To jest chore, a nie gore. Jak dla mnie to ten film nie trzyma się ani kupy, ani d.upy, począwszy od samego początku, kiedy to Mia zostaje nawiedzona poprzez gwałt korzenia wychodzącego z g,ęby demona, aż po sam koniec filmu, kiedy to demon ginie.
Kilka moich niejasności:
1. Dlaczego chata Mii i Davida nie spłonęła, kiedy to jakiś kochany tatuś podpala z jakimiś wieśniakami swoją córkę, której po chwili odstrzeliwuje łeb na początku? Chata powinna spłonąć biorąc pod uwagę taki ogień.
2. Dlaczego pod koniec Mia nie miała żadnych ran, kiedy poparzyła twarz pod prysznicem i rozcięła język nożem do tapet? Przecież opętanie polegało na tym, że demon kontrolował jej ciało i duszę, ale fizycznie ciało było ludzkie skoro krwawiło i mogło tracić kończyny. A tu nagle zmartwychwstała i zdrowa do czasu, aż sobie sama ręki nie urwała, po czym się i tak nie wykrwawiła i zapewne do szpitala miała z 50 km, ale co to dla niej idąc z buta przez las po takich przejściach. No, ale to tylko taka drobnostka.
3. Dlaczego demon opuścił Natalie (blondi)? Pierw liczą, że się uratuje odcięła lewą rękę, ale przeżyła i ją opętał, ale jak straciła drugą rękę to nagle nie było demona i podeszła do Davida mówiąc, że boli ją twarz (jakby miała nie boleć jak wyglądała jak jeż) i.... umarła? O co kaman? Przecież demon nie odpuszczał do samego końca, aż nie rozwaliło się nawiedzonemu głowy, a mało tego nawiedzał nawet trupy o czym świadczy opętanie Eric'a (reżyser utożsamił go chyba z wyglądu z Jezusem i z takiej samej odporności na ból co On) najbardziej pechowego i wytrzymałego gostka w filmie, który dostał najbardziej po d.upie. Umarł i demon zawładnął jego ciałem, pomimo że Eric wcześniej nie został ugryziony, ani nikt na niego nie puścił pawia i chyba po śmierci nie było w nim duszy. Co to ma być? Demon bierze martwe ciało bez duszy i wcześniejszego "zarażenia"? A może nie lubi lasek bez rąk i dlatego opuścił Natalie?
4. Chyba ostatnia niejasność, gdzie mowa o modlitwie, magii czy co to było i tej całej księdze, w której było napisane, że demona można zabić na 2 sposoby tj. spalić opętaną osobę jak to zrobił tatuś na początku lub pochować żywcem, potem odkopać i próbować ożywić ciało co zrobił David robiący w całym filmie za sanitariusza (pomysłowy Dobromir z niego i nadawałby się na front, owijając rannych taśmą i wskrzeszając akumulatorami), ale nigdzie i podkreślam nigdzie nie było napisane, żeby pociąć SPALONE dużo wcześniej ciało piłą mechaniczną i demon da Ci już spokój od tak. Co to ma być? Jakby tak miało być, że demon by odpuścił po rozcięciu go, to po kolejnych zgonach bohaterów on nie powinien nawiedzać, a nawiedzał i tu nagle zostawił Mie? Czyżby demon miał podejście, że bierze laskę tylko na 1 raz?
Ogólnie rzecz biorąc rozumiem, że reżyser chciał odnowić stary hit, a wyszedł mu shit. A reklamowanie filmu zdaniem, że "nie było jeszcze tak przerażającego filmu" to jest totalna pomyłka, bo ja to tam pal licho nie boję się żadnego filmu, ale jeśli film z gatunku horror czy gore, który nie przestraszy ani nie zniesmaczy mojej siostry, która potrafiła krzyczeć, płakać i chować się w bluzę na takich filmach jak "Rec", "Naznaczony", "Wrota do piekieł" czy " Silent Hill" to coś z tym "Martwym złem" musi być bardzo nie halo.
Wiem są gusta i guściki, a ja lubię horrory, ale to to jakaś pop.ierdółka jest a nie horror czy gore.
Ps. Tak w ogóle do typowego gore mu daleko jak np. "Martwica mózgu", gdzie przez 1,5h filmu możemy zobaczyć więcej krwi i flaków, niż chirurg przez cały rok na sali operacyjnej.
Pozdrawiam