Solidny remake, jednak Alvarezowi bardzo daleko do oryginału Raimiego a sam film mimo bezkompromisowego gore nie robi wrażenia sennego koszmaru, ani też nie ma tak ciężkiego klimatu.
MOŻLIWE SPOILERY
Plusy:
+ bardzo solidna Jane Levy, aż szkoda, że tak stosunkowo mało jest jej na ekranie, sprawdza się zarówno w wątkach obyczajowych jak i tych bardziej związanych z kinem grozy. Oczywiście nie jest to jakieś wybitne aktorstwo ale tutaj ujdzie
+ Lou Taylor Pucci który jednym zdaniem potrafi wykrzesać z siebie więcej charyzmy niż Shiloh Fernandez
+ sympatyczna Elizabeth Blackmore grająca sympatyczną blondynkę, mająca i tak więcej do zagrania niż Jessica Lucas
+ scena leśnego gwałtu pomyślana o wiele lepiej niż w 1981 roku i raczej pozbawiona całej swojej głupoty
+ fantastyczne efekty specjalne z bardzo minimalnym wykorzystaniem komputera wyłącznie tam gdzie był on niezbędny (a jak obejrzę making of to może i tym mnie zaskoczą)
+ niezłe tempo, choć nie da się ukryć, że siłą oryginału było to, że od pewnego momentu był on czystą walką o przetrwanie, Alvarez stara się tchnąć życie w bohaterów nawet pomiędzy momentami krwawej jatki ale w wielu miejscach przegrywa
+ niezłe zdjęcia, film nie ma tego brudu oryginału ale widać, że ktoś bardzo starał się o klimatyczne ujęcia, więc jestem w stanie spojrzeć na jego pracę przychylnym okiem
+ fantastyczna muzyka stojąca właściwie piętro wyżej niż film, z rozpoznawalnymi motywami, mnóstwem chórów i syren alarmowych tworzących odpowiedni klimat
+ oparcie się jedynie o szkielet oryginału, choć z drugiej strony sam nie wiem czy film nie wyszedłby lepiej na niewolniczym odtworzeniu oryginału z odpowiednimi środkami technicznymi
+ świetna scena z języczkiem w piwnicy
Minusy:
- Shiloh Fernanzdez, chłopak stara się jak może ale nie można go zostawiać na filmie samego, po prostu nie można. Wszystko od razu siada.
- odczytanie inwokacji. W oryginale powodem była chęć nastraszenia dziewczyn a magnetofonowa taśma i głos antropologa nadawały niepowtarzalnego klimatu, tutaj Pucci po prostu bawi się księgą. Niestety nawet nie przedrzeźnia sumeryjskich zaklęć, po prostu odczytuje to co ma odczytać, scenariusz jest zadowolony z siebie, że odhaczył ważny punkt ale widz wcale nie czuje tego, że to doniosłe wydarzenie które wpłynie na życie i śmierć bohaterów
- scena finałowa zanacznie lepiej wyglądała w skrypcie gdzie Levy walczyła z wielkim potworem powstałym z połączonych ciał reszty bohaterów, powrót dziewczyny z początku to trochę za mało jak na dawkowane przez cały film szumne zapowiedzi
- niezbyt udane wykorzystanie głosów z oryginału, o ile wycięta z 81 roku Ellen Sandweiss sprawdza się całkiem nieźle to “join us” czy głos profesora Knowby’ego są wstawione tylko po to aby były.
- w sumie niepotrzebny wstęp, w oryginale fajne było to, że bohaterowie jak i widzowie mierzą się z czymś kompletnie nie znanym a za wprowadzenie widza w klimat starczyły ujęcia zła z lasu.
- we wsŧepie nie ma też ani jednej tak klimatycznej sceny jak ta z huśtawką w oryginale
- Alvarez traci 30 minut na przedstawienie charakterów postaci a i tak przegrywa z Raimim który wszystko co powinniśmy wiedzieć o bohaterach nakreślił w ciągu początkowych minut w samochodzie (porządny chłopak, cwaniaczek, wariatka, dwa dodatki do chłopaków)
- nieudolne próby naśladowania charakterystycznych ujęć Raimiego, mistrzem w tym jest Edgar Wright, a Alvarez jest tylko średnio pojętnym uczniem
- ostatnia scena nie ma nawet odrobiny klasy oryginału, nikt nie będzie chciał z niej zżynać (Uwe Boll w Alone in the Dark) ani składać jej należny hołd (Edgar Wright w Spaced)
Podobno po napisach końcowych jest jeszcze bardzo klimatyczna scena,widziałeś ją ?
Po napisach jest Bruce Campbell mówiący groovy! Całość trwa kilka sekund i już ją widziałem w podłej jakości więc nie zostawałem. W oryginalnym scenariuszu jest jeszcze scena w trakcie napisów końcowych, ale na Imdb donosili, że jednak nie znalazła się w finalnej wersji filmu mimo, że jej urywki widać w zwiastunach. Minęły końcowe animacje, zaczęły się tradycyjne napisy więc uznałem, ze tej sceny rzeczywiście nie ma.
SPOILER
W scenariuszu Mia zostaje podwieziona przez jakieś małżeństwo, w ostatnim ujęciu okazuje się, że jednak jest nadal opętana i uśmiecha się do widzów niczym Norton na Hulku.
Była tutaj ale niestety została już usunięta
http://www.comicbookmovie.com/fansites/nailbiter111/news/?a=76591
dzięki Szaman za wyjasnienie a juz myslałem ze omineła mnie scena z podwozką Mii bo tez przeczekałem pierwsze animowane napisy i nie wiedziałem czy scena jest umieszczona na koncu razem z groovy campbella czy sceny po prostu nie ma. Nam nadzieje ze pojawi sie na Directors Cut. Swoją droga w filmie nie było wielu klimatycznych scen ze zwiastunu jak 'Cut it' z Red Band i piosenki spiewanej przez Mie a także elektronicznej muzyki z pierwszego trailera. :/ Pomimo tego że film jest bardzo dobry w moim odczuciu wiele stracił poprzez brak tych ujęć.
Mam wrażenie, że "cut it" było obecne (ani się waż tego odciąć suko!), to trailer inaczej to zmontował. Making of pokazuje, że piosenka miała być przy scenie w której Elizabeth Blackmore zaczyna wariować ręka. Może rzeczywiście nie pasowała? Co do wycięcia sceny z piłą i Fernandezem, widać dziwny przeskok tuż po śmierci Blackmore, ale czy na pewno była to zła decyzja? Już nie pamiętam dokładnie tego dialogu, ale w momencie tuż przed budowaniem defibrylatora Fernandez mówi, że teraz czas być twardym i wziąć się w garść, to nie był już twardy gdy pociął piłą swoją martwą dziewczynę? :)
Kwestia montażu, plus bardziej sadomasochistyczny wydźwięk dzięki odgłosom zadowolonej Mii :)
A cut it zmontowane w zwiastunie było jak dla mnie bardziej przerażające niż w finalnej wersji. W ogóle było jak dla mnie za mało scen z Mią spoglądającą na głównych bohaterów z pod klapy piwnicy. Szaman ile osób było u Ciebie w kinie na seansie bo ja miałem to szczęście że byłem sam na sali :D
Film był bardzo brutalny i krwawy ale jak dla mnie Alvarez troche sie hamował.Może to kwestia budżetu ale wolałbym żeby eksplodująca głowę pokazali od frontu a nie zza belki, tak samo cięcie demona piła na końcu pokazane z profilu. Fajne krawe ujęcie ale przydałoby się od przodu. :)
to miałeś szczęście,u mnie była prawie pełna sali w tym kilka wkur... ludzi typu grupa lasek prosto spod gimbazy raczących się browarami w kubkach od coli,kręcących się non stop w te i z powrotem + 2 młotów za mną,którzy przyszli się raczej nażreć i podyskutować jak w kawiarni niż oglądać film,nie mówiąc już o tym,że jeden palant wpychał się z buciorami między fotele,żeby sobie nogi oprzeć prosto w mój kubełek z popcornem O_o....a film naprawdę niezły :-)
U mnie poza paroma "fuj!" grobowa cisza. Najbardziej rozwaliły mnie tak na oko ok 15-letnie dziewczyny idące na Spring Breakers. Jedna z nich na widok plakatu Strasznego filmu 5 krzyknęła "czy to nie Ted?" :)
No fakt miałem farta :) Chciałbym pozdrowic Panią bileterkę która przed wejściem na salę życzyła mi mocnych wrażeń z uśmiechem n austach :) Pewnie widziała film przede mną ;)
Jescze jedno zjebąło mi sie ostatnio dvd tzn odtwarzacz nie napęd, tak że w filmach odtwarza samą muzyke bez dialogów ?? ktoś wie jak to naprawic??? Powiem jeszcze ze dvd jest z Manty
A jednak miałem racje ! babeczka co łaskawie nas wypuszczała na moje pytanie o sceny po literach końcowych: "Panie nic nie ma, ludzie w Internecie byle co piszą, ja już dzisiaj 3 razy go widzę i tę napisy".
Do jasnej anielki .... ach te kobiety ;)
A może nie ma jej w Polsce? Nie było tak czasem ze sceną po napisach Avengersów?
Zgadzam się co do zakończenia które nijak ma się do tego z oryginału, jednak z większością zarzutów ciężko mi się zgodzić. Wielki potwór z ciał? Przecież chodziło o to żeby zrobić coś bardziej realistycznego a nie bawić się w efekciarskie straszenie w stylu horror fantasy. Pucci bawi się również księgą, jest zwyczajnie po ludzku ciekawy, kolejny bardziej realistyczny element zamiast robienia cool horroru pod nastolatków. Alvarez trochę nie do końca skutecznie zarysował te postacie ale w oryginale nie zarysowane były prawie wcale a jeśli tak było to typowe zabawowe towarzystwo z horrorów w rodzaju friday 13th. Fernandez który może jest i drętwy i tak gra naturalniej niż cała ekipa z oryginalnego Evil Dead razem wzięta. Ogólnie mam wrażenie że ten remake bardziej niż fanom oryginalnego Evil Dead przypadnie do gustu ludziom lubiących prowokacyjne produkcje w rodzaju Antychryst Triera. Co do zakończenia jednak się zgadzam, tak jakby ktoś je po prostu uciął. Porażka.
Ten remake sprawia po prostu wrażenie za bardzo pociętego, krwawe, brutalne sceny wydają się poskracane, brakuje wielu świetnych scen jak kołysanka w tym jakiegoś mocnego zakończenia jak w oryginale. Z zakończeniem naprawdę dali ciała:/
Tak sobie teraz pomyślałem, Fede Alvarez jest bardzo przeciętnym reżyserem który podjął dwie świetne decyzje: praktyczne efekty specjalne i Roque Banos. Wszystkie moje ulubione sceny wiążą się albo z gore ("ale naprawdę jest mi już lepiej", odcinanie ręki, Blackmore z pistoletem na gwoździe) albo z szaleństwami Banosa (finałowe starcie). Gdy pomyślę o ulubionych scenach z oryginału mam przed oczami więcej momentów pozbawionych posoki: ostatnia scena, szalejący wokół Asha pokój, rytm huśtawki.
Masz huśtawkę ale masz też słabe aktorstwo i sceny gore które teraz bardziej śmieszą niż straszą, typową zabawową młodzież rodem z horrorów klasy b lat 80-ych co jest śmieszne samo w sobie, idealizujesz jedynkę która ma również duże braki, ale w porządku masz do tego prawo. Ten remake mógł być dużo lepszy niż oryginał gdyby Alvarez swoimi mega idiotycznymi decyzjami nie powycinał wielu scen w tym usunął właściwe zakończenie. A więc tak teraz przedstawia się mój ranking:
Evil Dead naciągane 7/10 głównie za wspomnienia związane z tym filmem z dzieciństwa.
Evil Dead 2 mocne 8/10 najlepsza część która nic się nie zestarzała.
Armia Ciemności naciągane 5/10 ostry zjazd w dół po świetnej drugiej części
Drag me to hell mocne 7/10 zdecydowanie udany powrót do gatunku
Evil Dead remake 7/10 Alvarez dał cztery litery za bardzo tnąc film
Najlepiej wyszłoby fabularne połączenie motywów Alvareza, jedynki i dwójki, co wcale nie byłoby trudne. Tu poprzestawiać, tam zmienić, zachować motyw odwyku i leśny gwałt od Alvareza, połączyć pomysły Raimiego i Alvareza na gore, zamiast Asha wstawić Mię, wziąć finał z dwójki i zamiast córki antropologa wstawić Pucciego ale wywalić całkowicie motyw portalu i zastąpić go po prostu zaklęciem materializującym zło do fizycznej postaci. Wstawić walkę Levy z fizyczną postacią zła w deszczu krwi. Całość zakończyć identycznym finałem jak w jedynce i najazdem kamery na twarz Levy tak jak Campbella w jedynce.
I? Skoro tak ci to przeszkadza to czemu aż 7/10? Gdybym był takim fanatykiem oryginału a nie leżał mi z jakichś tam powodów ten remake to dałbym 3/10 i po problemie. Naprawdę powiadam wam, nie ma sensu na siłę męczyć się z czymś tylko dlatego że ma nazwę mojej ulubionej marki. To większe sceny gore niż to co miało miejsce w tej chatce.
Spokojnie, tak tylko rzuciłem co bym zmienił. 7/10 bo to dobry film, nie męczę się z nim ani też na nim.
Druga część o ile w ogóle powstanie bo film pewnie będzie raczej finansową klapą musi być po prostu pełnym efektem twórczych wizji reżysera a nie jakimś powielaniem wcześniejszej pracy innego człowieka. Chłop na miał pomysłu na sceny w rodzaju kultowych huśtawek ale dobrze pokazuje różnorodne zgony no to niech się dalej wykarze na tym polu.
A czemu finansową klapą? Film zanotował w USA fantastyczny piątek, 11.5 mln$ przy 17 mln$ budżetu. Weekend skończy w przedziale 25-30 mln$. Alvarez dostał już wcześniej zielone światło do pisania sequela, jednak moim zdaniem mógłby skupić się jedynie na reżyserii.
Niektóre pomysły ma świetne jak te narkotyki ale niektóre trochę chybione jak doczepiony początek ze spaleniem na żywca, zamiast tego mogli jeszcze bardziej zacząć film jako spokojny dramat rodzinny już w drodze do chatki, wyjaśnić sensowniej wątek z matką. Po drugie naprawić koniec z uciętym końcem. Ktoś powinien mu powiedzieć że Evil Dead nie może się tak kończyć, że musi być mocny, zaskakujący koniec. Początek filmu, samochód jedzie drogą do chatki, koniec filmu Mia idzie drogą zakrwawiona, jedzie jakiś samochód i zabiera dziewczynę, w samochodzie siedzi małżeństwo w średnim wieku a kierowcą jest Campbell:)
To była bardzo popularna teoria wśród fanów, na tyle, że Bloody Disgusting przez moment uwierzyło, ze tak właśnie wygląda scena po napisach :)
Campbell zostałby umiejętnie podłączony pod ten remake i nawet jego wiek nie byłby problemem a nawet stał się dodatkowym atutem. Campbell z demoniczną Mią w jednym aucie jadą do następnego piekła i wszyscy czekają już na sequel. Szkoda że oficjalne zakończenie jest trochę takie nijakie. Odczytuję je jednak jako, Mia przyjechała do chatki jako niewolnica samej siebie jednak odchodzi z niej już całkowicie wolna:)
Jest nijakie bo ciachnęli siekierą scenę w trakcie napisów ze scenariusza i nie dali nic w zamian. Taka scenka nie do końca by mi się podobała bo jestem konserwatywnym wyznawcą zakończenia wersji reżyserskiej "Armii" :) A odczytanie całkowicie słuszne, zwłaszcza przy ujęciu na słońce przebijające się zza chmur.
Remake pokazuje ludziom że dzięki silnej woli i chęci walki można pokonać swoje słabości i uzależnienia. To bardzo pozytywny film:)