6,3 33 tys. ocen
6,3 10 1 33001
6,8 16 krytyków
Martyrs. Skazani na strach
powrót do forum filmu Martyrs. Skazani na strach

Dwie uwagi na temat filmu.
Po pierwsze - pod względem montażu, zdjęć i gry aktorskiej, film jest dobrze zmontowany. Wręcz pokuszę się o stwierdzenie, że pierwsza godzina filmu to niezły horror. Trzymający w napięciu i oczekiwaniu wyjaśnienia.
Po drugie jednak - motyw filmu, jego idea, czy zamysł - jest totalnym nieporozumieniem. Z całą pewnością można zaliczyć tą pozycję do nurtu "torture porn", który na szczęście odchodzi w zapomnienie. Film jest po prostu głupi. Rzekomo ma poruszać aspekty religijne - tudzież teologiczne. W moim mniemaniu dążenia reżysera do ukazania męczeństwa i jego sensu przypominają dwie równoległe drogi, gdzie nie widać skrzyżowania. Pozostaje jeszcze pytanie - po co to wszystko? Męczeństwo - o czym kilkakrotnie wspomina scenariusz? Męczeństwo musi zawierać w sobie sens i poświęcenie. Poświęcenie nie tyle ot tak sobie, co poświęcenie w imię czegoś. W imię wyższego celu. W filmie "MARTYRS" mamy do czynienia z antymęczeństwem. Pół godziny seansu to obraz bezsensownej przemocy. Reżyser ukazuje brutalności. Ogrom bezsensownej brutalności. Brutalności, która ma mieć swój cel, jednak w rzeczywistości obrzydza i często irytuje.

ocenił(a) film na 7
schopeneck

A widzisz, napisałeś samą prawdę - to bardzo kontrowersyjny film, lecz dla mnie trafia właśnie to, że jako chyba jedyny horror czy też gore z ostatnich lat skłania do myślenia, autentycznie przejmuje i przeraża. Twoja opinia jak i wiele podobnych tylko utwierdzaja mnie w przekonaniu, że to dobry film.

ocenił(a) film na 8
laxman

Zgadzam sie. Ja wlasnie skonczylam go ogladam. Mimo , ze do konca go nie rozumiem , to uwazam , ze jest bardzo interesujacy. Calkiem inny , niz reszta horrorow.

ocenił(a) film na 1
schopeneck

Również nie rozumiem, gdzie w tym filmie jest męczeństwo. Przecież męczennik to osoba, która cierpi i umiera (uwaga!) Z WŁASNEJ WOLI. Cierpi i umiera za jakieś przekonania, ale WŁASNE przekonania, a nie jakiejś bandy starych czubków. Jeśli ktoś widzi w tym bezsensownym cierpieniu i równie bezsensownej śmierci jakiekolwiek męczeństwo, a nawet dopatruje się głębszego celu, to ja szczerze współczuję.

ocenił(a) film na 10
zuzanna_90

Nie widzisz męczeństwa ?
Jest, wymuszone przez ''bandę starych czubków''. A w właśnie tym cierpieniu, torturach i śmierci bohaterki widzą sens ci ludzie, którzy założyli właśnie tą sektę by dowiedzieć się co jest po śmierci.
Bezsensu ? Właśnie o to w tym chodziło by pokazać prawdziwą naturę człowieka, zdolnego zrobić wszystko by spełnić swoją zachciankę.

ocenił(a) film na 1
Tetris101

Proszę czytać ze zrozumieniem. Napisałam wyraźnie, co to jest męczeństwo. Cierpienie z własnej woli, a nie z woli osób, które to cierpienie zadają. Gdyby główna bohaterka umarła za jakieś wartości, które wyznawała (np. religijne), wtedy byłoby to męczeństwo. W takim wypadku go nie ma. Nie wiem, co jest w tym niezrozumiałego.

ocenił(a) film na 10
zuzanna_90

Nie musisz się powtarzać, i pisać dwa razy to samo.
Co jeśli sekta chcąca poznać prawdę co jest po śmierci, nadała męczeństwu nową definicje ?
Nie ważne czy z własnej czy wymuszonej, ważne że cierpienie.
Dla nich jak widać nie miało to znaczenia. Zresztą gdzie by znaleźli takiego króliczka doświadczalnego, który zgodził by się na taki eksperyment.

ocenił(a) film na 1
Tetris101

Chyba jednak muszę się powtarzać i pisać nie dwa, a nawet trzy razy to samo. W tym filmie nie ma żadnego męczeństwa. Co do nadania nowej definicji przez sektę, bądźmy poważni. Czy żeby udowodnić swoje racje zawsze zmieniasz znaczenie słów? Może w takim razie uznajmy, że główna bohaterka popełniła samobójstwo? Nadajmy samobójstwu nową definicję, a co tam. Cierpienie tak, męczeństwo nie. I będę to powtarzać za każdym razem, bo męczeństwo ma sens. Trzeba wiele odwagi i siły, by umrzeć za własne przekonania, zamiast się ich wyrzec. Gdyby to było podstawą fabuły, film mógłby być niezły. Tymczasem tutaj było tylko i wyłącznie bezsensowne cierpienie, a nie żadne poświęcenie. Gdyby ktoś cię napadł i pobił, byłbyś męczennikiem czy po prostu ofiarą pobicia?

ocenił(a) film na 10
zuzanna_90

''Czy żeby udowodnić swoje racje zawsze zmieniasz znaczenie słów?''

jedyne sensowne pytanie z całej wypowiedzi :)
Tak w filmie nie ma męczeństwa. Pasuje?:)
Ale ci zdesperowani ludzie, szukający prawdy określają co innego mianem męczeństwa.
Bezsensu ?
Tak
To nie jest męczeństwo ? :)
Nie
Często wchodzę na to forum i czytam opinie ludzi na temat filmu.
Ludzie albo są zachwyceni i dają wysokie oceny albo porażeni brutalnością dają 1
Za pewnie należysz do 2 grupy. Normalne że nie każdemu będzie odpowiadać taka dawka tortur, przedstawionego bardzo realistycznie cierpienia, ale chyba każdy wiedział na co się szykuje.
Pozdrawiam

Tetris101

Tetris 101 o jest Twoja opinia - i masz do niej prawo. Jednak całkowicie zgadzam się z zuzanna_40. Zdesperowani ludzie (którzy - swoją drogą - swoimi czynami udowadniają, że nie powinno się ich nazywać ludźmi), szukając prawdy (co to w ogóle jest prawda w ich mniemaniu?) swoje działania powinni nazwać raczej udręczeniem i destrukcją moralną, a nie dociekaniem prawdy i męczeństwem ofiary... Powiem Ci również, że siadając do oglądania tego filmu, nie wiedziałem właśnie czego się spodziewać. Rzeczywiście tortury ukazane były w realistyczny sposób (no może oprócz ostatniego stadium, które w moim mniemaniu było kompletnym absurdem). Jednak sama koncepcja to nieporozumienie.
Na marginesie - jeśli ktoś poszukuje w filmach realistycznego cierpienia i znęcana, to polecam wszystkim znaną serię "Piła". Ot banalny film, bez żadnego przesłania, gdzie torturowania, dręczenia i zabijania nikt nie nazwie męczeństwem.
A czym w gruncie rzeczy te dwa filmy się od siebie różnią...? Sam sobie odpowiedz. Pozdro!

zuzanna_90

Niestety, męczeństwo było...


SPOILER



Przestała walczyć, pogodziła się z losem (scena karmienia, gdy po raz pierwszy je bez zmuszania i bicia, i scena bicia, gdzie nie walczy...)

"kobiety częściej przechodzą przemianę"

A ona była ofiarą przemocy + miała przyjaciółkę, której pewnie nie do końca wierzyła, kiedy ta wybiła całą rodzinę (co okazało się słuszne) + uratowała zeschizowaną laskę + .... i mnożyć można w nieskończoność...

ocenił(a) film na 1
aconitum666

Pogodzenie się z losem, gdy nie widzi się już szans, to nie jest męczeństwo, ale... pogodzenie się z losem. Jak się ma jedno do drugiego?

zuzanna_90

"...Z WŁASNEJ WOLI..."

mnie to wyglądało, że uwierzyła i nie że pogodziła się z losem, ale się poświęciła, żeby poznać odpowiedź...

(zresztą nie wiadomo CO dokładnie powiedziała... :P, mnie to przypomina teledysk Radiohead "just"- polecam)

ocenił(a) film na 1
aconitum666

Że niby ona sama była ciekawa tej "odpowiedzi" i zaakceptowała cierpienie, żeby ją poznać? To już jest bardzo naciągane. Cóż mógła odpowiedzieć? Dziewczyna była w tamtej chwili w pewnym sensie "na chaju" przez to, co ją spotkało, a więc było to jedynie mamrotanie konającego człowieka.

zuzanna_90

"było to jedynie mamrotanie konającego człowieka."

Dokładnie.

Sytuacja zmienia się, kiedy zaczynamy definiować dziewczynę z punktu widzenia psycholi. Dla nich to była stuprocentowa męczennica, bo w takiej roli była im potrzebna.


Niżej wspomniałem, że samobójstwo dokonało się nie pod wpływem "rewelacji" konającego człowieka, tylko pod wpływem zrozumienia, iż to wszystko nie ma sensu.
Wystarczy rozpatrzyć dwa przypadki:
1 - Anna wygłasza rewelację, która gasi wszelkie wątpliwości
2 - Do kobiety dociera, że wszystko to jest absurdalną hucpą
Przypomnij sobie końcówkę. Jak zachowywała się kobieta? Czy wyglądała na szczęśliwą po poznaniu długo oczekiwanej wiadomości. Czy po prostu było jej wszystko jedno?

Żadnej radości. Nawet nie pochwaliła się swoją wiedzą. Po prostu zastrzeliła się. To nie jest zachowanie osoby szczęśliwej. To zachowanie osoby zrezygnowanej i rozczarowanej. Osoby, która ma już wszystko gdzieś. Osoby, która nagle widzi, że jeden z ważniejszych priorytetów, wokół którego obracało się życie, to bezwartościowa kupa. Osoby, która wie, że reszcie i tak nie ma co mówić, iż to wszystko jest kwadratową bzdurą, bo oni jeszcze głęboko tkwią w fanatyzmie, i nie zechcę jej w żaden sposób uwierzyć. I pewnie ostatnią myślą, która pojawiła się w jej głowie było "A kij wam wszystkim w oko".

ocenił(a) film na 9
schopeneck

Męczeństwo się zaczęło w momencie w którym bohaterka pogodziła się ze swoim losem. Zresztą to nie jest film o męczeństwie. Ten film jest o ludziach którzy zadają cierpienie w imię wyższego celu.

PS. Ten film jest brutalny, ale nie jest tak bardzo brutalny. Widziałem o wiele bardziej brutalne sceny i co wazniejsze prawdziwe. Coś strasznie wrażliwa się zrobiła nasza młodzież.

mlody969

W mojej ocenie w tym filmie nie ma za grosz "męczeństwa". Jak dla mnie ona nigdy nie pogodziła się ze swoim losem, tylko została złamana psychicznie i fizycznie.
Oprawcy zadawali cierpienie w imię "wyższego celu"? To nie jest wyższy cel. Udręczanie innej osoby dla zrealizowania swojego chorego założenia nie ma nic wspólnego z męczeństwem. Jeśli chcieli męczeństwa, to sami powinni przypieprzyć parę razy głową w ścianę, wydłubać sobie oko albo uciąć uciąć rękę, a najlepiej nawzajem się powyrzynać. Ale nie - porywają kogoś, zamykają w klatce, katują i twierdzą, że szukają Boga na jakimś zadupiu.

Chory pomysł, chory film. Tyle na ten temat.
Pozdrawiam ;)

schopeneck

Właśnie, że nie została złamana psychicznie, ponieważ do końca filmu była, że tak powiem "trzeźwa". Nie dostała halucynacji, nie dążyła do samobójstwa tylko właśnie do samego końca jakby godziła się ze swoim losem.

"Udręczanie innej osoby dla zrealizowania swojego chorego założenia nie ma nic wspólnego z męczeństwem"
Między innymi to miał pokazać film... że człowiek do zrealizowania często swojej chorej i urojonej zachcianki może posunąć się bardzo daleko

" Jeśli chcieli męczeństwa, to sami powinni przypieprzyć parę razy głową w ścianę, wydłubać sobie oko albo uciąć uciąć rękę, a najlepiej nawzajem się powyrzynać. Ale nie - porywają kogoś, zamykają w klatce, katują i twierdzą, że szukają Boga na jakimś zadupiu."
Żaden męczennik sam się nie torturował... zawsze robiły to osoby o odmiennym zdaniu, a męczenników charakteryzowało to, że do końca przystawali przy swojej opinii. Nie odrzucali boga do ostatniego tchu, to samo mamy jakby pokazane z bohaterką. Z tym, że ona jakby się nie złamała psychicznie i fizycznie. Oczywiście to strasznie naciągane ale moim zdaniem miało jakiś sens

Jestem świeżo po seansie i film zrobił niezłe wrażenie ;)

ocenił(a) film na 1
mlody969

Po pierwsze, nie wiem jak inni, ale ja do młodzieży się nie zaliczam. Po drugie, wcale nie chodzi o brutalność. Widziałam masę filmów z koszmarnymi scenami pobić, morderstw i gwałtów i żaden nie zirytował mnie nawet w połowie tak bardzo jak ten. Dlaczego? Przez tę otoczkę. Jakiegoś sensu, wyższego celu przyświecającego tym psycholom. No i przez nazywanie tego męczeństwem. Nieporozumienie.
Askero porównywać dziewczynę z męczennikami za wiarę to już szczyt wszystkiego. Jakich poglądów ona broniła? Przy jakiej opinii obstawała? Kogo się nie wyparła mimo cierpienia? W którym momencie filmu spytali ją czy chce tak umierać, a ona się zgodziła? Poproszę o konkretną minutę i sekundę filmu, bo niestety nie zauważyłam tej sceny.

ocenił(a) film na 3
zuzanna_90

Pozwolę sobie zgodzić się stuprocentowo z Zuzanną.

zuzanna_90

"Jakiegoś sensu, wyższego celu przyświecającego tym psycholom."

Zuzanno, ale przecież dokładnie o to chodzi. To nie jest tak, że cel przyświecający psycholom ma jakiś sens. Chodzi o to, że ONI w tym bezsensie ów sens widzą. Końcowe samobójstwo jest (przynajmniej dla mnie) całkowitym potwierdzeniem, że ową kobietę nagle oświeciło, iż to co robiła, do czego przywiązywała taką wagę, to czemu poświęciła życie, było czystym BEZSENSEM. I dlatego strzeliła sobie w głowę.

ocenił(a) film na 7
orion_2

Strzeliła sobie w głowę nie dlatego, że było to "czystym BEZSENSEM" jak to raczyłeś ująć, tylko z powodu tego co usłyszała od tej skatowanej dziewczyny. Uwierzyła, że tam po drugiej stronie jest coś znacznie ciekawszego i lepszego niż tu na ziemi. Będąc już pewna, że śmierć nie jest końcem egzystencji postanowiła zrezygnować z bytu ziemskiego i przenieść się na ten drugi, lepszy świat.

Dzida_86

Lepszy świat w towarzystwie... psychopatów? To z której strony ma być on lepszy?
I dlaczego nie powiedziała niczego reszcie? Przecież to oczywiste, że oni dalej będą kontynuować masakrę, jeśli niczego się nie dowiedzą.
I dlaczego miałaby uwierzyć Annie?
Niby dlaczego Anna miałaby powiedzieć prawdę o lepszym świecie ludziom, którzy ją sadystycznie skatowali?
Niby dlaczego Anna nie miałaby naopowiadać idiotyzmów w ramach zemsty?
Niby dlaczego Anna miałaby ochotę w ogóle o tym mówić?
I dlaczego ktoś miałby wierzyć w informacje pochodzące od osoby, która jest w stanie agonalnym?
Jaka jest gwarancja, że taka osoba (nawet gdyby jakimś cudem chciała powiedzieć prawdę) mówi o rzeczywistych obserwacjach, a nie o urojeniach wycieńczonego mózgu, swoistej fatamorganie, którą nieświadomie przyjęła za rzeczywistość? Innymi słowy jaką wartość ma taka relacja?
Skąd przekonanie, że relacja osoby umęczonej jest tym najlepszym świadectwem prawdy? Z powodu wyrazu twarzy? No bez żartów.
Po co katować zdrową osobę, skoro w przyrodzie funkcjonuje mnóstwo opowieści ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną i powtarzają się relacje o świetlistym tunelu?
Czy te opowieści sprawiają, że ktoś popełnia samobójstwo, aby przenieść się do lepszego świata?

Przykro mi, ale moim zdaniem strzeliła sobie w głowę, dlatego, że zdała sobie sprawę, iż poszukiwania były czystym bezsensem, albo dlatego, że była wzorcową idiotką. Idiotką dlatego, że poszukiwała twardego dowodu, którego i tak w żaden sposób znaleźć nie mogła. Komu więc to wszystko było potrzebne?

Dzida_86

Ciąg dalszy:

Jeśli ktoś chce wyprodukować męczennicę, to musi liczyć nie tylko na "lepszy świat", ale też kogoś o cechach boskich, który tym wszystkim zawiaduje. W innym przypadku maltretowanie ludzi byłoby zbędnym idiotyzmem. Wystarczyłoby przejść od razu do spowodowania czasowego zgonu i sprawdzenia, co odratowana delikwentka (lub delikwent, bo w tym przypadku płeć przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie) ma do zakomunikowania. Ale nie - oni wyraźnie chcieli mieć męczennicę, aby, jak rozumiem, aktywowała się siła boska.

Tutaj rodzi się problem - większość religii wskazuje, że "lepszy świat" jest dla ludzi dobrych. No to bądź łaskaw mi wyjaśnić na co oni liczyli? Na jaki lepszy świat? Jaki to miałby być "lepszy świat" dla Anny, gdyby jej przyszło na nim istnieć pośród swoich katów? I skąd pewność, że "lepszy świat" Anny, to byłby ten sam świat, do którego trafiliby kaci. Biorąc pod uwagę oczywiście, że jakiś wszechmocny byt tym wszystkim kieruje? Co zresztą prowadzi do kolejnego pytania - skoro jest jakiś wszechmocny byt, to dlaczego miałby pozwalać na tak ordynarne sondowanie tego, co skrywa się za tajemnicą śmierci?
A jeśli nie ma żadnego bytu, to (jak już wspominałem) po kiego grzyba majstrować męczennicę, zamiast spowodować krótkotrwałą agonię? I następne pytanie: po co wywoływać czasową agonię, skoro takie miały już miejsce? Wystarczyło pogadać z ludźmi, którzy powrócili do życia.

Ten film nie wyjaśnia tajemnicy tego co się dzieje po śmierci. Ten film jest o psychopatach, którym się absurdalnie roi, że coś takiego wbrew oczywistym przeszkodom, uda się odkryć.

W ostatniej "Angorze" jest przedruk artykułu o pośmiertnej aktywności mózgu. Doświadczenia były robione oczywiście na szczurach, a nie na ludziach. Śmierć nie powoduje ustania pracy mózgu. Wręcz stymuluje go do bardziej wytężonej pracy. Aż przez pół godziny. Mózg potrafi bronić się przed skutkami agonii - doprowadza do produkcji substancji, która ma działanie podobne do narkotyku. Wprowadza człowieka w stan euforycznej błogości. Poza tym następuje też oczywiście niedotlenienie mózgu.

Reszta to już tylko przypuszczenia - niedokrwienie siatkówki oka może spowodować widzenie tunelu. Zresztą nie patrzymy oczami. Oczy są tylko receptorem obrazu. Sygnał jest przesyłany do mózgu i tam przetwarzany. Mózg pod wpływem niedotlenienia może przetwarzać obraz wadliwie. Widzenie tuneli, zdarzało się nie tylko ludziom, którzy przeżyli śmierć kliniczną, zdarza się również lotnikom, którzy są narażeni na ogromne przeciążenia. W sytuacjach ekstremalnych mózg może po prostu zachowywać się dziwnie.
I jeszcze jedno - są ludzie, którzy zostali przywróceni do życia nie po kilku minutach, ale po kilku godzinach od zgonu. Wszystko zależy od tego w jakich warunkach przechowywane było ciało - im chłodniej, tym lepiej. Wtedy istnieje szansa, że mózg się "zrestartuje" i powróci do pracy. Co jednak o "lepszym świecie" mówią ludzie, którzy nie żyli przez kilka godzin? Nic. Nie mówią niczego, bo niczego nie widzieli. I wydaje mi się, że jest to dużo lepsze źródło informacji, niż sadystycznie sponiewierana kobieta.
Oczywiście, fakt, że niczego nie widzieli, nie oznacza automatycznie, że niczego nie ma. Być może możliwość powrotu do świata żywych, jest sygnałem, że dana osoba wcale jeszcze martwa nie jest i to blokuje postrzeganie tegoż świata. A może po prostu innego świata nie ma.
W artykule jest jedno trafne porównanie - to co możemy odczytać o pracy mózgu przypomina odgłosy ulicy rojnego miasta, a precyzyjne określenie co ten mózg naprawdę robi jest równie dokładne, jak próba określenia co się dzieje w mieście na podstawie samych odgłosów.

Wracając do tematu - powiedz mi, kto o zdrowych zmysłach zaufałby relacji Anny do tego stopnia, że nagle beztrosko palnąłby sobie w łeb, wiedząc, że to może być monstrualna bzdura stworzona przez umierający mózg?
Zakładam bowiem, że jeśli ktoś opracował plan, aby przez dziesiątki lat katować kobiety w odosobnieniu, zatrudniać ludzi do tej roboty, i opłacać to wszystko, to powinien również dowiedzieć się chociaż pobieżnie, dlaczego taka relacja może się jedynie psu na budę zdać.
No chyba, że to są psychopaci i nie działają logicznie, ale to właśnie zakładałem od samego początku.

schopeneck

dosłownie mam identyczne odczucia jak ty!

ocenił(a) film na 9
schopeneck

dla mnie kozak film ,nie jestem jakimś psycholem itp ,ale lubie jak film pozostaje w głowie i trzyma w napięciu plus koniec :)