Nie jestem fanem "Martwego zła 2", ani tym bardziej "Armii Ciemności. Dla mnie Raimi poszedł w złą stronę robiąc z serii komedię, tym bardziej że nie tyle czarną, co zwariowaną. W kontynuacjach klasyka z 1981 mamy typowo slipstickowy humor i bardzo ugrzecznioną przemoc. W porównaniu z jedynką, kolejne odsłony są na tyle brutalne że spokojnie mogłyby lecieć o 20 na Polsacie. Ta niechęć utwierdziła mnie w przekonaniu że warto zapoznać się z remake, bo wyraźnie twórcy dali do zrozumienia że będzie to hołd w stronę najmroczniejszej odsłony "Martwego zła".
Alvarez w swojej wersji niestety chciał dogodzić zbyt dużej liczbie odbiorców i powstał nierówny horror. Zaczyna się prologiem, wyraźnie pijący do "The Beyond" Fulciego. Już wtedy możemy zobaczyć że mamy do czynienia z świetnym operatorem, w osobie Aarona Mortona, który uwielbia bawić się najazdami i kolorystyką. I dobrze, bo pierwszy "Evil Dead" był jak dla mnie rewolucją w tej dziedzinie, jeśli się weźmie pod uwagę budżet.
Po czołówce spotkał mnie lekki zawód. Okazuje się że reżyser nie tylko lubi pić do klasyki kina grozy, ale również bardzo zależy mu na przychylności dzisiejszej młodzieży. Dlatego też bohaterowie są odpowiednio bezpłciowi, ich rozmowom towarzyszy ckliwa muzyczka a powód przyjazdu musiał zostać zmieniony by zagwarantować nam bardzo naiwną metaforę walki z własnymi uczuciami do bliskiej osoby, uzależnionej od narkotyków. Niestety nie przekonuje mnie pierwsze 30 minut (nie licząc prologu). Jest poprowadzone jak typowy horror o nastolatkach walczących z strachami z lasu. Wątek obyczajowy jest jeszcze gorszy i nawet jeżeli jest tylko pretekstem by doprowadzić widza do właściwej części to bardzo marnym pretekstem.
Potem jednak zaczyna się to na co czekaliśmy- krwawa jatka. I tutaj jest dużo lepiej. Reżyser wciąż nawiązując do oryginału zagwarantował nam jedną wielką rzeź rozgrywającą się przez większość czasu w kilku pomieszczeniach i do tego przy udziale 5 osób. Może jestem szurnięty, ale podziwiam pomysłowość Alvareza. W takim "Piątku 13tego" pada ponad 15 trupów w każdej części, a tutaj mamy kameralną imprezę i twórca potrafi wykorzystać każdy centymetr ciała bohaterów by upuścić z nich krew, a jednocześnie nie zabić zbyt wcześnie. Medycy pewnie będą zszokowani że nikt nie wykrwawił się do połowy filmu, ale wątpię by ktoś szedł do kina na ten film z zamiarem zobaczenia realistycznych scen.
Tak więc jatka jest niezła, wykonana za pomocą różnorodnego asortymentu i do tego idealnie skadrowana. Widać niestety także w których momentach twórcy pocięli film by zyskał niższą kategorię wiekową. Ale nie zmienia to faktu że gore stoi na wysokim poziomie, a film trzyma przy tym w napięciu i wizualnie jest świetny.
Końcówka pije do tych bardziej "zwariowanych" odsłon serii i pojawia się więcej kretyńskich patentów w stylu prowizorycznego respiratora. Prócz puenty z piłą mechaniczną nawet mi to nie przeszkadzało. Za to przedłużanie filmu na siłę było niestety drażniące. Jeżeli choćby na chwilę pomyślimy że to już koniec filmu... zawsze wyskoczy coś jeszcze. W dodatku twórcy mogli sobie dać spokój z wykorzystanymi już milion razy pomysłami w stylu - ciemnowłose kobiety, czołgające się w stronę przerażonych bohaterów, albo zjawy straszące nas z lustra. To przestało być odkrywcze dobre kilka lat temu.
Podsumowując to coś pomiędzy typowym współczesnym "horrorem nastolatkowym" a klasyką z lat 80tych. Siłą rzeczy schematy mieszają się tu z świeżymi pomysłami, a sceny w których reżyser mruga oczkiem do bardziej wnikliwego widza trafiają między kretyńskie dialogi trafiające do serc czytelniczek Bravo. Tak więc 5 wydaje się najodpowiedniejszą notą. Co nie znaczy że odradzam wam seans. Spodziewałem się dużo więcej, ale wciąż uważam że jest dobrze, biorąc pod uwagę poziom współczesnych remake'ów.
Zupelnie sie zgadzam z tym co wyzej napisales ale nie ukrywam ze zawiodlem sie... Po raz kolejny dalem sie nabrac na film ktory wszedzie polecali a wcale sie nie okazal taki dobry... A JAK OCENIASZ ZUPELNIE BEZPLCIOWY I BEZSENSOWNY MOTYW JAK OKULARNIK CZYTA ZAKLECIA Z KSIAZKI? Ja uwazam ze o wiele lepiej by bylo gdyby skopiowali motyw z puszczeniem nagrania z magnetofonu bo to bylo przerazajace nie bezplciowe i bez emocji
Ta opcja też na minus. Zwłaszcza że prowadzi donikąd. Ot, gość znalazł książkę, jakimś cudem ogarnął jak ją czytać i wezwał demony. Bez żadnego celu. Choć w sumie może reżyser uznał to za hołd względem jedynki, bo taśma też nie była jakimś "mądrym" pomysłem. Poziom lepszym, to fakt... Ale reżyser mógł wykombinować coś lepszego.
Największe wady to: brak dobrze zarysowanej centralnej postaci (Mia) i zamiast niej skupienie się na bezpłciowym Davidzie, przeważnie drętwe aktorstwo, sztywny, drętwy scenariusz, dużo słabszy klimat niż w oryginale, zbyt pompatyczna muzyka która pasuje bardziej do kina przygodowego niż mrocznego horroru, brak kultowej kołysanki i nowych, ciekawych pomysłów, brak polotu, groteski oryginału i czarnego humoru - nie mylić ze slapstickowymi gagami. Remake przez brak tego czegoś co wyróżniało oryginał spośród setek podobnych tego typu produkcji pójdzie szybko w zapomnienie. Czyli kolejny zwalony remake.
Kołysanka jest... Znaczy w wersji bez cenzury, ale nie wiadomo czemu ją wycięli...
Tylko że na razie nie ma wersji bez cenzury i nie wiadomo czy w ogóle będzie. Czyli wada. Kolejne wady: zbędne, mętne gadki o matce, wątek z narkotykami który jest tak przedstawiony że od początku są poważne problemy do tego stopnia że opętanie przestaje być już tak dotkliwe, nawet nie ma momentu kiedy rzeczy przybierają naprawdę złu obrót i mieszkańcy chatki zaczynają zdawać sobie z tego sprawę, łopatologiczne tłumaczenie co dzieje się na ekranie i co ma być zrobione - zakop opętanego i problem rozwiązany, silenie się na poważny horror jednak ukazanie wszystkiego w tak mało poważny sposób że to silenie się na powagę tylko filmowi zaszkodziło, czemu film od ostatnich 15 minut przyjmuje zupełnie inną formę i na dodatek ma to więcej wspólnego z Evil Dead niż cała poprzednia część filmu? Jeszcze na dodatek idiotyczne, kompletnie zbędne intro ze spaleniem i fatalny optymistyczny finał bez nagłego zwrotu akcji jak w oryginale czy Drag me to hell. Czy Alvarez w ogóle oglądał oryginał? I czy tak ciężko było lepiej przedstawić co kierowało Erickiem że wziął się za tą książkę? W sensie "jestem strasznie ciekawy co to za książka, aaa.. chrzanię to i otwieram"
Kurcze- mieszasz ten film totalnie z błotem. Aż się dziwię że wystawiłeś ocenę wyższą od mojej :/
Zastanawiam się nad jej obniżeniem, znacznym obniżeniem. Ale czemu od razu z błotkiem? Nie napisałem "dno, badziew, porażka" tylko wymieniłem wady których jest według mnie sporo i napisałem że to kolejny remake kultowego filmu który zawodzi na całej linii. Są też pozytywne aspekty jak świetny trailer ze świetną muzyką, dobre zdjęcia, dobre efekty. Mało coś tych plusów wyszło.