dobry klimat, niezla muzyka, ale mam wrazenie ze to odsmazony Fight Club ale inaczej przyprawiony, bardziej ascetyczny. troche bardziej z domieszka Zbrodni i Kary Dostoewskiego.
deja vu pod koniec, troche mnie to zniecheca do dalszego ogladania
totalnie nie poprawne skojarzenie. jak mozna porownac ten film do tego gownianego Fight Club'a ?? ;/ film genialnie obrazuje zycie,traume o ktorej nawet sami nie wiemy. Czapki z glow dla Bale'a za role nie dosc ze genialnie to zagral to jeszcze mega poswiecenie z jego strony(stracenie okolo 25kg).Film naprawdy godny uwagi a koncowka mocna i dajaca do zastanowienia :))
gdyby juz porownywac to przypominal mi on w jakims tam stopniu Bezsennosc(moze dlatego ze on tez nie spal xd)
ja nie mowie ze nie poswiecil sie dla roli, taka jest jego praca z reszta. sam film jest dobry, i tak go ocenilam, ale chodzi mi o motyw, motyw jest ten sam - gosc mysli ze ktos mu miesza w zyciu, a okazuje sie ze to on sam.
pewnie filmu nie oglądał więc nie ma już nic do dodania, taka dwu sekundowa chwila chwały, napisać o czymś gówniane ;)
Przynajmniej Fight Club nie był taki naciągany.
Tutaj jest mało logiki w tym wszystkim, bohater zachowuje się nieracjonalnie.
Przykładowo kiedy zaczął uciekać z komisariatu - nie dość, że kulawy, kondycji raczej nie ma wcale bo stojący tryb pracy, łowienie ryb w wolnych chwilach to zdążył jeszcze wypracować sobie taki dystans, że wskoczył na tory, minutę się zastanawiał, po czym wrócił się i uniósł rękoma pokrywę, która ważyła pewnie więcej od niego.
Jak ja widzę takie rzeczy to od razu mi się odechciewa oglądania. Unikam filmów akcji i odpalając coś takiego spodziewam się czegoś więcej, ale niestety takich scen jak przytoczyłem jest w filmie więcej :/