Myślałam, że po Martyrs długo DŁUGO nie zobaczę filmu równie porąbanego, ale.. jednak aż tak długo nie musiałam czekać bo spotkałam na swojej filmowej drodze Deadgirl.. film jest chory, chory umysł musiał go stworzyć, umysł o najwyraźniej pogrzanych fantazjach erotycznych. Jeśli coś jest tak zboczone, jest zarazem psychiczne i jednocześnie kupy się nie trzyma bo (chociaż był to horror) to próżno szukać w nim jakiegokolwiek sensu, przyczyn.. Cała Deadgirl jest totalną zagadką i chociaż podczas seansu rodzi się mnóstwo pytań (np. skąd się do cholery wzięła ta dziewczyna, jaka jest jej historia i jaki jest cel jej istnienia) to na żadne z nich nie otrzymamy odpowiedzi. Podobno film miał być ogromnym wydarzeniem, dla mnie jest niestety klapą totalną. Scena w której nasi młodociani bohaterowie przeżywający zresztą "burzę hormomalną", odkrywają że martwa/żyjąca Pani ma więcej niż jedną "dziurkę" jest po prostu przełomem.. sama nie wiem już czego ;) Zastanawia mnie ciemność jaka pojawia się w głowach tych chłopaków, jak zło wypełnia ich umysły i pozbawia tym samym wyrzutów sumienia, w ich przypadku sprawdza się powiedzenie, że "okazja czyni złodzieja". Zakończenie to nic innego jak przyklaśnięcie teorii innej niż w bajkach, w tym filmie nie dobro zwycięża, a zło, bo nawet główny bohater staje po ciemnej stronie mocy, zmanipulowany pragnieniem i chęcią posiadania kogoś, kto miał go centralnie w d****, nawet jeśli jest to wbrew woli tej osoby. Puenta filmu to nic innego jak: "Miłość jest głupia, jeśli ktoś nie chce Ci jej dać, to weź sobie sam, grunt że Ty będziesz szczęśliwy", piękne przesłanie nie ma co.. i pomyśleć że właśnie takie porąbane filmy odbijają się trwale na psychice młodych ludzi, nie sprawy naprawdę wartościowe, nie obrazy o prawdziwie pięknym uczuciu... Dla mnie 1/10.
Komentarz dziewczyny... czemu się nie dziwię? ;)
Nie dziwię się bo Cię rozumiem.
Jako chłopakowi mi film też się nie podobał, no ale daje 3/10 bo oceniając filmy biore pod uwagę jego treść a także porównuję do tego co już widziałem na swojej drodze.
Co myślę o DEADGIRL? Dziwny film a nawet momentami "chory", trochę obrzydliwy. Niedopowiedziany (motym deadgirl). Ale musiał powstać bo ludzie mają różne potrzeby...
Ale na mojej psychice film nie zrobił wrażenia :)
To tylko film. I mi się takie głupoty nie śnią po nocy :p
Aha, były 2 dość śmieszne momenty. Jak "deadgirl" miała na twarzy przyklejoną fotę ładniejszej pani xD a także na stacji benzynowej jak tych kolesi sprała babka XXL ;)
Niby nie polecam innego filmu, ale informuję. Jak nie obejrzysz to nic nie stracisz... "Zęby" (Teeth). Ten ma u mnie 2/10. Tam cierpią bardziej panowie :D
Za to 1/10 daję wyjątkowo *** filmom.
Przejrzyj sobie moje ulubione, bo nie chcę wyjść na psychola, a lubię i polecam tylko wartościowe filmy :)
P.S. Nie polecam ani Deadgirl, ani Zęby, ani Martyrs :/
P.S.2 Jak chcesz obejrzeć wartościowy i przyjemny film o relacjach damsko-męskich to obejrzyj THE HOLIDAY z 2006r. (8/10) [dziś go widziałem] z Cameron Diaz, Jude Law, Kate Winslet, Jack Black.
Może i masz rację, istnieją zdecydowanie gorsze gnioty np. "Nie próbuj zasnąć".. ale odnośnie "Deadgirl" jest jedna dość bardzo istotna sprawa, wg mnie horror z założenia ma straszyć, przerażać, a nie obrzydzać.. Ale no cóż, wszystko to kwestia gustu. Chwała Ci za to, że nie masz takich porąbanych marzeń sennych ;) Odnośnie wartościowych filmów to ja również znam kilka takich. "Deadgirl", jeśli powstał tak jak to ująłeś ze względu na różne potrzeby, to chyba tylko z myślą o nekrofilach hehe ;) Pozdrawiam.