiedy wszyscy wiemy, że "zaraz wyskoczy ten grubas" zwyczajnie śmieszy, no i bezsensowne ujecia na cycki głównej bohaterki, żeby "czymś tu ludzi zachęcić" są naprawdę żałosne. Reasumując, ten amatorski twór z grą aktorską na miarę "Mody na sukces" wart jest obejrzenia tylko po to aby przekonać się, że i takie filmy się robi na świecie i ewentualnie trochę się pośmiać.

PS Najlepsza scena kiedy ziom kosi trawnik a za nim ta dziewczyna wala się w tym kretyńsko zakrwawionym worze. To chyba nawet miało być śmieszne... polewka