Moim ulubionym reżyserem jest Anderson, tak więc w końcu trafiłam tutaj. Sięgnęłam po "Greenberga". Kocham tego typu powolne filmy, uwielbiam ten humor, ale ten film był dla mnie już po prostu troszkę za bardzo. Na prawdę bardzo to doceniam, ale nie mogę dać więcej niż 6/10. Ci co widzieli oba, czy "Margot jedzie na ślub" jest podobnym filmem czy jest szansa, że bardziej mi się spodoba mimo, że ten jakoś nie uwiódł mnie?
"Greenberg" w ogóle mi nie podszedł, za to "Margot..." i owszem. Bohaterki jakoś bardziej do mnie trafiły, jest trochę więcej ciepła i lepszego według mnie humoru. Więc jako, że byłam w takiej samej sytuacji jak ty, wiedz, że "Margot" może Ci się spodobać :)
To tak odpowiem, może ktoś też jest ciekawy. "Margot.." oceniłam tak jak "Greenberga" na 6/10, chociaż chyba troszkę bardziej mi rzeczywiście podszedł. Chyba "Greenberg" miał więcej zabawnych scen, ale miał też więcej słabych. Tam jeśli mnie coś nie śmieszyło to chwilami czułam, że już przydłuża, tutaj tak nie było, chociaż na pewno aktorsko lepszy. Także każdy z nich ma inne atuty :)