Zacznę od technicznej strony- słabe ujęcia- jak przy filmach z lat 80' emitowanych na Hallmark'u.
Fabuła: kobieta z szowinistycznego środowiska klasy robotniczej chętnie odprowadza syna do szkoły codziennie, by móc przy okazji spotkać się i porozmawiać z jego nauczycielką- obie się bardzo lubią, wnioskować można, że na rzeczy jest coś więcej.
I tak cały film w kółko- ona łazi z tym synem i czesto towarzyszy im nauczycielka. W domu zaniedbany, niezadowolony mąż, któremu wszystko się nie podoba- od tego, że żona spotyka się z nauczycielką po brak czekającego obiadu na stole.
Tak się wynudziłam, że po raz pierwszy od długiego czasu żałowałam straconego czasu. Podkład muzyczny wręcz zachęca do zamknięcia oczu i pójściu spać- nuuuuuuda.
Nie polecam.