..tzn "o dupie marynie".On leży ona leży, jemu leży...dosłownie wszystko... i nic sie nie dzieje. Idealny do zaśnięcia.Za pierwszym razem zasnąłem z miejsca...a na powtórce juz przemeczyłem do końca.Ocena 4/10 nad wyraz adekwatna.
To że on leży, ona leży i nic się nie dzieje, nie oznacza, że film jest o niczym. Moim zdaniem Coppola zrobiła naprawdę dobry film, mówiący jak można być samotnym nawet mając wszystko i mieszkając w wielkim mieście. Jak można czuć się samotnym, kiedy nikt z Twojego otoczenia Cię nie rozumie. A to że nie ma wartkiej akcji - no cóż, każdy lubi co innego.
Co prawda w momencie, kiedy oboje próbują zasnąć, mi też zrobiło się trochę sennie, ale to szybko minęło.
Swoją drogą, Twój komentarz przypomniał mi słynny cytat z Rejsu;)
Twoja wypowiedź jest tak zajebista że zasnąłem po pierwszym wyrazie,więc nie mogę się do niej odnieść.
Według mnie właśnie na tym polega magia tego filmu. Milczenie jest w nim bardzo wymowne i tym trudniejsze, że trzeba się domyślić co się za nim, "między słowami" kryje. W tej niejednoznaczności i ciszy tkwi całe piękno.
Mi się też film nie podobał, znudził mnie i zniechęcił. A filmy oglądam z różnych gatunków, wcale nie muszą mieć wartkiej akcji, mogą składać się nawet z samych obrazów....ale muszą mieć coś w sobie. A ten film niestety nie miał, nie odczułam głębi, nie poruszył mnie. A swoją drogą bardzo lubię Billa Murraya, szczególnie za rolę w moich ulubionych Broken Flowers.
dlamnie ważne jest to w tym filmie ze Sofia Copolla chciala nam przekazac w tym filmie troche klimatu jaki panuje w takich hotelach w Tokio. Z tego co wiem to sama kiedy pojechala do Tokio i spedzila podobnie tam czas.. ( scena z Charlie Bronwem i karaoke.. to nie katorzy podobno to jej znajomi ktorzy na potrzeby filmu odegrali podobne karaoke co keidys prywatnie z Sofią). Sofia widocznie poczula ten specyficzny klimat Tokio i tych miejsc w ktorych wtedy byłą i uznała ze zrobi film w ktorym pokaze te miejsca i postara sie oddac ich klimat. I pewnie jej sie to w 90% udało :)