nie jestem zwolennikiem filmów w stylu Torque-beztreściowych gniotów, ale jeszcze bardziej nie trawie SENTYMENTALNYCH GNIOTÓW, a ten właśnie takim był. Miłość jest piękna ale czy przedstawienie jej musi się tak dłużyć, musi być tak nudne ??Wartości przedstawione w filmie były piękne, ale ja ich nie przeżyłem chociaż przez chwilę. Williams jak zwykle grał "pobitego misia"-nic nowego. Trzeba przyznać, że scenografia była cudna. Całe to pomieszanie wątków kulturowo-religijnych również nie wyszło filmowi na dobre (reinkarnacja, niebo, czyścieć i piekło?? niezłe jaja). Ja film ogładałem na raty nia dałem rady w całości, może osoby ckliwe (nie mylić z wrażliwością) ten film zafascynuje. Nie polecam (prócz pięknych obrazów).
tez oglądałem na raty a co do obrazów i efektów to są dobre pozdrawiam Wesołych Świat
Wypraszam sobie!
Nie jestem osobą tkliwą, a film moim zdaniem jest piękny. Proszę nie baw się w pseudo psycho oceny widzów, którym film się podobał. Drogi(a) Cave, do zrozumienia przekazu jakie niesie film tego typu, czasami nie wystarczą mózg i oczy...
Fakt... To ja raczej mógłbym takie coś napisać... ale nie napiszę, bo film widziałem w grudniu 2006 i już nie pamiętam, dlaczego mnie rozczarował. :) Ocenę skopiowałem z imdb...
Wiem że stary post, ale mam podobne odczucia co autor tematu jak i nieliczni. Bardzo starałam się wczuć w klimat filmu ale nijak do mnie nie przemówił. Z chłopakiem lubimy oglądać dobre filmy dające do myślenia niestety po 40 minutach otwarcie powiedział mi że nie da rady i zrezygnował, natomiast ja odpuściłam 10 minut później. Niby coś w nim jest, ale wszytko się strasznie wlecze i zupełnie nie zachęca do dalszego oglądania. Resztę wieczoru spędziliśmy oglądając ulubionego Ojca Chrzestnego. Nie wystawiam oceny, bo nie dotrwałam do końca, ale może kiedyś skuszę się żeby dokończyć tą historię...
Na chwilę obecną jestem zdecydowanie na "nie".