Zwróciliście uwagę że w scenie szykowania się na bal wśród sterty trzewików stoją różowiutkie All Stary ?! Mogę wybaczyć błędy montażowe, ale te tenisówki to ?lekka? przesada, zwłaszcza u Coppoli?
Szczerze powiedziawszy nie rzuciły mi się w oczy, ale jeśli faktycznie tam były, to można być pewnym, że nie przez pomyłkę. Przecież takich współczesnych, niby niepasujących akcentów jest w całym filmie mnóstwo - od muzyki przez zdjęcia po rekwizyty. Między innymi to właśnie mi się spodobało w tym filmie - porozrzucane bez ostentacji odwołania do współczesności, które przyczyniają się do lepszego zrozumienia filmu, a nie są tylko chwytem mającym na celu zaskoczenie widza. Zresztą wystarczy spojrzeć na plakat - sam odcień różu i formatowanie tytułu zapowiadają, co nas czeka.
Film może nie jest arcydziełem, ale bardzo przyjemnie się go ogląda; jest przemyślany i stanowczo nie przegadany - postacie nie muszą się wdawać w piętnastominutowe wyjaśnienia, żeby widz zrozumiał wszystkie aspekty opowieści. To mi się podoba.