Masa błędów merytorycznych (np. głuchy człowiek rozmawiający przez telefon), słabe aktorstwo, banalna fabuła, nie logiczne przejścia. Jedyn słowem tragedia.
Jest różnica między głuchym, a niedosłyszącym. Więc tu nie ma błędu... jest raczej w braku rozróżnienia tych dwóch słów. Głusi nie noszą aparatów...
Pewnie, że jest różnica. Ale najpierw mówią dosadnie, że słyszy rozmówcę tylko jak na niego patrzy. Potem tańczą - Ona mówi za jego plecami On jej nie słyszy bo przecież nie patrzy na jej usta, a za chwile gość rozmawia przez telefon. No sorry ale coś tu jest nie halo.
masa błędów podałeś tylko jeden a gdzie reszta
miło ogląda się ten film zwłaszcza gdy nie oczekuje się od niego jakiś niezwykłych fajerwerków , aktorzy nie są z najwyższej półki ale jak toś lubi Amy Smart ...
Poza tym w ogóle nie czuć chemii między bohaterami, co jest winą sama nie wiem kogo. Bo Amy Smart całkiem dobrze oddała zainteresowanie Jakem, po Malloyu też było widać, że jeszcze coś czuje do Corinne, ale jak byli razem, to w ogóle między nimi nie iskrzyło. Winę ma tu też scenariusz - niby nic, tańczą sobie, tańczą, jakieś większe zaangażowanie emocjonalne tylko ze strony nauczycielki, aż tu nagle się kochają... No nie lubię tak poprowadzonych filmów :D