Napisalam to juz 2 razy pod postami ale postanowilam ze dodam nowy temat i napisze to jeszcze raz po raz ostatni dlatego ze czytajac te wszystki komentarze chce mi sie plakac, film jest bardzo ciekawy I MA glebszy przekaz ale trzeba OGLADAC UWAZNIE !
Moim zdaniem w filmie chodzi o to ze po drugiej stronie/ zyciu pozagrobowym czy jak to tam nazwac jest tak wspanaile, cudownie i wgl. ze az ta stara kobieta postanowila sie zabic.
Wydaje mi sie tez ze bala sie tego co ja czeka jak umrze i dlatego postanowila wraz z ta cala gromadka przeprowazdzic ze tak powiem ''eksperyment'' , bo nie wiem czy zwruciliscie uwage ze wszyscy ktorzy przybyli zeby sie dowiedziec co nas czeka byli starzy !
Podkresle ze to jest tylko moja interpretacja tego filmu, ale wiem ze sa osoby ktore sie z nia zgadzaja, i uwazam ze wiekszosc osob przynz mi racje.
Masz pełne prawo tak myśleć, ale chyba tutaj punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, tzn. ja myślę że właśnie "ona" powiedziała że tam nic nie ma, i się Pani załamała i popełniła samobójstwo. Co do odpowiedzi mam prawie 30 lat i co znaczy gimbus dopiero się dowiedziałem z miesiąc temu, więc chyba gimbusem nie jestem, nie wiem, a może. Ale wiem jedno, że ludzie zbyt często używający słowa typu gimbus, lub lewak, sami są takimi o których myślą że są. Pozdrawiam
też sądzę że Pani dowiedziała się że po drugiej stronie nic nie ma. Świadczy o tym zdanie : " (...) nie wymagało żadnej interpretacji (...) " gdyby było coś po śmierci to byłoby sporo do interpretowania (jak tam jest itp). Pani poświęciła większość życia na to badanie...pewnie ciężko było jej powiedzieć zgromadzonym że Tam po prostu jest nicość, nie ma raju i cudownych aniołów. Wolała aby : "powątpiewali dalej". Załamana, rozczarowana popełniła samobójstwo. Ogólnie tylu ilu odbiorców tyle różnych interpretacji może się pojawić i która wersja jest właściwa to raczej tutaj się tego nie dowiemy ;)
Aaa o tym nie pomyslalam a tez jest prawdopodobne :)
No ja sie juz nie bede wypowiadac na temat tego co pisze rosiaczek666666d bo nie warto tracic czasu ^^
Po pierwsze. fajnie bo jest otwarte zakończenie, więc każdy może sobie je przetłumaczyć na swój sposób, po drugie jestem ateistą (może bardziej deistą, albo jeszcze inaczej, szukającym ateistą, parafrazując Baczyńskiego "nie wierzę w nic, nie pragnę niczego..." ale chciałbym wiedzieć PO,CO) więc moje subiektywne spojrzenie jest (jak dla mnie) w miarę oczywiste: tam nic nie ma i człowiek wierzący dowiedziawszy się o tym że wszystko w co wierzył jest kłamstwem, ma dość ciągłego życia w zakłamaniu i woli się zabić niż "...nie wierzyć w nic", z drugiej strony jest Twoja teza która z założenia jest wspaniała (tylko czy na pewno?) Po pierwsze, czy trzeba aż tak cierpieć? Po drugie, dla kogo, dla Boga? Czy dla Siebie?. Jeszcze milion pytań, ale nie chcę zamęczać. Pozdrawiam