Przyszlo mi to na mysl po seansie ,,Miedzy slowami'' i mimo iz ,,Leaving Las Vegas'' nie zrobil na mnie specjalnego wrazenia (moze z wyjatkiem swietnej roli Cage'a) to dostrzegam podobienstwa. A moze taki urok melodramatow?
A moze nastroj wplynal na tak odrebne odczucia?