Poszedłem do wypożyczalni i powiedziałem ekspedientce: "Jakiś dobry film sensacyjny". Poszła gdzieś i po chwili wróciła z "Miastem gniewu". No to czytam opis z tyłu kasety. To było coś w stylu: "Osiem osób: jakiś mechanik, jakiś glina, jakiś reżyser z żoną zostają złączeni przez jakieś wydarzenie, choć wcześniej nigdy się nie widzieli". Myślę sobie: "Będzie się działo. Pewno będzie dobra akcja." Bo chodziło mi o film akcji. No więc po powrocie z wypożyczalni włączam film. Siedzę w napięciu. Wgryzam się w fotel. No i siedzę... I film się kończy. Natychmiast zdaję sobie sprawę, że 2 godziny przesiedziałem przed tv w oczekiwaniu na super akcją, której nie było. Najbardziej się działo jak kobieta miała wypadek samochodowy, albo jak zwichnęła kostkę. No potem glina zastrzelił czarnego to pomyślałem, że się zaczyna. Ale nie...
Cieszę się, że tutaj film nazwano jako dramat i obyczaj, bo sensacji niema wcale.
Film oczywiście dobry w swojej kategorii, ba, rewelacyjny. 10/10, mimo mojego zawodu po obejrzeniu.