"Lokator(ki)" po chorwacku?
No way.
Sorry boys, chcieliście dobrze ale wam nie wyszło.
Niestety, ale w tym filmie wszystko kuleje, od scenariusza poczynając, na tragicznie złym aktorstwie kończąc. I ja też kończę swą swą epigramatyczną notkę, chcąc zapomnieć jak najprędzej ten marny twór chorwackiej kinematografii.
Cheers.
Pozwolę sobie odnieść się do powyższego komentarza, z którym się całkowicie NIE zgadzam. Film jest w moim mniemaniu bardzo dobry. Świetnie nakręcony, z przemyślaną koncepcją, zawiera w sobie niesamowite przedstawienie absurdów codziennego życia. Nie brakuje w nim ironii, tudzież autoironii. Kompozycja filmu, dla osób które potrafią ją dostrzec jest dobrze zbudowana. Obraz, który z początku zdaje się niezrozumiały, co najmniej dziwny, bardzo szybko zaczyna wciągać. Kiedy widziałem go za pierwszym razem nie byłem w stanie dostrzec wszystkich, jakże istotnych, drobnostek. Ale gwarantuję, że ich zrozumienie wpływa na odbiór dzieła. Ważne jest uchwycenie kontekstu. Przykładowo, żeby nie zakłócać przyjemności ogląnia tym, których to jeszcze czeka i żeby nie zdradzać zanadto fabuły, zauważę tylko, że dla Polaków muzyka Perkovića w tle( kilku konkretnych scenach) może być nie do końca zrozumiała. Nie zmienia to faktu, że Daliborowi Mataniciowi udało się zawrzeć i sporo uniwersalnych, bądź przynajmniej czytelnych i zrozumiałych w naszym kraju przedstawień.