Płytki, wręcz głupawy folm. No a już ta idiotyczna muzyka to przechodzi wszystko !!!!!!
Muzyka jest boska! Nie jest to typowy dramat kostiumowy - film jest tak przedsatwiony aby lepiej dotarl do widza, nowoczesna muizyka lepiej do nas przemawia, jak rowniez ukazuje stan ducha Marii - muzyka rozrywkowa najlepiej oddajeatmosfere imprez czy dobrego humoru. Dzieki tej muzyce ten film nie stal sie nudnym, trudnym i psychologicznym obrazem dla doroslych.
Muzyka jest świetna! Miodzio ;P Prawie spadłam ze stołka jak usłyszałam te dzwoneczki -> scena koronacji. No i napisy końcowe :D "To... to... to The Cure! Drugi raz! No ja nie moge!" :D
nie płytki i nie totalnie głupawy, choć arcydziełem nie jest, to fakt.
ale muzka? świetna! minimalistyczna, delikatna, urocza.. bardzo dobrze że nie zostały wkręcone tu pochodzące z epoki smęty :P to właśnie chociażby odróżnia Marie Antonine od innych kostiumowych biograficznych.
może tylko te rockowe wstawki nie zawsze bardzo pasują.. ale ta minimalistyczna jest genialna!
Zgadzam się - uwielbiam soundtrack. Na początek mocne wejście Gang of Four, potem kilka spokojniejszych utworów - super. A scena urodzin? Co by lepiej pasowało? Chyba nie jakiś wolny, albo gorzej szybki opus... Klasyczne utwory, nowoczesna muzyka i punk z lat 80. zaskakująco dobrze się ze sobą łączą. Gdyby "odrzeć" ten film z tej mzuki to wtedy byłby nudny i płytki, bo utraciłby to co Coppola chciała wywołac(efekt utożsamienia się z królową i jej wewnętrze uczucia)...
Pozdrawiam i zapraszam na blog do obejrzenia moich zwiastunów do Marii Antoniny:)
Jak dla mnie muzyka jest bezsensowna! Do jakiej epoki ona nawiązuje? Czasy współczesne z tamtymi? Jeśli tak to wyszła im totalna stajnia! Biografia jak zwykle dokładnie powycinana dla potrzeb filmu. Kogo ona miala przedstawiać? Całą prawdę o Marii Antoninie? Moja babcia by ją lepiej przedstawiła.
I jeszcze jedno: od połowy film robi się już filmem niemym! Haaaalo!